Ministerstwo Sprawiedliwości zaostrza przepisy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych. Spółki, spółdzielnie, partie polityczne mogą zostać nawet zlikwidowane, jeśli ich menadżerowie czy osoby działające w ich imieniu popełnią przestępstwo. Sąd będzie mógł tez nałożyć od 30 tys. zł do 30 mln kary na taki podmiot.
Przeczytaj też jak sąd będzie wyliczał kary >>

I do przypisania odpowiedzialności nie będzie już niezbędny wyrok skazujący osobę fizyczną. Firma może więc może zapłacić za ukrywanie istotnych usterek w swoich produktach, skażenie środowiska, pranie brudnych pieniędzy, niezgłoszenie upadłości, przekupstwo, przestępstwa skarbowe, w tym. np. nielegalną organizację hazardu, oszustwa vatowskie, itp.

Katalog bez dna

- Obecnie podmiot zbiorowy może ponieść odpowiedzialność tylko za przestępstwa wymienione w ustawie. Ich katalog jest więc zamknięty. Projekt przewiduje zaś odpowiedzialność za każde przestępstwo popełnione w związku z prowadzoną działalnością lub przestępstwo z którego podmiot zbiorowy odniósł choćby pośrednio korzyść majątkową - tłumaczy dr Marcin Ciemiński, adwokat, partner w Cliford Chance. - Wprowadza więc różnicę jakościową, bo przechodzimy od katalogu ograniczonego do nieograniczonego. Mogą się w nim znaleźć  przypadki sprzecznego z prawem uwolnienia ścieków, podpalenia wysypisk, przestępstw przeciwko prawom pracowników, czy konsumentów.
 
Surowe konsekwencje będą groziły nie tylko za czyny popełnione w związku z prowadzoną działalnością, ale również za zaniedbania w wyborze. To oznacza, że kara może grozić za powierzenie jakiejś czynności nieodpowiedniej osobie, bez, np. dołożenia należytej staranności przy jej wyborze, zaniechania sprawdzenia wiedzy i umiejętności fachowych danej osoby, jej doświadczenia czy predyspozycji  niezbędnych do wykonania danej czynności. Powierzający może udowodnić brak winy w wyborze, wykazując dochowanie należytej staranności przy powierzaniu wykonania czynności drugiemu podmiotowi, sprawcy szkody.

Aby uwolnić się od odpowiedzialności, będzie trzeba także udowodnić, że nadzór był wykonywany właściwie i z należytą starannością. Do dowiedzenia faktu popełnienia przestępstwa oraz do wykazania jego związku z działalnością podmiotu będzie zobowiązany prokurator (sąd). Natomiast to na przedsiębiorcy będzie ciążył ciężar dochowania należytej staranności.

 




Projekt chroni też w szczególny sposób sygnalistów - osoby, które w interesie publicznym zgłaszają istotne nieprawidłowości w organizacji podmiotu zbiorowego mogące prowadzić do popełnienia czynu zabronionego. Firma może zostać ukarana nawet karą 60 mln zł, jeśli zgłoszone nieprawidlowości dotyczyły czynu zabronionego, a nie przeprowadziła postepowania wyjaśniającego, nie usunęła nieprawidłowości lub zwolniłą sygnalistę.

Polska nie ukarała za info-aferę

Ogłaszając w piątek 25 maja projekt Zbigiew Ziobro, minister sprawiedliwości  pdokreślił, że państwo jest po to, by strzec interesów obywateli. - Wielkie korporacje nie mogą traktować Polski jak kraju Trzeciego Świata czy republiki bananowej – mówił.

MS jako przykład nieskuteczności dzisiejszych przepisów podaje przykład info-afery z czasów rządów PO-PSL. Ówczesny dyrektor rządowego Centrum Projektów Informatycznych przyjął między innymi od amerykańskiej korporacji ogromne łapówki. Polski oddział tej firmy za korumpowanie polskiego urzędnika nie zapłacił ani złotówki kary państwu polskiemu i polskim podatnikom, którzy padli ofiarą przestępstwa. Owszem, zapłacił 15,4 mln dolarów kary, ale w USA.