Józef Kielar: Czy jako pełnomocnik ministra zdrowia nie czuje się pan jak strażak, który próbuje ugasić pożar, a ma tylko jedną gaśnicę?

Marek Balicki: Zajmuję się psychiatrią dorosłych. Dzieci i młodzież, o których tak dużo ostatnio się mówi, mają swojego pełnomocnika. Moim zadaniem jest zmieniać system znajdujący się w głębokim kryzysie. Dzisiejszy stan w tej dziedzinie medycyny jest rezultatem braku odpowiednich działań przez wiele lat. Jak się czuję? Bardziej jako ten, który ma zapobiec ewentualnym pożarom w przyszłości za trzy, czy za pięć lat.

Czytaj: Marek Balicki pełnomocnikiem ds. reformy w psychiatrii >>
 

Jakie są przyczyny tak fatalnej sytuacji w psychiatrii?

Nie udała się pierwsza edycja Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego za lata 2011 – 2015. Taka jest ocena Najwyższej Izby Kontroli. Od dwóch lat przełamujemy jednak kryzys poprzez wprowadzanie zasad psychiatrii środowiskowej i pilotaż centrów zdrowia psychicznego.

Proszę przypomnieć na czym one polegają?

Pacjent powinien przede wszystkim korzystać z terapii przebywając w swoim środowisku, a nie w szpitalu, który zazwyczaj ma ubogą ofertę terapeutyczną. A nasz system był właśnie tak skonstruowany. Wydawaliśmy bowiem 70 proc. pieniędzy na leczenie szpitalne, a tylko 1 proc. na opiekę środowiskową. Każdy powie, że coś jest nie tak.

Pilotaż rozpoczął się połowie 2018 roku, dzięki zmianom w ustawie o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych z 2017 roku. Uruchomiliśmy już 27 centrów zdrowia psychicznego. Każde z nich ma obowiązek zapewnienia chorym opieki szpitalnej, ambulatoryjnej, środowiskowej i dziennej na swoim terenie, za który odpowiada. Najczęściej jest to powiat, dwa powiaty, albo dzielnica wielkiego miasta np. Warszawy.

Czytaj: Już w 27 ośrodkach trwa pilotaż Centrów Zdrowia Psychicznego >>
 

Powszechnie wiadomo, że brakuje lekarzy psychiatrów. Jak sobie z tym poradziliście?

Problemem, który odziedziczyliśmy jest tradycyjny model opieki psychiatrycznej charakteryzujący się leczeniem w szpitalu i po wypisie zazwyczaj kilkunastominutowymi wizytami u specjalisty, najczęściej raz na kwartał. Ten model nie wykorzystuje możliwości jakie daje pomoc psychologiczna czy psychoterapia. Dzięki temu, że nasze centra zdrowia psychicznego nie są rozliczane za konkretne procedury, ale kwotowo (na określoną liczbę mieszkańców), dlatego chętniej zatrudniają psychologów i psychoterapeutów.

 


Czy obecnie Narodowy Fundusz Zdrowia akceptuje taki model finansowania, bo wiem, że był z tym problem.

Na razie nie ma z tym kłopotów. Odejście od płacenia za procedury, czy za wizyty było dużą zmianą, bo cały system był budowany na zasadzie, że rozliczane są punkty, a nie całokształt leczenia. Obecnie, jeśli osoba mieszkająca na terenie działania centrum pojedzie leczyć się w innej placówce, to centrum płaci za to ze swojego budżetu. Musi więc dbać o to, żeby mieszkańcy korzystali z jego usług.

Jak pan ocenia aktywizacją zawodową osób chorych psychicznie? Ze statystyk wynika, że np. z ogólnej liczby 190 tys. chorych na schizofrenię pracuje zaledwie 9 tysięcy.

Właśnie dlatego zmieniamy kształt opieki psychiatrycznej. Taki rozwinięty model psychiatrii środowiskowej składa się z centrum zdrowia psychicznego, ze wsparcia społecznego, które realizuje pomoc społeczna i z aktywizacji zawodowej, czyli przywracania pełnienia przez pacjentów ról społecznych. Do tej pory opieka zdrowotna nie pasowała do tych dwóch pozostałych segmentów. Dlatego obecnie tworzymy lokalny mikrosystem, który ułatwi powrót do pełnej aktywności życiowej w różnych obszarach.

W jakim okresie system ten będzie powszechny w całym kraju?

Na razie objął on około 10 proc. dorosłych mieszkańców Polski. W styczniu weszła w życie nowelizacja rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie rozszerzenia programu pilotażowego, dzięki której obejmie on wkrótce blisko 15 proc. Polaków. Spodziewam się, że w ciągu dwóch, trzech lat będzie to już 50 proc.

Czy jest pan w stanie oszacować, ile osób cierpi w Polsce na zaburzenia psychiczne?

Z dużego badania przeprowadzonego przed dziesięciu laty wynika, że co czwarty Polak miał, albo ma taki zespół objawów, które pozwalają na postawienie rozpoznania zaburzeń psychicznych. Nic więc dziwnego, że pierwszym miejscu wydatków Zakładu Ubezpieczeń Społecznych z tytułu niezdolności do pracy są zaburzenia psychiczne (stanowią około 16 proc. tych wydatków).

Jak pan skomentuje fakt, że w jednym z mazowieckich miasteczek lekarz psychiatra przyjmuje prywatnie nawet do godziny trzeciej nad ranem?

Potwierdza to tylko pilną potrzebę przeprowadzenia reformy. Polega ona na tym, że docelowo każdy mieszkaniec będzie miał swoje centrum zdrowia psychicznego. Do punktu zgłoszeniowo - koordynacyjnego będzie można przyjść od godz. 8 do 18 w każdym dniu roboczym bez wcześniejszego umawiania wizyty. W funkcjonujących obecnie centrach ten system działa. Nie dotarła do nas żadna skarga, żeby ktoś nie został przyjęty. Natomiast w miejscowościach, gdzie nie mamy jeszcze centrów sytuacja jest nieraz dramatyczna.

 

Czy dzięki wprowadzaniu opieki środowiskowej zmniejszyła się liczba hospitalizacji w szpitalach psychiatrycznych?

Za kilka tygodni będziemy mieć pełne dane. Z niepełnych informacji, które mamy obecnie wynika, że zmniejsza się zarówno liczba, jak i długość hospitalizacji. Zwiększa się równocześnie liczba wizyt ambulatoryjnych i środowiskowych.

Czytaj: Ma powstać 300 poradni dla dzieci - ambitny plan naprawy opieki psychiatrycznej>>
 

Na psychiatrię wydajemy zaledwie około 3,5 proc. budżetu ochrony zdrowia, czyli dwukrotnie, a nawet trzykrotnie mniej, niż w innych krajach europejskich.

Przy takim poziomie finansowania, jaki był w latach poprzednich, niemożliwe byłoby realizowanie reformy. Żeby ją przeprowadzić potrzeba na starcie 50 proc. więcej pieniędzy. Takie większe środki otrzymują właśnie centra zdrowia psychicznego.

Z moich obserwacji wynika, że szpitale mają przestarzałą i nieremontowaną od lat infrastrukturę. Chorzy leżą często na korytarzach, brakuje personelu medycznego, bo jest kiepsko opłacany itd.

Zabrzmi to paradoksalnie, ale łóżek szpitalnych dla dorosłych mamy za dużo. Taka była jednak polityka, nie było opieki nad chorym w miejscu  zamieszkania. Odchodzimy od tego systemu, co powinno zmniejszyć liczbę hospitalizacji, szczególnie w dużych szpitalach poza granicami miast. Zgodne z modelem reformy jest natomiast tworzenie małych oddziałów psychiatrycznych w szpitalach wielospecjalistycznych.

Jeżeli pacjent zostanie przyjęty w piątek po południu do takiego oddziału, to będzie miał możliwość wykonania pełnej diagnostyki czy konsultacji przez lekarzy innych specjalności. Osoby chore psychicznie mają bowiem więcej schorzeń współistniejących, niż pozostali pacjenci. W dużych szpitalach psychiatrycznych przeprowadzenie takich badań dotyczących zaburzeń somatycznych jest dużo trudniejsze. Dlatego przyszłością jest odchodzenie od takich szpitali.

Czy niezbędne są zmiany legislacyjne w psychiatrii, a jeżeli tak, to jakie?

Jeżeli chcemy powszechnie wprowadzić zmiany w tej dziedzinie ochrony zdrowia, to muszą być one uregulowane ustawowo. W tym roku przygotujemy nowelizację ustawy o ochronie zdrowia psychicznego, która wprowadzi przepisy dotyczące modelu opieki środowiskowej.

Znam przypadek osoby osadzonej w więzieniu, które zachorowała psychicznie. Sąd penitencjarny udzielił jej przerwy w odbywaniu  kary, ale brakuje przepisu wskazującego, gdzie taką osobę skierować?

Nie zajmuję się psychiatrią sądową, ale jest to kolejny obszar wymagający zmian. Jeśli w trakcie odbywania kary pozbawienia wolności osadzony zachoruje psychicznie, to są przesłanki do udzielenia przerwy w odbywania kary i do leczenia w szpitalu. Musi być zapewniony jednak odpowiedni poziom bezpieczeństwa.

Czy Polacy tolerują osoby psychiczne? Zaskoczyły mnie bowiem wyniki  jednej z ankiet. Aż 9 proc. respondentów życzyłaby sobie, aby chorzy np. na schizofrenię byli wykluczani z normalnego życia.

Faktycznie, postęp w społecznym postrzeganiu zaburzeń psychicznych jest niewielki. Z badań międzynarodowych wynika jednak, że zmienia się to wraz ze zmianą modelu opieki psychiatrycznej. W przypadku upowszechnienia leczenia środowiskowego postawy społeczne wobec osób z problemami zdrowia psychicznego są lepsze. Szybciej wracają też do pracy, zakładają rodziny itd. Przełamywane są stereotypy i dlatego wprowadzamy taki model opieki.