Dyrektorzy szpitali pod koniec ubiegłego roku zaczęli zgłaszać, ile łóżek chcą zlikwidować. Głównym powodem zmniejszenia liczby miejsc jest wprowadzenie od 1 stycznia 2019 r. minimalnych norm zatrudnienia pielęgniarek i położnych. Liczba zatrudnionych pielęgniarek jest zależna od liczby łóżek. Na oddziałach zachowawczych trzeba zatrudnić 0,6 specjalistki na łóżko, w zabiegowych - 0,7, a na oddziałach dziecięcych - 0,8. Takie normy wprowadza rozporządzenie dotyczące lecznictwa szpitalnego. Rejestr podmiotów wykonujących działalność leczniczą prowadzi wojewoda.

Ogólnopolski Związek Pracodawców Szpitali Powiatowych wyliczył, że by spełnić te normy musieliby w sumie zatrudnić ok. 3,5 tysiąca pielęgniarek. Problem w tym, że tylu specjalistek nie ma na rynku. Inna sprawa, że szpitale nie mają też pieniędzy na to, by przyjąć do pracy aż tylu nowych pracowników. Związek Szpitali Powiatowych wyliczył, że z powodu norm będą musieli zlikwidować ok. 4,5 tysiąca miejsc w szpitalach. Ten scenariusz właśnie zaczął się spełniać.

 

Przepisy o normach zatrudnienia pielęgniarek „wyjęte z szuflady”, trafiły do konsultacji publicznych​ czytaj tutaj>>

Szpitale likwidują łóżka

Z danych, które otrzymaliśmy z niektórych urzędów wojewódzkich i oddziałów NFZ wynika, że szpitale składają kolejne wnioski dotyczące redukcji łóżek.

Do Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego wpłynęło 19 wniosków dotyczących likwidacji 181 łóżek. W sześciu przypadkach - jako powód ograniczania miejsc - dyrektorzy podają normy dla pielęgniarek. W pozostałych - tłumaczą zmiany dostosowaniem liczby miejsc do rzeczywistych potrzeb oraz modernizacją. Łóżka redukują głównie szpitale powiatowe m.in.: w Przasnyszu, Ostrołęce, Żurominie, i Lipsku.

- Przy łącznej liczbie ponad 33 tysięcy łóżek na Mazowszu, szpitale zgłosiły do rejestru likwidację 181 miejsc – podaje Ewa Filipowicz, rzecznik Prasowy Wojewody Mazowieckiego.

Szpital w Kolnie będzie mieć o 25 łóżek mniej. Głównie na pediatrii, internie, położnictwie i ginekologii. Tak więc po zmianach zostanie tylko 111 miejsc. Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej w Augustowie zmniejszy się o 28 miejsc. Najwięcej, bo 13 łóżek, zlikwidował na chirurgii oraz położnictwie i ginekologii.

Szpital w Bielsku Podlaskim zdecydował o redukcji 44 miejsc. Na internie będzie mogło leżeć 48 pacjentów, wcześniej - 64. Cięcia dotknęły także pediatrii (redukcja z 26 do 22 łóżek) oraz ginekologię i położnictwo.

Do wojewody małopolskiego w ostatnim miesiącu 2018 r. wpłynęło 6 wniosków, dotyczących zredukowania miejsc w lecznicach. Szpital w Proszowicach będzie miał 52 łóżek mniej. Najwięcej (19 miejsc) zlikwiduje na oddziale chorób wewnętrznych. W Nowym Szpitalu w Olkuszu ubędzie 53 miejsc, a w szpitalu Św. Anny w Miechowie - 31.

 

Nowe świadczenie, by pielęgniarki samodzielnie przyjmowały pacjentów czytaj tutaj>>

 


Wojewoda to koordynator

Dorota Gałczyńska-Zych, dyrektor szpitala Bielańskiego mówi, że jej szpital spełnia normy, ale zgłoszą do wojewody likwidację ok. 30 łóżek.

- Nie wykorzystywaliśmy tych miejsc – mówi Dorota Gałczyńska-Zych. – Obawiam się tylko jednego, że przy okazji dostosowywania się do norm dla pielęgniarek, szpitale będą chciały zlikwidować łóżka np.: na internie, która jest niedochodowa, ale ze względu na starzenie się społeczeństwa takie miejsca są nam potrzebne.

Gałczyńska-Zych podkreśla, że z powodu za małej liczby miejsc na oddziałach geriatrycznych, seniorzy leczeni się głównie na oddziałach wewnętrznych.

- U nas obłożenie na internie sięga 128 procent, pacjenci leżą na dostawkach w korytarzu. Mam nadzieję, że wojewoda będzie koordynował redukcję łóżek w regionie i dzięki temu uda się zachować bezpieczną liczbę miejsc dla populacji w danym regionie – podkreśla dyrektor.  

