Zdaniem Seremeta rozporządzenie z marca 2005 r. ówczesnego ministra Jerzego Swatonia ws. szczegółowych warunków wykonywania polowania wykracza poza upoważnienie ustawowe zapisane w Prawie łowieckim z 1995 r. Dowodzi, że normuje ono treści nieuregulowane w ustawie, np. rodzaje polowań, dopuszczalną do tego broń oraz ograniczenie polowań na konkretne gatunki zwierząt. Według szefa PG wszystko to godzi w konstytucyjną zasadę wykonawczego charakteru rozporządzenia.

Ministerstwo środowiska replikuje, że rozporządzenie spełnia warunki prawa, bo doprecyzowanie warunków polowania tak, by było ono zgodne z prawem, następuje i w Prawie łowieckim, i w samym rozporządzeniu, które musi uwzględniać "polskie zwyczaje łowieckie".

We wniosku do TK Seremet napisał, że minister unormował rozporządzeniem treści nieuregulowane w ustawie, czym "wyraźnie przekroczył wyznaczone mu ramy upoważnienia ustawowego". Powołując się na orzecznictwo TK, wskazał, że stanowienie przepisów, które wykraczają poza charakter wykonawczy, jest zawsze równoznaczne z wyjściem poza granice upoważnienia i przesądza o niezgodności rozporządzenia z ustawą.

Dodał, że ustawa upoważniała ministra jedynie do określenia szczegółowych warunków polowań. Podkreślił, że nie było tam upoważnienia do określenia dopuszczalnych rodzajów polowań i ich zasad; dopuszczalnej broni myśliwskiej, amunicji i urządzeń optycznych oraz zakazów i ograniczeń polowań na konkretne gatunki.

"Prawo łowieckie oszczędnie odnosi się do sposobu wykonywania polowania i nie definiuje dopuszczalnych w Polsce rodzajów polowań i nie określa zasad ani warunków wykonywania polowania" - napisał Seremet. Według niego minister nie miał prawa zdefiniować w rozporządzeniu rodzajów polowań: indywidualne; polowanie przy stogach; polowanie zbiorowe oraz "polowanie zbiorowe z ambon".

"Ponadto w sposób dość oryginalny zmodyfikował potoczne rozumienie wspomnianych pojęć" - dodał szef PG. Jako przykład podał, że jako polowanie zbiorowe kwalifikuje się również polowanie wykonywane przez tylko jednego myśliwego, jeżeli towarzyszy mu naganiacz. Z kolei, jako polowanie indywidualne kwalifikuje się też polowanie na ptactwo, w którym współpracuje nie więcej niż trzech myśliwych korzystających z psa, jak również polowanie na drapieżniki przy stogach i norach wykonywane przez bliżej nieokreśloną liczbę myśliwych.

Seremet podkreślił, że według rozporządzenia polowanie na zające może być tylko zbiorowe, co jest "niedopuszczalnym odstępstwem" od ustawowej zasady, że na zwierzynę można polować indywidualnie. Zdaniem Seremeta nie do końca jest jasne, czym jest ani jak kwalifikować "polowanie przy norach", o którym nie ma mowy w Prawie łowieckim. Ponadto rozporządzenie normuje "polowanie z łodzi" - o którym ustawa również nie wspomina.

Prawo łowieckie nie zawiera żadnych unormowań "dotyczących tak podstawowych kwestii, jak rodzaj i charakterystyka broni dopuszczonej do polowań; regulacji dotyczących amunicji ani urządzeń optycznych". "Wprawdzie ustawa stanowi, że uśmiercenia odłowionych w pułapki żywołowne drapieżników dokonuje się, m.in. za pomocą broni myśliwskiej, ale sam odłów drapieżników nie jest polowaniem" - podkreślił szef PG.

Rozporządzenie ogranicza polowania na poszczególne gatunki: na zwierzęta pełniące określone role w stadzie (nie wolno strzelać do łani prowadzącej stado), przebywające w określonych miejscach lub zachowujące się w określony sposób, jak również stosowanie nieetycznych metod polowania (nie wolno polować z aut czy strzelać do zwierzyny przy paśnikach). "Te, skądinąd ważne, a nierzadko również konieczne, ograniczenia pełnią niewątpliwie rolę zasad wykonywania polowania, ale nie znajdują niestety żadnych odniesień w ustawie" - dodał Seremet.

Zwrócił uwagę, że różnicowanie okresów polowań przez ministra możliwe jest jedynie na podstawie upoważnienia ustawowego. Tymczasem delegacja ustawowa nie uprawnia do takiego różnicowania np. w zależności od pory dnia, sposobu polowania, czy w zależności od konkretnego zachowania przedstawicieli tych gatunków (nie wolno strzelać np. do zająca w bezruchu lub ptactwa niebędącego w locie, z wyjątkiem m.in. dzikich gęsi).
Zdaniem Seremeta część kwestionowanych zapisów rozporządzenia mogłaby znaleźć się w ustawie, ale za niedopuszczalne uznał "uzupełnianie" Prawa łowieckiego przepisami rangi podustawowej.

W stanowisku dla TK wiceminister środowiska Sławomir Brodziński nie zgodził się, by rozporządzenie przekraczało delegację ustawową. Napisał, że polowanie w rozumieniu Prawa łowieckiego "jest oczywistym terminem technicznym i nie zawsze oznacza zachowanie zgodne z prawem". Doprecyzowanie warunków, jakie muszą być spełnione, by było zgodne z prawem, następuje zatem i w Prawie łowieckim, i w rozporządzeniu. "Oba te akty prawne tworzą powiązaną funkcjonalnie całość" - dodał.

Podkreślił, że Prawo łowieckie nie definiuje, co należy rozumieć pod pojęciem "szczegółowych warunków" polowań. Jego zdaniem należy je uznać za "pojęcie obszerne", a delegację ustawową - za upoważnienie do uregulowania w sposób szczegółowy różnorodnych aspektów polowania, począwszy od określenia wymagań co do broni myśliwskiej, a skończywszy na wymaganiach co do pokotu (wg rozporządzenia, to "tradycyjny sposób ułożenia pozyskanej zwierzyny").

"Minister przy określaniu szczegółowych warunków wykonywania polowania powinien uwzględnić istniejące polskie zwyczaje łowieckie oraz kierować się troską o bezpieczeństwo osób i mienia" - doda Brodziński. Dowodził, iż skoro zwyczaje te rozróżniają polowanie indywidualne, do którego zalicza się także polowanie przy stogach, oraz polowanie zbiorowe, którego odmianą jest polowanie zbiorowe z ambon, to określenie szczegółowych warunków tych polowań, wymaga określenia ich definicji. "To, że definicje te odbiegają od potocznego znaczenia, wynika właśnie ze specyfiki tradycji łowieckiej" - wyjaśnił.

Według Brodzińskiego pozostałe kwestionowane zapisy mieszczą się w pojęciu "szczegółowych warunków wykonywania polowania", gdyż doprecyzowują wymagania, by polowanie było zgodne z prawem i zwyczajem. M.in. dlatego w tych warunkach mieści się określenie narzędzi, które mogą być, lub nie, wykorzystane podczas polowań.
TK nie wyznaczył jeszcze terminu zbadania sprawy.(PAP)