Ministerstwo Zdrowia we wtorek przedstawiło dane dotyczące zadłużenia szpitali za trzy kwartały 2019 r. Dziś ma je opublikować. Zrobi to z poślizgiem, gdyż dane o sytuacji finansowej szpitali za drugi kwartał w ogóle nie zostały opublikowane. Resort tłumaczy opóźnienie tym, że czeka aż lecznice policzą, jakie jest ich zadłużenie, uwzględniając kolejne zmiany wycen wprowadzone w tym roku oraz dodatkowe pieniądze przekazane przez Narodowy Fundusz Zdrowia na leczenie szpitalne.

80 proc. zobowiązań generuje 6 proc. szpitali

Z danych przedstawionych przez Ministerstwo Zdrowia wynika, że na koniec września 2019 roku zobowiązania ogółem wynosiły 14,3 mld zł i były o blisko 13 proc. wyższe, niż w we wrześniu 2018 r. (12, 6 mld zł).  Zobowiązania wymagalne, czyli przeterminowane płatności wyniosły już ok. 2,1 mld zł i w ciągu roku wzrosły o 274 mln zł. (na 30 września 2018 wynosiły 1,7 mld zł).

Wiceminister zdrowia Sławomir Gadomski podkreślał, że dane po trzech kwartałach historycznie zawsze są najgorsze i te na koniec roku powinny być nieco lepsze.

- Obraz zobowiązań wymagalnych nie jest optymistyczny, ale musimy na niego patrzeć przez pryzmat rosnących wpływów na finansowanie świadczeń medycznych, które przekazuje NFZ. Kontrakty rosną w lecznictwie szpitalnym. Dajemy więcej pieniędzy, niż dawaliśmy, mam nadzieję, że wraz ze wzrostem nakładów, tych środków  kierowanych do szpitalnictwa będzie jeszcze więcej, ale jednak efekt jakości zarządzania i podejścia do restrukturyzacji jest gigantycznie ważny - mówi.

Gadomski podkreśla, że 73 proc. szpitali nie ma zobowiązań wymagalnych, a ponad 70 proc. placówek osiągnęło zysk. - 80 proc. wszystkich zobowiązań wymagalnych, czyli 1,6 miliarda zł jest generowane przez 6 proc. spzoz- ów - mówił Gadomski. - Nie mamy kryzysu. Mamy względnie podobną sytuację jak w ostatnich latach w relacji do ogółu kosztów - podkreśla.

Połowę długu generują 24 szpitale w Polsce. W dużej części są to podmioty największe i najbardziej specjalistyczne, często szpitale kliniczne.  

 

20 szpitali klinicznych pod kreską

Zobowiązania ogólne szpitali klinicznych nadzorowanych przez uczelnie medyczne na koniec września 2019 r. wyniosły blisko 3 mld zł i były o blisko 9 proc. wyższe, niż w analogicznym czasie rok wcześniej. Zobowiązania wymagalne szpitali klinicznych wynoszą już 572,2 mln zł. 17, spośród 37 takich placówek, nie miało zobowiązań wymagalnych po trzecim kwartale 2019 r.

Najbardziej zadłużone są szpitale kliniczne należące do Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, ale pod kreską są także lecznice kliniczne z Lublina, Krakowa, Bydgoszczy i Lublina.

Jak podał wiceminister wiele szpitali klinicznych osiągnęło zysk netto w 2018 r.

21 mln zł zysku miał Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu, 5,8 mln zł na plusie - Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny w Otwocku 5,8 mln, a blisko 4 mln zł zysku osiągnął Szpital Kliniczny UM w Poznaniu.  

Szpitale więcej dostają i więcej wydają na pensje

Wiceminister podkreślał, że do szpitali w tym roku przekazano 4,5 mld zł, czyli o 11,6 proc. więcej. Dzięki temu po kilku zmianach planu finansowego Narodowego Funduszu Zdrowia nakłady na lecznictwo szpitalne w 2019 r. wyniosły 43,3 mld zł. Z danych resortu wynika, że dzięki zwiększeniu finansowania, ryczałty w szpitalach wzrosły od 4 do 9 proc. Najwięcej w szpitalach powiatowych należących do pierwszego i drugiego stopnia w sieci szpitali.

Z wyliczeń Marka Wójcika, eksperta ds. ochrony zdrowia Związku Miast Polskich wynika, że od 2005 r. nakłady na wszystkie świadczenia wzrosły o 274 proc., ale co z tego, skoro mimo, że pieniędzy w systemie jest coraz więcej, to mamy rekordowe zadłużenie szpitali. Wójcik zwraca uwagę na to, że po kolejnych zmianach planu finansowego dosypano do systemu ochrony zdrowia ponad 4 miliardy złotych, a mimo to szpitale mają coraz większe zobowiązania całkowite i wymagalne. Ekspert podkreśla, że przyczyn tego jest kilka, ale najważniejsze to: niedoszacowany system finansowania świadczeń w sieci szpitali i ogromne wzrosty płac w ochronie zdrowia.

- Wejście do sieci szpitali było początkiem klęski lecznic. Wtedy, ustalając wysokość ryczałtów, zaniżono wypływy  - mówi Wójcik. – Ale budżety szpitali nie wytrzymują przede wszystkim ogromnej presji związanej ze wzrostem płac. Interwencjonizm państwa i podpisywanie porozumień płacowych z kolejnymi grupami zawodowymi spowodowały to, że nic już nie działa.

To sprawia, że placówki na wynagrodzenia wydają już nawet ponad 80 proc. budżetów, a w przyszłym roku przed nimi kolejne wyzwanie związane z 10-procentową podwyżką płacy minimalnej.

Podwyżka płacy minimalnej pogrąży szpitale - czytaj tutaj>>

Miliony na podniesienie płacy minimalnej 

Bożena Grotowicz, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Bielsku Białej od 17 lat zarządza 240-łóżkowym szpitalem powiatowym. Dyrektor przyznaje, że dzięki kolejnym zmianom planu finansowego NFZ w 2019 r. i podniesieniu wycen niektórych świadczeń, udało  się wypracować zysk. Jednak najbardziej obawia się tego skąd w 2020 r. weźmie dodatkowe pieniądze na wydatki związane z planowanym wzrostem płacy minimalnej.

Grotowicz podała, że z powodu planowanego wzrostu płacy minimalnej, wzrosły dwukrotnie i więcej opłaty za opady medyczne, pranie, sprzątanie. Dyrektor wyliczyła, że w przyszłym roku będzie potrzebować ponad 2 mln zł, by podnieść pensje 109 najmniej zarabiającym pracownikom. Jednak liczy się z tym, że by zachować proporcje w siatce wynagrodzeń, będzie musiała podnieść także płace pozostałych pracowników, a wtedy wydatki wyniosą 8 mln zł.  

- Wynagrodzenia to jest teraz największy problem – mówi Grotowicz. - W moim szpitalu wynagrodzenia, łącznie z kontraktami lekarskimi, stanowią już ok. 67 proc. budżetu, ale są szpitale, gdzie ten wskaźnik wynosi powyżej 80 proc.