400 łóżek mniej w Wielkopolsce

Agnieszka Pachciarz, dyrektor Wielkopolskiego Oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia podaje, że w ich województwie szpitale poinformowały Fundusz o zmniejszeniu liczby łóżek ok. 800 na ponad 15 tys. 230 istniejących w wielkopolskich szpitalach. Część lecznic jest w takcie analizy, ile miejsc chcą zredukować, kilka z kolei poinformowało, że poszukuje personelu, aby dostosować się do obowiązujących wymogów. 

- Szpitale zgłaszają, na których oddziałach chcą zredukować łóżka, a my analizujemy, czy takie działanie będzie zgodne z potrzebami mieszkańców wynikającym w szczególności z map zabezpieczenia medycznego - podkreśla Agnieszka Pachciarz. - Z naszej analizy, na tym etapie zgłoszonych zmian, wyraźnie widać, że w większości przypadków szpitale dostosowują liczbę łóżek do ich rzeczywistego ,,obłożenia”. Jeśli średnie obłożenie wynosi  np. 60 proc. to zmniejszenie jest racjonalizacją, a obecny poziom umowy bez problemu będzie zrealizowany.   
 

Pielęgniarki: Podwyżki są niższe niż obiecał minister zdrowia czytaj tutaj>>

Trzeba zmienić model diagnozowania

Dr Jerzy Gryglewicz, ekspert ochrony zdrowia z Uczelni Łazarskiego podkreśla, że to bardzo dobrze, w dyrektorzy szpitali zaczęli zgłaszać redukcje łóżek, bo wiele z nich stało niewykorzystanych.

- W tym roku opublikowano mapy potrzeb zdrowotnych i z nich jasno wynika, że średnie obłożenie łóżek w polskich szpitalach wynosi 68 proc. Dla efektywnego funkcjonowania szpitala nie powinno być niższe niż 80 proc. Puste łóżka dla szpitala są kosztem więc dobrze, że zaczęto je w końcu likwidować – podkreśla Gryglewicz.

 

Minimalne normy zatrudnienia pielęgniarek. Analiza czytaj tutaj>>

 

500 zł na utrzymanie jednego łóżka

W Polsce mamy rekordowo dużo łóżek w szpitalach, w porównaniu do innych krajów europejskich, a utrzymanie jednego kosztuje ok. 500 zł. Adam Niedzielski, wiceprezes Narodowego Funduszu Zdrowia w ubiegłym roku podawał, że ok. 10 miliardów zł wydajemy na utrzymanie ogromnej bazy łóżkowej - więcej, niż inne kraje europejskie.

Średnia liczba łóżek wynosi u nas 650 na 100 tysięcy mieszkańców, a średnia europejska to 500. Jednym z krajów, który ma najniższe wskaźniki to Szwecja, tam przypada 250 łóżek na 100 tys. mieszkańców.

- Musimy w końcu przesunąć ciężar leczenia ze szpitala do ambulatorium – mówi ekspert. – Teraz często kładzie się pacjenta do szpitala tylko po to, by zrobić mu badania diagnostyczne, a przecież można to zrobić taniej w przychodni lub w trybie jednodniowym. Jest to możliwe, bo mamy coraz lepszą diagnostykę i mało inwazyjne techniki operacyjne. W modelu duńskim w ciągu pięciu lat zlikwidowano połowę szpitali, osiągając świetne wyniki leczenia.

Eksperci podkreślają, że wiele rad powiatów w tym roku stanie przed dylematem czy utrzymywać szpital, który ma coraz mniej łóżek, jest mniej rentowny i pokrywać jego długi czy podjąć niepopularną politycznie decyzję o tym, by go zamknąć. Jednak podkreślają, że w tym roku przed nami wybory parlamentarne, dlatego raczej nikt tak niepopularnych decyzji raczej nie podejmie.

Ile jest pielęgniarek, tyle łóżek działa

Prof. Mieczysław Pasowicz, przewodniczący Polskiego Stowarzyszenia Dyrektorów ​Szpitali podkreśla, że zmniejszeni liczby łóżek jest konieczne, bo szpitale nie tylko nie mają pielęgniarek, ale także nie mają pieniędzy na to, by zatrudnić więcej kadry.

- Wprowadzenie norm zatrudnienia pielęgniarek zaczęły zmiany, które są konieczne. To samo działo się 20 lat temu, gdy byłem w Anglii - mówi prof. Pasowicz. – Gdy zapytałem dyrektora szpitala o to, ile ma łóżek, odpowiedział mi, że nie wie. Dodał, że gdy już wie, ile ma pielęgniarek w danym dniu, wtedy dopiero uruchamia pewne łóżka, a innych - nie.  U nas pewnie będzie podobnie.