Frankowicze powinni wziąć sprawy w swoje ręce i zacząć walczyć w sądach – powiedział Jarosław Kaczyński w lutym 2017 roku. Dodał, że rząd nie może podejmować działań, które doprowadzą do zachwiania systemu bankowego. Prezes  PiS nie przewidział jednak, że nawet wygrana w sądzie nie oznacza końca kłopotów. Kredytobiorcy trudno jest bowiem wygrać z bankiem, nawet gdy sąd przyzna mu rację. Co więcej, koszty takiej batalii - poświęcony czas, pieniądze, nadszarpnięte nerwy - są znacznie wyższe dla niego, niż banku. Na szczęście nie tylko rząd może rzucać koła ratunkowe.

W ostatnim czasie z pomocą kolejny raz pospieszył Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, a także prokuratura. Prezes UOKiK zmobilizował Bank Millennium do aneksowania umów kredytobiorcom, którym rację przyznał sąd w sprawie ubezpieczenia niskiego wkładu własnego. Chociaż bank, zgodnie z wolą sądu, zwracał klientom zakwestionowane opłaty, to domagał się od nich innych zabezpieczeń kredytów. Znowu chciał, by klient mu coś zapłacił, nie dostając nic w zamian! Z kolei wrocławska prokuratura wszczęła śledztwo dotyczące windykacji należności znacznych kwot z tytułu kredytu frankowego, mimo wcześniejszego prawomocnego wyroku sądowego, uznającego nieważność niektórych zapisów umowy. Jednym słowem śledczy sprawdzą, czy bank rzeczywiście nie rozumie, że w tej sprawie jest już prawomocny wyrok, i prowadzenie windykacji nie powinno mieć miejsca. Bank ma inne zdanie, ale… zapewne to sąd rozstrzygnie, kto ma rację. I tu warto przypomnieć, że niedawno, bo w czerwcu, również Sąd Najwyższy przysłużył się frankowiczom. Za sprawą jego uchwały klient nie będzie musiał wykazać, że bank wykorzystując niedozwoloną klauzulę, zawyżał oprocentowanie. Banki bowiem z reguły podnosiły, że musi on dowieść, że stosowane oprocentowanie kredytu lub kursy walut były nierynkowe.  Problem w tym, że  rozstrzygnięta  przez SN wątpliwość, nigdy nie powinna budzić wątpliwości! To sądy powszechne zajmowały różne stanowiska. Teraz to się zmieni dzięki temu, że SN przyznał rację Rzecznikowi Finansowemu. Ten bowiem już nie raz wykazał, że nie zawsze silniejszy ma rację.

Można by powiedzieć: frankowicze mają się z czego cieszyć. UOKiK i Rzecznik Finansowy mają moc sprawczą, prokuratura działa, a Sąd Najwyższy odważnie korzysta ze swojego autorytetu. Każda z tych spraw pokazuje jednak, że droga do sprawiedliwości jest długa, kręta i wyboista. Mimo to warto na nią wejść, jeśli bank w umowie stosował niedozwolone klauzule. Coraz więcej frankowiczów czuje się na siłach.