Od 23 do 31 grudnia 2022 r. zarejestrowano w Polsce ogółem 389 tys. zachorowań i podejrzeń zachorowań na grypę – wynika z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Instytutu Badawczego. Średnia dzienna zapadalność to 113,5 na 100 tys. ludności. 23 osoby zmarły z powodu grypy. Z powodu wysypu zakażeń nie tylko wirusem grypy, ale także wirusem RSV zajętych jest 9,5 tysiąca łóżek pediatrycznych, a resort zdrowia zwiększył ich dostępność o 1,5 tysiąca do blisko 15 tysięcy.  Połowa przypadków infekcji wirusowych dotyczy dzieci do 14. roku życia.

Czytaj także na Prawo.pl: Będą darmowe testy na RSV, grypę i Covid-19; NFZ ma płacić też za ich wykonanie>>

 

L4 na żądanie sposobem na odciążenie systemu ochrony zdrowia

Lekarze podstawowej opieki zdrowotnej mówią, że z trudem udaje się im obsługiwać kolejnych pacjentów. – Nie mamy szans pracować zgodnie z grafikami, mamy nadkomplet pacjentów – dzień w dzień, już co najmniej od początku grudnia. Dominuje grypa. Nasz personel też choruje. W przychodniach i poradniach sytuacja jest bardzo trudna – tak sytuację na Dolnym Śląsku opisuje dr Agata Sławin, ekspertka Federacji Porozumienie Zielonogórskie, specjalistka medycyny rodzinnej.

Czytaj w LEX: Gdy zwolnienie lekarskie obejmuje tylko dni robocze pracownik otrzyma wynagrodzenie za pracę, mimo że cały miesiąc chorował >>>

Czytaj w LEX: Składki ZUS w przypadku nadpłaty wynagrodzenia powstałej w wyniku dostarczenia zwolnienia lekarskiego z opóźnieniem – na przykładach >>>

 

 

W tym kontekście pojawiła się propozycja prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej Łukasza Jankowskiego wprowadzenia możliwości brania kilkudniowego L4 na żądanie bez wizyty u lekarza lub teleporady. Jak zaznacza prezes NRL, przyszłością jest system oparty na zaufaniu państwa od obywatela. – Lepiej służy on społeczeństwu, a przy tym odciąża medyków – podkreśla.

Swoją koncepcję przedstawiła też Polska 2050: jednorazowy trzydniowy urlop chorobowy na żądanie, a także wystawianie zwolnień na maksymalnie pięć dni (w sezonie infekcyjnym) przez pielęgniarki i farmaceutów.

NRL podkreśla, że w niektórych krajach zachodniej Europy takie rozwiązanie funkcjonuje: pracownik może wziąć zwolnienie chorobowe bez wizyty u lekarza. - Trzy, czterodniowe zwolnienia pracownik może po prostu zgłosić pracodawcy raz w roku i wtedy nie musi widzieć lekarza – podkreśla prezes NRL.

- Nie widzę powodu, aby obciążać lekarzy POZ koniecznością wydawania zwolnień w przypadku krótkotrwałych niedyspozycji, bo niepotrzebnie wydłuża to kolejki do gabinetów lekarskich. Podobnie nie widzę przeszkód przed wprowadzeniem urlopów menstruacyjnych dla kobiet - mówi Dariusz Kadulski, wiceprzewodniczący NSZZ "Solidarność" Pracowników Sądownictwa i Prokuratury.

Potwierdza też, że zwolnienia chorobowe „na żądanie” funkcjonują w Niemczech, w Wielkiej Brytanii, w Szwecji. - W Danii działa rozwiązanie polegające na tym, że pracownik najpóźniej w ciągu dwóch godzin, od kiedy powinien rozpocząć pracę, może zgłosić, że nie może pracować ze względów zdrowotnych – mówi Dariusz Kadulski. 

Oczywiście – jak zaznacza Dariusz Kadulski – pracownik na zwolnieniu chorobowym podlega kontroli. - Pracodawca może zgłosić przypadek pracownika na zwolnieniu lekarskim do ZUS – zaznacza.

