Komendant Powiatowy Policji zwolnił młodszego aspiranta R.S. ze służby. Wyjaśnił, że dwukrotnie wymierzono mu karę nagany, karę ostrzeżenia o niepełnej przydatności do służby oraz ujawniano, że nie miał zgody przełożonego na wykonywanie funkcji kuratora sądu rejonowego. Przełożeni widzieli też problem w jego długotrwałej nieobecności - od września 2009 roku do marca 2016 roku R.S. przebywał na zwolnieniu lekarskim łącznie 442 dni. Niezadowolony z jego pracy był również wójt gminy, gdzie były funkcjonariusz pełnił funkcję dzielnicowego. Zdaniem komendanta, dalsze jego pozostawanie w Policji powodowałoby dla tej formacji same szkody - pogarszanie jej wizerunku i dezorganizację funkcjonowania całej jednostki.

Czytaj też: Były żołnierz będzie miał pierwszeństwo w zatrudnieniu >

Pomimo negatywnej opinii związku zawodowego policjantów ani Komendant Wojewódzki, ani Komendant Główny Policji rozkazu w tej sprawie nie zmienili. Wyraźnie podkreślili, że dyspozycyjność funkcjonariusza stanowi o możliwości wykonywania zadań przez policję, dlatego zwolnienie R.S. służy ważnym interesom tej formacji, tj. dobremu imieniu i wiarygodności.

Chorować można, ale nie tak często

Sąd administracyjny, który rozpoznał odwołanie R.S., podkreślił, że ze służbą publiczną w formacjach mundurowych łączą się nie tylko liczne przywileje, ale też zwiększone obowiązki, a nawet pewne ograniczenia wolności osobistych. Jednym z wymogów jest dyspozycyjność funkcjonariusza, który musi, kosztem swojego życia osobistego, wypełniać należące do niego obowiązki służbowe. Jednocześnie ochrona trwałości stosunku służbowego policjanta nie ma charakteru bezwzględnego. Można zatem zwolnić go ze służby nawet w przypadkach niezawinionych, gdy wymaga tego dobro formacji.

Komentarz: Pracownik na fikcyjnym zwolnieniu jak złodziej >>

W realiach sprawy R.S. w ciągu roku często przebywał na zwolnieniach lekarskich. Jego nieobecność, choć usprawiedliwiona, miała negatywny wpływ na organizację i efektywność działania policji i jednostki, do której należał. Choćby z tego powodu, że dyżur, który przypadał R.S., musiał za niego wykonywać wówczas inny funkcjonariusz. To generowało kolejne zmiany organizacyjne i obciążało obowiązkami innych. Główną przyczyną zwolnienia ze służby nie był zatem niezbyt wzorowy przebieg służby, ale przede wszystkim brak dyspozycyjności młodszego aspiranta, wynikający ze zbyt częstego przebywania na zwolnieniach lekarskich.

Sąd zauważył, że nie tylko macierzysta jednostka policji odczuwała niestawiennictwo R.S. na służbie. Na jego ciągłą nieobecność skarżyli się również mieszkańcy miejscowości, w której pełnił funkcję dzielnicowego, jej radni oraz wójt. Sąd dodał, że pracę społeczną R.S. należy ocenić generalnie pozytywnie, ale nigdy nie powinna się ona odbywać kosztem wykonywania zadań służbowych. Zwolnienie ze służby było zatem całkowicie uzasadnione.

NSA oddalił skargę byłego policjanta

Podobnego zdania był NSA, który oddalił skargę byłego policjanta. Zaznaczył, że w przypadku, gdy zwolnienie następuje z przyczyn niezawinionych przez funkcjonariusza, organy policji muszą dokładnie zbadać czy ważny interes służby takie zwolnienie uzasadnia. W tej sprawie tak się właśnie stało. Policja jako formacja ma do wykonania określone zadania, których realizacji nic nie powinno utrudniać. Dlatego jej funkcjonariusze muszą mieć odpowiednie kwalifikacje oraz predyspozycje psychiczne i zdrowotne. Konieczne też jest, by angażowali się w wykonywaną pracę i byli dyspozycyjni. Ustawa dopuszcza zatem możliwość zwolnienia ze służby, z przyczyn niezawinionych przez funkcjonariusza, gdy uzasadniają to potrzeby tej formacji (art. 41 ust. 2 ustawy o Policji*). W przypadku długotrwałej nieobecności funkcjonariusza na służbie chodzi o to, aby zapobiec w ten sposób negatywnym skutkom, jakie ma to dla funkcjonowania całej jednostki.

W realiach sprawy R.S. przebywał na zwolnieniu lekarskim bardzo często. To właśnie jego nieobecność na posterunku w miejscowości, w której był dzielnicowym, powodowała liczne skargi na funkcjonowanie policji. Bez wątpienia młodszy aspirant R.S. posiada zatem cechy, które pozwalają mu być funkcjonariuszem uzbrojonej formacji, ale przestał być dla niej przydatny ponieważ utracił walor dyspozycyjności. Bezpośrednio przełożony komendant miał uzasadnione powody by przypuszczać, że sytuacja się nie zmieni. Z jego punktu widzenia dalsze jego pozostawienie R.S. w służbie byłoby działaniem ze szkodą dla dobra służby.

Interes służby musi górować nad indywidualnym interesem funkcjonariusza

Sąd zauważył, że opinia, jaką cieszy się policja w społeczeństwie, jest dla niej bardzo istotna. Zaufanie, jakim obdarzają ją wówczas obywatele, pozwala sprawniej realizować postawione przed nią zadania. To przekłada się natomiast na ogólne poczucie bezpieczeństwa. Ciągła nieobecność funkcjonariusza na posterunku stanowi zaprzeczenie tych dążeń. Mieszkańcy mogą się poczuć pozostawieni sami sobie. W przypadku ciągłych zwolnień lekarskich, przy jednoczesnym braku przeciwwskazań zdrowotnych do pełnienia służby, interes służby musi górować nad indywidualnym interesem funkcjonariusza. Choćby zatem R.S. miał same pozytywne opinie przełożonych (a tak nie było), a jednocześnie długotrwale na służbie nie przebywał, byłyby podstawy do jego zwolnienia. Dlatego też pozostałe przyczyny zwolnienia, które były policjant kwestionuje, nie mają znaczenia dla legalności rozkazu komendanta powiatowego.

Wyrok NSA w Warszawie z 4 lipca 2018 roku, sygn. I OSK 40/18*

 

Więcej przydatnych materiałów znajdziesz w SIP LEX:

Badania okresowe i kontrolne policjantów* >

Czy pracownikowi będącemu najpierw policjantem, a później urzędnikiem przy przechodzeniu na emeryturę należą się dwie odprawy?* >

Czy świadectwo służby w Policji jest świadectwem pracy?* >

Kontrola zwolnień chorobowych - uprawnienia pracodawcy i ZUS* >

-----------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu.