Projekt ustawy o dopłatach do oprocentowania kredytów bankowych udzielanych na zapewnienie płynności finansowej przedsiębiorcom dotkniętym skutkami COVID-19, zwany tarczą antykryzysową 4,  ma być uchwalony przez Sejm w środę. Wprowadza on ważne zmiany w ustawie o kontroli niektórych inwestycji, które mają chronić polskie firmy przed wrogimi przejęciami. Problem w tym, że w ocenie Rady Przedsiębiorczości, którą tworzą Konfederacja Lewiatan, Krajowa Izba Gospodarcza, Federacja Przedsiębiorców, którą Polskich, Polska Rada Biznesu, ABSL (Związek Liderów Sektora Usług Biznesowych), Pracodawcy RP, BCC, Związek Banków Polskich oraz Związek Rzemiosła Polskiego, ta część tarczy 4 nie powinna być dalej procedowana, bo jest antygospodarcza oraz niezgodna z konstytucją i prawem Unii Europejskiej. Maciej Witucki, prezydent Konfederacji Lewiatan mówi wprost: ochrona firm przed przejęciami może pozbawić je kapitału na rozwój.

 

Przedsiębiorcy protestują przeciwko ustawie chroniącej ich przed wrogimi przejęciami

Jak pisaliśmy już na Prawo.pl, o tym, czy dane przejęcie jest wrogie, będzie decydować prezes UOKiK. Z mocy prawa chronione mają być spółki posiadające infrastrukturę krytyczną, wytwarzające oprogramowanie,  świadczące usługi gromadzenia lub przetwarzania danych w chmurze obliczeniowej, zajmujące się obrotem paliwami gazowymi i gazem z zagranicą, wytwarzaniem, przesyłaniem lub dystrybucją  ciepła, przeładunkiem  w  portach śródlądowych oraz przetwórstwem mięsa, mleka, zbóż oraz owoców i warzyw.

Rada Przedsiębiorczości podkreśla przede wszystkim, że nowe przepisy ograniczą możliwość pozyskiwania kapitału przez polskie spółki objęte ochroną, co stworzy istotne przeszkody nie tylko w ich dalszym rozwoju, ale też w zarządzaniu negatywnymi skutkami pandemii.  - Ich efektem będzie zablokowanie – pośrednio lub bezpośrednio – wielu transakcji, od których przeprowadzenia może zależeć dalsze funkcjonowanie firm, które chcą lub muszą poszukiwać finansowania na utrzymanie lub rozwój działalności – czytamy we wspólnym stanowisku dziewięciu organizacji. Ostrzegają one, że wraz z zablokowaniem transakcji, część spółek – w braku wystarczającego finansowania z innych źródeł – może zakończyć działalność.

- Wejście w życie przepisów w obecnej formie oznacza likwidację wielu miejsc pracy, wzrost bezrobocia i zmniejszenie wpływów budżetowych, ponieważ – z braku wystarczającego finansowania z innych źródeł – przedsiębiorstwa mogą zostać pozbawione kapitału na rozwój – podkreśla Marek Goliszewski, prezes BCC. Maciej Witucki dodaje, że nowe regulacje będą dotyczyły zdecydowanej większości inwestorów na świecie. - Utrudnią  inwestycje  firmom z Londynu, Stanów Zjednoczonych, czy Singapuru, gdzie kapitał jest największy i najbardziej chętny do zagranicznych inwestycji. Nieprecyzyjne zapisy co do mechanizmów ochrony oraz liczby „chronionych” branż wydłużą okres planowania biznesowego, a w pewnych sytuacjach mogą nawet sparaliżować inwestycje – mówi. To jednak nie jedyna wada projektowanych przepisów.

