Psychoterapeuci nie chcą, by wprowadzać w zaproponowanym przez ministerstwo zdrowia kształcie i nazwie specjalizacji z psychoterapii dzieci i młodzieży. Są zaniepokojeni zmianami dotyczącymi utworzenia nowych zawodów i zbierają podpisy pod listem w tej sprawie do ministra zdrowia, Łukasza Szumowskiego.

Ministerstwo zdrowia zamierza utworzyć trzy nowe specjalizacje, które mają brać udział w leczeniu dzieci i młodzieży. Nowi specjaliści mają mieć pierwszy kontakt z pacjentami w poradniach. Pojawiają się głosy, że Ministerstwo Zdrowia planuje przeznaczyć 40 mln. PLN na szkolenie nowych kadr. Jednak nie wiadomo jak MZ chce to zorganizować, bo według ustawy o specjalizacji w zawodach mających zastosowanie w służbie zdrowia,  tylko lekarze mają opłacane szkolenie specjalizacyjne z budżetu państwa, a psychoterapeuci musieliby za nie płacić sami lub samodzielnie ubiegać się o dofinansowanie z programu POWER. Obecnie osoby kształcące się w ramach specjalizacji klinicznej z psychologii, sami opłacają swoje szkolenie, przy nie małych trudnościach ze strony pracodawców.

Warto dodać, że przy takich tak złożonych i zaawansowanych szkoleniach oraz tym ile osób MZ chciałby wyszkolić, to 40 mln. to kwota, która nie pozwoli na wykształcenie w dużej ilości, wysokiej jakości specjalistów, więc albo programy szkoleniowe będą słabe i krótkie co stwarza zagrożenia, że ci specjaliści będą bardzo słabi i przygotowani "po łebkach"(nie chcemy oddawać naszych dzieci w ręce źle przygotowanych osób, to za duże ryzyko) albo wykształci się niewielu dobrych specjalistów. Specjalistów psychoterapii, psychologii i psychiatrii  trzeba zachęcić do powrotu pracy w szpitalach, a nie tworzyć nowe kadry, bo to wywarzanie otwartych otwartych drzwi.

Zdaniem resortu nowi specjaliści zajmujący się dziećmi i młodzieżą w kryzysie psychicznym są nam pilnie potrzebni. Wzrasta liczba młodzieży, która podejmie próby samobójcze. Więcej młodych ludzi potrzebuje pomocy psychiatrycznej, tymczasem na oddziałach psychiatrycznych dla dzieci i młodzieży brakuje miejsc i obłożenie sięga 165 proc.

Agnieszka Pochrzęst-Motyczyńska: By poprawić dostęp do opieki psychiatrycznej dla dzieci i młodzieży resort zdrowia chce, zmienić cały system. Pilotaż takiej nowej opieki środowiskowej zaczął się w dwóch ośrodkach w Polsce. Czy to dobry kierunek zmian?

Krzysztof Błażejewski: Rzeczywiście te dwa centra mogą być modelowymi, ale tak naprawdę dopiero czas to pokaże. Osoby, które zaangażowały się w uruchomienie tych centrów pisząc bardzo skomplikowane wnioski konkursowe zdobędą unikatowe doświadczenie i są bliskie temu jak opieka nad dzieckiem i rodziną powinna wyglądać, a jak  obecnie nie wygląda.

O ile centra będą właśnie integrowały różne działania - interwencyjne wobec rodziny, diagnostyczne, psychoterapeutyczne, pomocy społecznej i rodzinie, kontaktu z wymiarem sprawiedliwości itd.

Aleksandrą Andruszczak-Zin: W naszej opinii bez odpowiednich zmian ustawowych będzie to bardzo utrudnione. Mamy tajemnice zawodową, brak jakiegokolwiek oparcia, by współpraca między różnymi miejscami, gdzie trafia rodzina była na zasadach wymiany informacji, pojawia się wiele wątpliwości nie tylko natury merytorycznej, ale i prawnej.

Odpowiednie resorty powinny dążyć do wypracowania rozwiązań na wzór tych proponowanych w ustawie o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie.  Przepływ informacji i współpraca różnych sektorów, gdzie rodzina może dostać wsparcie jest kluczowa i w naszej opinii przyczynia się do poprawy funkcjonowania dziecka.

Szacuje się, że w Polsce ponad 600 tysięcy osób poniżej 18 roku życia wymaga zapewnienia opieki psychologiczno-psychiatrycznej. Coraz więcej rodzin, dzieci i młodzieży nie radzi sobie emocjonalnie z problemami, których doświadczają w codziennym funkcjonowaniu. Dlaczego rośnie liczba dzieci, które potrzebują pomocy psychologa czy psychiatry?

A.A.Z :Rodzina przeżywa ogromny kryzys z bardzo wielu względów wynikających ze zmian socjo-ekonomicznych na przestrzeni ostatnich 20 lat.

Obecnie rodzice nierzadko nie są w ogóle wsparciem dla swoich dzieci i sami wymagają wsparcia emocjonalnego z uwagi np. na wypalenie zawodowe, nadmierne obciążenie pracą, uzależnienia, w tym od Internetu, brak umiejętności budowania więzi partnerskiej oraz braku czasu dla dzieci.

Ponadto przepełnione szkoły i nieadekwatnie niska ilość psychologów i pedagogów w nich zatrudnianych powoduje jedynie iluzoryczne objęcie dzieci odpowiednią opieką psycho-pedagogiczną. Nie we wszystkim Poradniach Psychologiczno-Pedagogicznych dostępna jest pomoc psychoterapeutyczna.

W dużych szkołach narasta agresja między dziećmi, nauczycielami i dziećmi, rodzicami i nauczycielami. Dzieci narażone są na bardzo łatwy kontakt z nieodpowiednimi treściami w Internecie oraz z łatwo dostępnymi używkami.

Jest cała grupa dzieci ciężko chorujących lub niepełnosprawnych- te rodziny są po prostu opuszczone i praktycznie jedynie organizacje pozarządowe są dla nich oparciem. To co obserwujemy w gabinecie psychoterapeutycznym to narastająca samotność poszczególnych członków rodziny- w tym dzieci.

 

Czy opiekę środowiskową można rozwijać przy obecnym systemie organizacji i finansowania w psychiatrii dzieci i młodzieży?

K.B.: System wymaga zmian i są takie, które można by wprowadzić na już np. brak skierowania do psychologa lub psychoterapeuty i tworzenie poradni, gdzie nie jest wymagane zatrudnienie psychiatry z zastrzeżeniem, że gdy taka pomoc będzie potrzebna obok jest poradnia z psychiatrą.

Koniecznie zwiększenie nakładów, by poradnie miały zwiększone kontrakty. Bez zwiększenia kadry, która już jest, nie rozładuje się kolejek. Na to naprawdę nie widać innego rozwiązania.

Ponadto tzw. koszyk świadczeń gwarantowanych jest archaiczny, uniemożliwia adekwatną pomoc rodzinie. Jeśli na przykład przyjmujemy na sesję psychoterapii indywidualnej dziecko i widać, że to jest problem do terapii rodzinnej to musimy odesłać rodzinę gdzieś indziej. Sami nie możemy udzielić tego świadczenia mimo posiadanych kompetencji. To nieracjonalne.

Wśród zmian zaproponowanych przez zespół ekspertów pracujących przy MZ największe kontrowersje budzi nowa specjalizacja z psychoterapii klinicznej dzieci i młodzieży. Zespół przy Ministerstwie Zdrowia rekomenduje, aby udział w specjalizacji mogli brać także pedagodzy, psychologowie oraz specjaliści resocjalizacji. Jesteście inicjatorami zbiórki podpisów pod petycją sprzeciwiającą wprowadzaniu takiej nowej specjalizacji. Podpisało się ponad nią 2500 osób. Dlaczego nie podoba nam się ten pomysł?

K.B: Wprowadzenie tego rozporządzenia o specjalizacji z psychoterapii klinicznej jest tak naprawdę problemem wielopoziomowym.

Zaczynając od nazwy, która tworzy iluzoryczny podział, to nie istnieje cos takiego jak psychoterapia „kliniczna” i „nie-kliniczna”. Wprowadzenie takiej nazwy spowoduje zepchnięcie na margines oraz niższe zarobki w służbie zdrowia tych nieposiadających dopisku „kliniczny”. A cała rzesza dobrze wyszkolonych i doświadczonych psychoterapeutów „nie-klinicznych” odjedzie do prywatnej praktyki. A przecież celem rozporządzenia jest załatanie luk kadrowych.

Każdy psychoterapeuta kończąc 4-letnią Szkołę Psychoterapii ma przygotowanie do pracy z osobami cierpiącymi na zaburzenia psychiczne i emocjonalne.Osoby, które pracują z dziećmi dodatkowo się szkolą. Jesteśmy naprawdę odpowiedzialnymi ludźmi i tak chcemy być traktowani.

W rekomendacjach Zespołu doradczego przy Ministerstwie Zdrowia, pojawiła się informacja nieprawdziwa jakoby 3 nurty w psychoterapii miały udowodnioną skuteczność. Natomiast cały ogrom badań pokazuje, że każda z 5 grup podejść do psychoterapii ma udowodnioną skuteczność na podobnym poziomie. Są to psychoterapie humanistyczno-doświadczeniowe, psychodynamiczno-psychoanalityczne, systemowe, poznawczo-behawioralne i integracyjne.

Obecnie nie wiadomo jaki ma być program tej specjalizacji, ponieważ ma być on stworzony dopiero po wprowadzeniu rozporządzenia, oraz nie wiadomo przez kogo będzie on tworzony, co rodzi uzasadnioną obawę o jakość tego szkolenia.

Na etapie opracowywania rekomendacji do wprowadzenia tej specjalizacji nie zostało zaproszone środowisko psychoterapeutów. Opracowanie przygotowywali psychiatrzy i psychologowie, a przecież zawód psychoterapeuty zgodnie z European Assosiation for Psychotherapy i deklaracją Strasburską, to oddzielny zawód i nie może być regulowany przez inne zawody. To zawsze będzie budziło słuszny opór.

A.A.Z: Warto zdawać sobie sprawę, że kształcenie psychoterapeuty to 4 lata dodatkowe lata po studiach magisterskich, czyli bazowo to jest  9 lat kształcenia na początek plus kolejne konferencje i szkolenia oraz stała superwizja (praca pod nadzorem bardzo doświadczonego psychoterapeuty).

W skład naszego szkolenia wchodzą warsztaty, wykłady, staż kliniczny oraz psychoterapia własna. Psychoterapia własna oraz treningi terapeutyczne służą kształtowaniu osobowości psychoterapeuty, ponieważ jak mówią badania, to relacja terapeutyczna jest najważniejszym czynnikiem leczącym i psychoterapeuta pod kątem osobowościowym musi być bardzo dobrze przygotowany do pracy w tak delikatnej materii jak zdrowie psychiczne i emocjonalne dzieci, młodzieży i dorosłych. Na etapie szkolenia i po nim zdarza się, że adepci psychoterapii mogą usłyszeć, że nie powinni wykonywać tego zawodu. To jest bardzo duża odpowiedzialność.

Mamy uzasadnione wątpliwości czy wpisanie psychoterapii jako zawodu medycznego i zdawanie egzaminu przy CMPK pozwoli zachować tak wysoki standard szkolenia, przygotowania adepta psychoterapii oraz jego weryfikację. Obecnie CMKP nie ma jakichkolwiek doświadczeń w prowadzeniu takiego modelu kształcenia. Podstawowy argument, to taki, że jak psychoterapia wejdzie w machinę biurokracji, to tam już nie liczy się człowiek i jakość, a liczby i to nas bardzo niepokoi.

K.B.: Podsumowując, nie można gasić ognia benzyną.

Sytuacja jest dramatyczna od dawna, więc pytanie czemu dopiero teraz i na szybko wprowadza się zmiany, które mogą przynieść więcej szkód niż pożytku. Osobiście apelujemy o więcej namysłu i czasu zanim to rozporządzenie zostanie wprowadzone. A przede wszystkim apelujemy o włączenie środowiska psychoterapeutów do rozmów. My jesteśmy zwykłymi psychoterapeutami, ale skądinąd wiemy, że Polska Rada Psychoterapii, która zrzesza obecnie 17 Towarzystw Psychoterapeutycznych, reprezentuje godnie nasz wspólny interes i powinna mieć swój decydujący głos w sprawie Psychoterapeutów oraz standardu ich szkolenia i być usłyszaną.

Warto przeczytać: Opieka środowiskowa istotna w opiece psychiatrycznej>>