Największe pokłady gazu zakumulowane są głęboko pod osadami oceanicznymi, w postaci depozytu hydratu (klatratu) metanu, czyli gazu i wody połączonych w substancję krystaliczną. Szacuje się, że na dnie Oceanu Arktycznego mogą być uwięzione setki milionów ton tego gazu. Jego ogromne ilości znajdują się również w wiecznej zmarzlinie, w postaci węgla pochodzenia organicznego.

Podczas wieloletnich badań na Morzu Arktycznym zaobserwowano uwalnianie się z dna morskiego bąbelków gazu. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy są one skutkiem globalnego ocieplenia, czy też pojawiają się regularnie od zawsze. Metan w naturalnych warunkach uwalnia się przez całe dziesięciolecia. Ale jeśli w wyniku wzrostu temperatur w Arktyce uwięziony w dnie oceanicznym gaz dostanie się do atmosfery, spowoduje poważne zmiany w ziemskim systemie klimatycznym.


Naukowcy szacują, że wzrost temperatury w Arktyce o 2,5 st. C do końca 2040 roku spowoduje emisję metanu i CO2 o wartości od 30 do 63 mln ton węgla. A jeżeli dalej pozwolimy ogrzewać się atmosferze i do końca tego stulecia temperatura wzrośnie o 7,5 st. C, emisje będą wielokrotnie większe – 232 do 380 mld tego surowca. Wyliczenia te dają pewne wyobrażenie o powadze problemu.

Nie do końca jeszcze poznano mechanizmy uwalniania się metanu z powierzchni ziemi. Potrzeba dalszych badań i obserwacji, aby zrozumieć ten proces i jego wpływ na stan ziemskiej atmosfery. Nadal na odpowiedź czeka pytanie, na ile też człowiek przyczynia się do emisji tego gazu. Wiadomo, że dużymi źródłami zanieczyszczeń są rolnictwo i spalanie paliw kopalnych. A wprowadzając do atmosfery gazy cieplarniane, ogrzewamy atmosferę, inicjujemy uwalnianie naturalnego metanu, a temperatura ziemi rośnie.


Źródło: www.chronmyklimat.pl, stan z dnia 7 lutego 2012 r.