 


Niezgodne z konstytucją i prawem Unii

Zdaniem Rady Przedsiębiorczości, projektowane przepisy budzą wątpliwości co do zgodności z konstytucją  ze względu na nieproporcjonalną ingerencję w swobodę działalności gospodarczej, prawo własności i prawo dziedziczenia. O tym, że projektowane przepisy mogą naruszać konstytucję pisaliśmy już pod koniec kwietnia. Już wówczas prof. Michał Romanowski, adwokat, partner w kancelarii Romanowski i Wspólnicy, kierownik  Pracowni Prawa Rynku Kapitałowego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, nie miał wątpliwości, że projekt daje państwu w istocie nieograniczone instrumenty kontroli struktury właścicielskiej spółek, co narusza konstytucyjną zasadę wolności, w tym wolności gospodarczej oraz proporcjonalności. - Powinno tu być kryterium jak dla złotej akcji. Kryteria takie zostały wypracowane w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (obecnie Trybunał Sprawiedliwości UE) i w polskiej doktrynie. Musi to być infrastruktura i produkcja krytyczna z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa, obywateli  i ochrony porządku publicznego. Nie może tu chodzić o ochronę interesów finansowych czy gospodarczych, bo to zbyt mgławicowe kryterium, a poza tym nie uwzględnia interesów finansowych lub gospodarczych udziałowców i samej spółki – tłumaczy prof. Romanowski.

Rada Przedsiębiorczości w swoim stanowisku zwraca jeszcze uwagę, że projekt jest niezgodny z prawem Unii Europejskiej w zakresie unijnej zasady proporcjonalności oraz  swobody przepływu kapitału (art. 63-66 TFUE). Według informacji Pulsu Biznesu, proponowane przepisy zaniepokoiły Dyrekcję Generalną ds. Stabilności Finansowej, Usług Finansowych i Unii Rynków Kapitałowych. Jej szefowa Anne-Françoise Mélot powiedziała gazecie, że monitoruje polskie ustawodawstwo i prowadzi w tej sprawie dialog z polskimi władzami.

Czego oczekują przedsiębiorcy

Rada Przedsiębiorczości uważa, że z projektu tarczy 4 powinien zostać usunięty cały art. 47 wprowadzający zmiany w ustawie o kontroli niektórych inwestycji. W razie dalszego procedowania RP postuluje wprowadzenie zmian. Przede wszystkim domaga się modyfikacji  „znaczącego uczestnictwa” – przez podwyższenie projektowanego progu 20 proc. Obecnie bowiem, jak wyjaśnia Marcin Maruta, partner w kancelarii Maruta Wachta, inwestor nieunijny, który chce osiągnąć „znaczące uczestnictwo” (20 proc. udziału kapitałowego, udziałów / akcji lub udział w zyskach ponad 20 proc.) lub „nabyć dominację musi zawiadomić UOKiK i czekać na decyzję. - Jej wynikiem może być sprzeciw UOKiK wobec takiej transakcji, czyli de facto jej zablokowanie, przynajmniej na jakiś czas – dodaje mec. Maruta.

Przedsiębiorcy nie chcą, by decyzje podejmował prezes UOKiK, ale minister właściwy do spraw Skarbu Państwa lub właściwy ze względu na zakres działalności podmiotu chronionego. Chcą też skrócenia z czerech do maksymalnie jednego miesiąca decyzji kończącej postępowanie kontrolne oraz okresu, o jaki może być przedłużone postępowanie w sprawie jej wydania. Według obecnego projektu takie postępowanie może trwać aż 120 dni, czyli nawet 4 miesiące. -  Terminy powinny być krótsze oraz powinna być przyjęta konstrukcja zawiadomienia o zamiarze nabycia akcji z prawem do sprzeciwu np. dla UOKiK. Upływ terminu na sprzeciw powinien być równoznaczny ze zgodą – uważa prof. Romanowski.

Zdaniem przedsiębiorców należy też skrócić czas obowiązywania tych specprzepisów z dwóch lat do  sześciu miesięcy, a także rozszerzenia listy podmiotów nieobjętych restrykcjami do wszystkich z państw członkowskich OECD. – Liczymy, że nasze uwagi zostaną uwzględnione w celu zapewnienia jej proporcjonalności, zgodności  z Konstytucją RP i prawem Unii Europejskiej, a także ograniczenia jej negatywnych skutków gospodarczych – podkreślają organizacje przedsiębiorców.