Jedno, drugie, trzecie, piąte - są pracownicy, dla których ból głowy czy niewielki katar są wystarczającym powodem wzięcia kolejnego zwolnienia lekarskiego. Albo stres, przemęczenie - kiedy zaczyna brakować urlopu, zawsze można wziąć zwolnienie. Kto z nas nie słyszał opowieści o wakacjach na dalekiej wyspie czy remoncie mieszkania w czasie L4? Pracownicy bardzo łatwo sięgają po zwolnienie, traktując je jako dodatkowe wolne albo... ucieczkę przed zwolnieniem. Jeśli w firmie zwolnienia wiszą w powietrzu, to pod koniec miesiąca, kiedy pracodawca wręcza wypowiedzenia, zaskakująco wzrasta liczba zwolnień lekarskich. Czy to tylko przypadek?

Czytaj: NSA: Można zwolnić policjanta, który za dużo choruje >>

Absencje chorobowe to poważny problem, z którym boryka się większość pracodawców. Firma nie tylko musi zapłacić pracownikowi za pierwsze 33 dni choroby, ale trzeba też zorganizować zastępstwo, czasem zapłacić innym za nadgodziny, zmienić organizację pracy. Przy dłuższych nieobecnościach większej liczby pracowników problem robi się naprawdę duży. Szczególnie trudną sytuację mają najmniejsze firmy - tam każdy nieobecny pracownik może zaważyć na terminowości obsługi klienta czy jej jakości.

Nie chcę tu pisać o patologii fikcyjnych zwolnień - bo na ten temat mówi się dużo i sytuację poprawić mają wprowadzane stopniowo e-zwolnienia. Łatwiej będzie je skontrolować, trudniej podrobić. Natomiast warto przypomnieć, że niezależnie od tego, czy zwolnienie jest uzasadnione, czy nie, pracodawca ma prawo oczekiwać, że jeśli kogoś zatrudnia, to ta osoba będzie wykonywać pracę, a jej głównym zajęciem nie będzie przebywanie na zwolnieniu lekarskim. W sytuacji częstych nieobecności pracodawca nie ma związanych rąk - może zwolnić pracownika. Taką możliwość, pod pewnymi warunkami, daje wprost kodeks pracy. Zwolnienie z powodu choroby może oczywiście wywołać u byłego pracownika uczucie niesprawiedliwości, dlatego takie sprawy niejednokrotnie trafiają przed sąd. Ich finał zależy od konkretnych okoliczności. Do sądów skarżą się też funkcjonariusze. W ostatnim czasie NSA dwukrotnie rozpatrywał np. sprawy zwolnionych za chorobowe policjantów. W jednym przypadku Komendant Główny Policji uznał, że 951 dni absencji to przesada i zwolnił funkcjonariusza. W drugim cierpliwość komendanta skończyła się po 442 dniach nieobecności w ciągu 7 lat. W obydwu przypadkach NSA przyznawał rację przełożonym, potwierdzając, że cechą, którą powinien posiadać każdy funkcjonariusz, jest dyspozycyjność.

Nie oznacza to jednak, że każda absencja chorobowa funkcjonariusza uzasadnia jego zwolnienie z powołaniem się na ważny interes służby. Ocena zasadności zwolnienia funkcjonariusza na podstawie art. 41 ust. 2 pkt 5 ustawy o Policji* zawsze wymaga indywidualnej oceny i jest każdorazowo uzależniona od okoliczności konkretnej sprawy - podkreślały sądy.

Pracownik ma oczywiście prawo zachorować, a obowiązkiem pracodawcy jest przewidzenie takiej możliwości jako ryzyka prowadzenia działalności. Dobrze jednak, że przepisy kodeksu pracy, czy branżowe pozwalają w pewnych sytuacjach zakończyć współpracę z często chorującym pracownikiem. I dobrze, że już za kilkanaście tygodni e-zwolnienia całkowicie zastąpią te papierowe - może skuteczniejsze kontrole po ich wprowadzeniu sprawią, że będą na nich tylko ci, którzy faktycznie ich potrzebują. Do prawdziwej zmiany potrzeba jednak jeszcze jednego - zmiany naszego podejścia. W Polsce fikcyjne zwolnienie chorobowe wciąż traktuje się z pobłażaniem. Tymczasem w Szwecji czy Szwajcarii pracownicy wyłudzający dni wolne są traktowani jak złodzieje.

 

Więcej na ten temat w LEX Kadry:

Kontrola zwolnień chorobowych - uprawnienia pracodawcy i ZUS* >

-----------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu.