Kwestie te poruszono w zgłoszeniu do drugiej edycji akcji Poprawmy prawo organizowanej przez Prawo.pl i lex. Jeden z czytelników - Łukasz Okomski zwrócił uwagę na - w jego ocenie - problem z art. 65 pkt 3 ustawy z 26 maja 1982 r. Prawo o adwokaturze. Zgodnie z nim na listę adwokatów może być wpisany ten, kto ukończył wyższe studia prawnicze w Rzeczypospolitej Polskiej i uzyskał tytuł magistra lub zagraniczne studia prawnicze uznane w Rzeczypospolitej Polskiej.

Nasz czytelnik zwraca jednak uwagę, że zdarzają się coraz częściej sytuacje, kiedy osoba posiadająca tytuł magistra administracji uzyskuje doktorat na kierunku prawo (by zdobyć taki doktorat należy w pierwszym roku doktoratu uzupełnić różnicę programową między podstawą programową kierunku mgr administracji a mgr prawa), a następnie zgodnie z art. 66 ust. 2  Prawa o adwokaturze zdaje egzamin adwokacki.

- W ten sposób dochodzi do ciekawej sytuacji, gdy doktor nauk prawnych ze zdanym egzaminem zawodowym adwokackim nie może zostać wpisany na listę adwokatów, gdyż nie posiada studiów wyższych prawniczych, czyli nie posiada tytułu magistra prawa. Ostateczny egzamin przydatności do zawodu adwokata taka osoba zdała, niemniej kolokwialnie mówiąc brak papierka mgra prawa uniemożliwia takiej osobie wpis na listę.

Czytaj:
Klauzule wykonalności przyblokują sądy - strony na "wygraną" poczekają dłużej>>

Gajowniczek-Pruszyńska: Aplikacja adwokacka nadal najlepszym sposobem wejścia do zawodu >>

Doktor prawa to i wpis na listę, ale po egzaminie

W jego ocenie, skoro ustawodawca dopuścił możliwość przystępowania doktorów nauk prawnych do egzaminu zawodowego to jego pozytywny wynik powinien kwalifikować taką osobę do wpisu. Zaznacza, że być może zmieniony przepis art. 65 pkt 3 mógłby brzmieć: Na listę adwokatów może być wpisany ten, kto ukończył wyższe studia prawnicze w Rzeczypospolitej Polskiej i uzyskał tytuł magistra lub zagraniczne studia prawnicze uznane w Rzeczypospolitej Polskiej albo posiada tytuł doktora nauk prawnych".

Inaczej - wskazuje -  dochodzi do kuriozum, że osoba po zdanym egzaminie adwokackim rozpoczyna studia magisterskie na kierunku prawo by uzyskać odpowiedni – obecnie wymagany dokument

Zaproponowana poprawka - dodaje - powinna dotyczyć wyłącznie osób posiadających tytuł doktora nauk prawnych i przystępujących jednocześnie do egzaminu zawodowego adwokackiego lub radcowskiego. - Egzamin zawodowy powinien być jedyną i ostateczną formą sprawdzenia przydatności osoby do zawodu adwokata lub radcy - pisze. I dodaje, że ustawodawca zbyt szeroko otworzył „drzwi do zawodu”, poprzez wpisywanie się na listy adwokatów doktorów nauk prawnych z tzw. stażu z pominięciem przystąpienia do egzaminu zawodowego adwokackiego.

Tu warto przypomnieć brzmienie przepisów. Chodzi o osobę posiadającą stopień naukowy doktora nauk prawnych, która  w okresie 5 lat przed złożeniem wniosku o wpis na listę adwokatów, łącznie przez okres co najmniej 3 lat:

  • zajmowała stanowisko referendarza sądowego, starszego referendarza sądowego, aplikanta sądowego, aplikanta prokuratorskiego, asystenta sędziego, asystenta prokuratora;
  • lub wykonywała wymagające wiedzy prawniczej czynności bezpośrednio związane ze świadczeniem pomocy prawnej przez adwokata lub radcę prawnego na podstawie umowy o pracę lub umowy cywilnoprawnej w kancelarii adwokackiej, zespole adwokackim, spółce cywilnej, jawnej, partnerskiej, komandytowej lub komandytowo-akcyjnej, o których mowa w art. 4a ust. 1, lub kancelarii radcy prawnego, spółce cywilnej, jawnej, partnerskiej, komandytowej lub komandytowo-akcyjnej, o których mowa w art. 8 ust. 1 ustawy z dnia 6 lipca 1982 r. o radcach prawnych;
  • lub była zatrudnione w urzędach organów władzy publicznej lub w państwowych jednostkach organizacyjnych i wykonywały wymagające wiedzy prawniczej czynności bezpośrednio związane z tworzeniem projektów ustaw, rozporządzeń lub aktów prawa miejscowego;
  • lub była zatrudniona w Trybunale Konstytucyjnym lub międzynarodowym organie sądowym, w szczególności w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej lub Europejskim Trybunale Praw Człowieka, i wykonywała zadania odpowiadające czynnościom asystenta sędziego.

