Jak podkreślił wicedyrektor z BGK, bank w porozumieniu z Ministerstwem Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej co roku prowadzi badanie ankietowe, w których pyta gminy i powiaty o ich plany finansowe dot. budowy mieszkań socjalnych i komunalnych. Z badania wynika, że gminy najpierw zgłaszają duże zapotrzebowanie na wsparcie inwestycji, a potem do BGK wpływa mniej wniosków niż pierwotnie deklarowano.

"By gmina mogła przystąpić do programu, musi mieć własne środki na inwestycje. BGK nie musi sprawdzać, z jakiego są źródła, czy np. to pieniądze z kredytu czy obligacji. Gminy, którym brakuje środków w budżecie i które nie mają dostępu do finansowania zewnętrznego, mogą mieć trudności w skorzystaniu z takiego programu" - powiedział.

Poinformował też, że w 2014 roku gminy planują złożyć w BGK ponad 400 wniosków na ponad 260 mln zł, z czego 56 proc. miałoby trafić na budowę lokali socjalnych, a ok. 30 proc. mieszkań komunalnych. Reszta wsparcia ma być przeznaczona m.in. na budowę noclegowni czy domów dla bezdomnych. Projekt ustawy budżetowej na 2014 roku jednak przewiduje na ten cel tylko 80 mln zł.

W tym roku do BGK trafiło ponad 130 wniosków o wartości ok. 90 mln zł. Tegoroczna ustawa budżetowa zapewnia pełne finansowanie. Od 2006 roku na program budownictwa socjalnego rząd przeznaczył ponad 400 mln zł.

"Obecnie największą inwestycją, realizowaną w ramach rządowego programu, jest budowa mieszkań socjalnych na warszawskiej Pradze Północ. Jej łączny koszt wyniesie ponad 59 mln zł, z czego 17 mln zł dofinansuje BGK" - podkreślił Białowąs.

Wicedyrektor mówił, że standard mieszkań budowanych w ramach programu jest zróżnicowany, zależy m.in. od położenia. "W większości są to solidne budynki mieszkalne, wykonane w tradycyjnej technologii, które nie odbiegają jakością od mieszkań budowanych przez deweloperów. Ich amortyzacja wynosi średnio 100 lat" - podkreślił.

Gminy mają ustawowy obowiązek budowania mieszkań socjalnych, w których czynsze są tańsze, nawet o ponad 50 proc., w porównaniu z czynszami lokali komunalnych, a standard wykonania jest niższy. Nie mają one części wspólnych, są parterowe, niepodpiwniczone i znajdują się na obrzeżach miast. Inwestor od momentu podpisania umowy z bankiem ma na zakończenie inwestycji dwa lata.

Białowąs dodał, że "nie jest to program, który ma wyręczyć gminy, ale zachęcić i wspomóc proces budowy mieszkań, które de facto gmina ma obowiązek posiadać". Przypomniał, że w przypadku wyroku eksmisyjnego gmina ma obowiązek zapewnić lokatorowi mieszkanie zastępcze, jeśli tego nie zrobi musi płacić odszkodowanie.

Rządowy program wspierający budownictwo socjalne i komunalne powstał w 2006 roku. Państwo dopłaca gminom, powiatom lub organizacjom pożytku publicznego od 30 do 50 proc. wartości inwestycji. To pomoc bezzwrotna, pod warunkiem, że beneficjent nie pozbędzie się nieruchomości lub nie zmieni jej przeznaczenia w ciągu 15 lat od jej powstania. Podobne rozwiązania stosują z powodzeniem m.in. Niemcy i Francja.