Zwolnienie chorobowe na żądanie miałoby dotyczyć sytuacji, na przykład zatrucia pokarmowego, kiedy wizyta u lekarza nie jest konieczna.

Czytaj w LEX: Czy istnieje lekarstwo na absencje chorobowe pracowników? >>>

Rzeczniczka NIL Renata Jeziółkowska podkreśla, że samorząd lekarski proponuje wprowadzenie sprawdzającego się za granicą rozwiązania, które wymagałoby dostosowania do polskiego systemu i uszczegółowienia. – Cieszymy się, że temat wywołał dyskusję publiczną. Traktujemy to jako wstęp do poszukiwania akceptowalnych mechanizmów, które pozwolą na uproszczenie uzyskania zwolnienia w sytuacji, kiedy nie ma potrzeby kontaktu z lekarzem i które jednocześnie pozwolą na zachowanie idei polegającej na ograniczeniu takiego rozwiązania wyłącznie dla sytuacji dotyczących niedyspozycji zdrowotnej – zaznacza.

Czytaj także na Prawo.pl:  Proporcjonalny urlop wypoczynkowy przy zatrudnieniu przez część roku>>

Urlop na żądanie ma być kołem ratunkowym, a nie powinno

W kontrze do propozycji NRL pojawił się argument, że przecież pracownik ma prawo do wzięcia urlopu na żądanie.

Jednak urlop, a zwolnienie lekarskie to nie to samo. Różnice dotyczą dwóch aspektów: tego kto płaci pracownikowi w tym czasie, a także ile płaci. – Podczas urlopu pracownikowi przysługuje 100 proc. wynagrodzenia, a czasem jest to więcej niż miesięczna pensja, bo pracodawca wypłaca  tzw. ekwiwalent za urlop. Tu ekonomiczny koszt zawsze ponosi pracodawca. W przypadku zwolnienia lekarskiego pracownikowi przysługuje co do zasady 80 proc. wynagrodzenia (wynagrodzenie chorobowe), a pracodawca płaci co do zasady za pierwsze 33 dni zwolnienia chorobowego w roku, a następnie zadanie to przejmuje ZUS (zasiłek chorobowy) – podkreśla dr Marcin Wojewódka  z kancelarii Wojewódka i Wspólnicy. 

- Prawo do płatnego urlopu przysługuje pracownikowi, który czas wolny od pracy może wykorzystać w dowolny sposób. Natomiast celem zwolnienia chorobowego jest podratowanie zdrowia – zaznacza.

Czytaj w LEX: Zwolnienie lekarskie podczas umowy na okres próbny >>>

Czytaj w LEX: Praca i zwolnienie lekarskie w tym samym dniu - poradnik na przykładach >>>

Zwolnienia chorobowe - nadużycia

Gdyby pracownicy mogli brać w nagłych sytuacjach zdrowotnych zwolnienie lekarskie „na żądanie”, nie musieliby korzystać z urlopu na żądanie.

Ekspert zaznacza jednak, że nie jest zwolennikiem tego, aby pracownicy otrzymali prawo do zwolnienia lekarskiego na żądanie. - Pracownicy nadużywają zwolnień chorobowych. Widać to zwłaszcza w przedsiębiorstwach działających na terenach rolniczych, gdy w okresie żniw czy zbiorów wzrasta liczba zwolnień lekarskich pracowników. Z perspektywy pracodawcy zwolnienie lekarskie pracownika to nie tylko koszt ekonomiczny w postaci wypłaty 80 proc. wynagrodzenia, ale jest też kosztem w postaci braku świadczenia pracy przez tego pracownika – podkreśla dr Marcin Wojewódka.

Jaka jest skala zjawiska? Z kontroli ZUS wynika, że w ubiegłym roku (dane za trzy pierwsze kwartały) w wyniku kontroli prawo do zasiłku straciły 5 352 osoby. Kontroli poddano 41 932 osoby, co oznacza że prawo do zasiłku chorobowego straciło blisko 12,8 proc. z kontrolowanych osób.  