Pytani o to adwokaci wskazują jednak na art. 78a, zgodnie z którym osoby uprawnione do przystąpienia do egzaminu adwokackiego bez odbycia aplikacji dołączają do wniosku odpowiednio m.in.:

  • kwestionariusz osobowy;
  • życiorys;
  • dokument zaświadczający uzyskanie stopnia naukowego doktora nauk prawnych;
  • kopię dokumentu potwierdzającego ukończenie wyższych studiów prawniczych w Rzeczypospolitej Polskiej i uzyskanie tytułu magistra lub zagranicznych studiów prawniczych uznanych w Rzeczypospolitej Polskiej.

- Pytanie czy w takim razie jest rzeczywiście niespójność w regulacjach dotyczących egzaminu i wpisu na listę - mówi jeden z nich.  

 

Studia prawnicze fundamentem

Adwokat Marcin Derlacz, przewodniczący Komisji Aplikacji Adwokackiej podkreśla, że dla niego jako adwokata jedną z podstaw jest wiedza teoretyczna, którą uzyskał właśnie podczas studiów prawniczych. - Nie wiem jaki jest program wiedzy z zakresu administracji, czy jest zbieżny czy rozbieżny ze studiami prawniczymi, ale gros tej wiedzy teoretycznej, która później ma znaczenie w naszym zawodzie, nabywamy właśnie podczas studiów prawniczych - mówi.

Dodaje, że pisząc doktorat koncentrujemy się na małym wycinku wiedzy z danego obszaru, w tym wiedzy prawniczej. - Być może na studiach doktoranckich ta dawka wiedza jest większa niż w sytuacji gdy ktoś pisze doktorat eksternistycznie. Ale osobiście w takiej sytuacji - gdybym nie ukończył studiów prawniczych ale zrobiłbym doktorat z prawa - byłbym bardzo ostrożny podejmując decyzję o wykonywaniu zawodu prawniczego. Wyobraźmy sobie, że ktoś kończy studia z innej dziedziny, następnie pisze doktorat z postępowania upadłościowego we Francji i pytanie, czy on ma wystarczającą wiedzę prawniczą do wykonywania zawodu np. adwokata ? Obawiam się, że nie - mówi mecenas.

- Moim zdaniem w tych przepisach nie ma luki, można się wręcz zastanawiać, czy dobrym pomysłem było umożliwienie doktorom nauk prawnych wykonywania zawodu, bo czymś innym jest doktorat, a czymś innym przygotowanie do wykonywania zawodu - mówi prof. Jerzy Pisuliński, dziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Według ustawy rozprawa doktorska potwierdza wiedzę z danej dyscyplinie naukowej, w przypadku nauk prawych jest to zaś wybrany dział prawa. Co za tym idzie, może ją napisać osoba, która w ogóle nie kończyła prawa. Absolwenci administracji lub nauk politycznych robią doktoraty z nauk prawnych. Czy jednak rozprawa doktorska np. z zakresu prawa konstytucyjnego potwierdza wiedzę jej autora z zakresu pozostałych dziedzin prawa? Taka osoba w niewielkim stopniu zna prawo cywilne, administracyjne, karne i wzajemne relacje między tymi gałęziami prawa. Jeżeli doktorant ukończył studia z administracji, nie to nie znaczy, że zna się na prawie - podkreśla.

 


Absolwent administracji to nie prawnik

Profesor Pisuliński wskazuje, że studia na kierunku administracja to nie jest „prawo w wersji mini”. Te studia mają zupełnie inny cel, przede wszystkim wykształcić urzędników, więc niektórych dziedzin prawa albo się na administracji nie uczy, albo uczy się ich w okrojonym zakresie.e Dodaje, że parę lat temu rozstrzygano kwestię, czy absolwent administracji może tytułować się prawnikiem.

- Rada naszego wydziału doszła do wniosku, że ze względu na wspomniane różnice między tymi kierunkami, nie może. Dlatego też nie uważam, by liberalizacja przepisów dotyczących dostępu do zawodów prawniczych była w tym zakresie dobrym pomysłem - podkreśla prof. Pisuliński.

 

Podobnego zdania jest prof. Grzegorz Krawiec z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. - Administratywista to nie prawnik i nic nie zastąpi studiów prawniczych. Podstawowym warunkiem wpisu na listę adwokatów i radców jest posiadanie tytułu zawodowego magistra prawa. Doktorat jest wtórny - uważa. - Studia administracyjne mogą się znacznie różnić od studiów prawniczych. Często prowadzone są na studiach z zakresu dyscypliny nauki o polityce i administracji: kładzie się tam nacisk na kwestie politologiczne, a nie prawnicze. Sporo jest zajęć także z teorii organizacji i zarządzania, ekonomii. - tłumaczy.

 

Dodaje, że są uczelnie z wydziałami prawa (szczególnie mniejsze), gdzie wśród kadry dużą część stanowią osoby, które nie ukończyły prawa, lecz administrację, a są doktorami nauk prawnych.

- Są to więc osoby, które mają tytuł zawodowy magistra administracji i stopień naukowy dr nauk prawnych. Co znamienne: czytając biogramy takich osób, piszą one, że są "absolwentami studiów magisterskich na wydziale prawa..." lub "absolwentami wydziału prawa i administracji...". Gdyby byli prawnikami, napisaliby, że skończyli prawo. Czy się wstydzą? Być może, ale wcale nie trzeba, przecież studia administracyjne są także wartościowe - podkreśla.