Spodziewa się Pan więcej takich pozwów na polskim rynku?

Tak, myślę, że w ślady Andrzeja Sapkowskiego może pójść więcej twórców. Pamiętajmy o tym, że z roszczeniem podwyższenia wynagrodzenia można wystąpić w każdym czasie – nie ma tu żadnych ograniczeń, a autor nie może się zrzec takiego roszczenia. Już teraz nie jest to jedyna taka sprawa na polskim rynku – wiem, że w toku jest inna, dotycząca znanego bestsellera. Zobaczymy, jaki będzie jej finał.

Czytaj: Prof. Markiewicz: Andrzej Sapkowski może żądać dodatkowej zapłaty za "Wiedźmina” >>

Czy wydawcy mogą dążyć do wykreślenia albo zmiany artykułu 44 Prawa autorskiego, który pozwala autorom, po czasie, żądać od nich dodatkowego, choćby i horrendalnego, wynagrodzenia?

Nie sądzę. Uważam, że ten przepis jest potrzebny. Jego ratio legis zakłada, że twórca jest słabszą stroną umowy i tak rzeczywiście często jest. Biedny artysta z „głową w chmurach”, który nie rozumie praw rynku, to wcale nie stereotyp, ale całkiem powszechna sytuacja. Poza tym, artykuł 44 Prawa autorskiego ma zastosowanie tylko w szczególnym przypadku – mówi się o nim przepis „do bestsellerów”. Bo stosuje się go wówczas, gdy zmieniają się realia rynkowe, których strony nie przewidziały – zwykle, gdy utwór odnosi niebywały sukces sprzedażowy. Tych bestsellerów, powiedzmy sobie szczerze, nie mamy zresztą w Polsce zbyt wielu – zaledwie kilkadziesiąt rocznie na ponad 30 tysięcy wydawanych książek.

Czy rzeczywiście artykuł 44 powinien być takim parasolem ochronnym w sytuacji, gdy uznany pisarz po prostu nie przyjął kiedyś dobrej oferty udziału w zyskach i w dodatku przyznaje otwarcie, że „był głupi”?

Ten przepis nie ocenia tego czy twórca podjął mądrą decyzję czy nie, ani intencji stron – np. czy ktoś chciał kogoś oszukać. On się odnosi do realiów biznesowych, których zmiany strony nie zakładały, podpisując umowę. W przypadku Andrzeja Sapkowskiego – gra odniosła międzynarodowy sukces, którego ten nie potrafił przewidzieć. Jednak fakt, że popełnił błąd, nie doceniając rosnącej popularności gier komputerowych, nie oznacza, że nie może skorzystać z regulacji art. 44 Prawa autorskiego. Pisarz otrzymał 35 tysięcy złotych, a giełdowa wartość CD Projekt to obecnie ok. 18 miliardów złotych. Nie jest tak, że ryzykuje tylko wydawca czy producent. Przecież Andrzej Sapkowski – już wówczas uznany pisarz – też ryzykował swoją reputacją, gdyby gra oparta na jego książce zebrała fatalne recenzje. Przecież film „Wiedźmin”, do którego wcześniej sprzedał prawa, nie zachwycił publiczności, najoględniej rzecz ujmując.
W takich sytuacjach sądy muszą bardzo głęboko zważyć wszystkie racje i okoliczności – drobiazgowo przeanalizować relacje między książką a grą itd. To mrówcza praca.

Sądzi Pan, że w tej sprawie dojdzie do ugody?

To by było najrozsądniejsze rozwiązanie.