Czytaj w LEX: Kontrola prawidłowości wykorzystywania zwolnień lekarskich wykonywana przez pracodawców >>>

Czytaj także na Prawo.pl: ZUS sprawdza zwolnienia lekarskie - liczba kontroli wzrosła o prawie 200 proc.>>

Zasiłek chorobowy wypłaca ubezpieczyciel po upływie pierwszych 33 dni niezdolności do pracy lub 14 dni (w przypadku pracowników, którzy ukończyli 50 rok życia). Wcześniej pracodawca wypłaca wynagrodzenie chorobowe.

Brak zaufania do pracownika jako argument przeciwko pojawia się także w opiniach innych ekspertów.

Robert Lisicki, dyrektor Departamentu Pracy Konfederacji Lewiatan zaznacza, że co prawda nie są znane szczegóły operacji, jednak idea uzyskania przez pracowników zwolnienia bez konsultacji z lekarzem będzie rodziła zastrzeżenia po stronie pracodawców.-  Nie powinniśmy poszukiwać rozwiązań problemów z dostępnością opieki medycznej w taki sposób – podkreśla.

- Istotą zwolnienia jest wydanie przez lekarza zaświadczenia po przeprowadzeniu badania stanu zdrowia ubezpieczonego lub chorego członka rodziny. W okresie pandemii umożliwiono wystawianie zwolnień w ramach teleporady, ale mieliśmy o czynienia z bardzo szczególnymi okolicznościami. Zwolnienie m.in. określa, czy chory powinien leżeć albo chory może chodzić.  Na ocenę proponowanego rozwiązania wpływa również fakt, iż zaufanie pracodawców do instytucji zwolnień jest często już obecnie podważane. Kontrole zwolnień przeprowadzane przez pracodawców czy ZUS wciąż wykazują szereg nieprawidłowości w ich wykorzystywaniu – mówi.

Mikołaj Zając, ekspert rynku pracy, prezes Conperio szanse na powodzenie pomysłu prezesa NRL ocenia jako znikome. - Ciężko sobie wyobrazić, żeby ktoś nie skorzystał z takiej możliwości, gdyby się ona pojawiła. W praktyce pracownicy zyskaliby zatem dodatkowe cztery dni urlopu – zaznacza.

Jego zdaniem propozycja prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej nie rozwiązałaby bolączek ochrony zdrowia.  - Na samym końcu odpowiedzialna opieka medyczna polega na badaniu pacjenta. Proporcje te i tak zostały w ostatnich miesiącach mocno zaburzone przez popularne teleporady i zwolnienia lekarskie w 5 minut, bez wstawania z kanapy – dodaje.

Dariusz Kadulski podkreśla, że w Polsce nie mamy do siebie zaufania. - Patrzymy na siebie jak na osoby, które chcą kogoś wykorzystać lub nadużyć. W ten sposób przyczyniamy się do rozbudowy administracji i systemów kontroli i nadzoru – komentuje. 

L4 na żądanie ma ukrócić płatne usługi L4 w 5 minut

Usługom typu: L4 w 5 minut ma przeciwdziałać właśnie propozycja prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej. Pracownik, który potrzebuje wziąć L4 ma obecnie możliwość otrzymania go za opłatą podczas teleporady. O tym, że usługa ta jest nadużywana przez przedsiębiorców, którzy w nich się wyspecjalizowali, wielokrotnie pisaliśmy na łamach Prawo.pl.

Czytaj także na Prawo.pl: "L4 w 15 minut" - wiarygodność telezwolnień lekarskich na cenzurowanym>>

Pytany o te nadużycia i propozycję szefa NRL ich rozwiązania, rzecznik ZUS Paweł Żebrowski podkreśla, że w każdym przypadku to lekarz odpowiada za to, czy dla określonego schorzenia zachodzą przesłanki uzasadniające wystawienie zaświadczenia lekarskiego o czasowej niezdolności do pracy.  - Przy orzekaniu o czasowej niezdolności do pracy lekarz powinien wziąć pod uwagę wszystkie okoliczności istotne dla oceny stanu zdrowia pacjenta i upośledzenia funkcji jego organizmu, które powodują czasową niezdolność do pracy, z uwzględnieniem rodzaju i warunków pracy. Lekarz bierze odpowiedzialność za wystawienie zaświadczenia – zaznacza.