Utrzymanie się stopy bezrobocia na poziomie z poprzedniego miesiąca jest wyjątkiem – z reguły w okresie zimowym mieliśmy do czynienia ze wzrostem bezrobocia rejestrowanego. Jeśli zdarzały się wyjątki, to przy znacznie wyższym  bezrobociu (np. 2016 - 8,2 proc., 2014 – 11,4 proc., 2007 – 11,2 proc.). - Dane z grudnia wskazują na duży popyt na pracowników – właściwie nie widać sezonowości zatrudnienia, co oznacza, że osoby, które ukończyły prace w jednych branżach są niemal natychmiast zatrudniane w innych, takich gdzie np. pogoda nie ma wpływu na możliwość realizacji zamówień. Niewątpliwie zachętą do podejmowania legalnej pracy są rosnące wynagrodzenia, w tym również płaca minimalna i stosunkowa łatwość uzyskania pracy w związku z obniżeniem wymagań przez pracodawców - mówi Monika Fedorczuk, ekspert Konfederacji Lewiatan. Jak podkreśla, zaledwie 0,4 pkt proc. dzieli grudniowy odczyt od rekordowo niskiej stopy bezrobocia z czasów przed pandemią (w październiku 2019 było 5 proc.).

Czytaj również: MRiPS: Stopa bezrobocia rejestrowanego w grudniu 2021 roku wyniosła 5,4 proc.>>

Brak wystarczającej liczby pracowników

Jak zauważają eksperci, obecnie najpoważniejszym problemem, z którym borykają się pracodawcy jest brak wystarczającej liczby pracowników. - Mamy do czynienia z dużym zróżnicowaniem bezrobocia na terenie kraju. W niektórych powiatach jest ono  poniżej 3 proc., a więc poniżej poziomu przyjmowanego jako naturalny dla rynku pracy, wynikający m.in. z przerw w zatrudnieniu – podkreśla Fedorczuk. Według niej, fakt, iż na rynku pracy nadal mamy powiaty, gdzie – mimo tak dużego popytu na pracę – bezrobocie przekracza 10 a nawet 15 proc. oznacza, że problemy te mają charakter strukturalny.

- Na nowo należałoby się zastanowić na definicją osoby bezrobotnej i kryteriów, które pozwalają uzyskać i utrzymać ten status. W gronie osób zarejestrowanych w powiatowych urzędach pracy są również takie, które de facto nie mają zdolności do podjęcia i utrzymania zatrudnienia bez uprzedniego, kompleksowego wsparcia, również w zakresie zmiany postaw, co jest procesem zarówno trudnym, jak i długotrwałym. Nie można zatem utożsamiać liczby osób zarejestrowanych jako bezrobotne z rozmiarem zasobów pracy, które stosunkowo łatwo mogą zostać włączone w rynek pracy - zaznacza Monika Fedorczuk.