Stopa bezrobocia w styczniu okazała się niższa niż wstępnie szacowało Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej. 5,5 proc. w styczniu br. to obok stycznia 2020 r., najniższy w historii wynik odnotowany na początku roku. W ujęciu miesięcznym bezrobocie wzrosło zaledwie o 0,1 pkt. proc. i jest to również najłagodniejszy wzrost liczby bezrobotnych na przełomie roku w historii.

- Biorąc pod uwagę, że część z bezrobotnych w urzędach pracy rejestruje się tam wyłącznie po ubezpieczenie zdrowotne można stwierdzić, że na rynku pracy, z punktu widzenia osoby chcącej podjąć lub zmienić pracę, nigdy nie było tak dobrze jak teraz. Podaż pracy jest zdecydowanie niższa niż popyt na nią, co oczywiście ma swoje konsekwencje dla pracodawców, którzy będą podlegać z miesiąca na miesiąc coraz większej presji płacowej – mówi Mariusz Zielonka, ekspert ekonomiczny Konfederacji Lewiatan. Jak zauważa, nigdy w historii badania prowadzonego przez NBP oczekiwania płacowe pracowników nie były tak wysokie – 37 proc. przedsiębiorstw deklaruje narastanie presji na wzrost wynagrodzeń. Jest to wynik wyraźnie przekraczający średnią z 2019 r. (ok. 19 proc.). - Nie zapominajmy także, o tym że od stycznia 2022 wzrosło o ponad 10 proc. wynagrodzenie minimalne – dodaje Zielonka.

Czytaj również: GUS: Osoby bezrobotne stanowiły w IV kw. 2021 r. 2,9 proc. ludności aktywnej zawodowo w wieku 15–89 lat

Taka sytuacja na rynku pracy to przede wszystkim wynik działań podjętych w ramach tarcz antykryzysowych na początku pandemii, ale także rozpędzonej gospodarki. - Nadchodzące spowolnienie tempa wzrostu gospodarczego, stymulowane podwyżką stóp procentowych, może przynieść w kolejnych miesiącach wyższe bezrobocie. Oczekujemy, że w lutym wyniesie ono 5,8 proc., choć kolejne miesiące to nadal dość duża niepewność i zmienność. Na nasz rynek pracy w związku z możliwą eskalacją konfliktu na Ukrainie może trafić nawet 200 tys. pracowników zza wschodniej granicy. Wypełniłoby to lukę i pozwoliłoby jednocześnie zmniejszyć presję płacową, a co za tym idzie uniknęlibyśmy nieuzasadnionego wydajnością pracy wzrostu płac  w gospodarce – podkreśla ekspert gospodarczy Konfederacji Lewiatan.