Od 2019 r., wraz z utworzeniem szkół doktorskich, doktoranci zyskali finansowanie w postaci stypendiów, odpowiednio:

  • 37 proc. wynagrodzenia profesora - do miesiąca, w którym została przeprowadzona ocena śródokresowa;
  • 57 proc. wynagrodzenia profesora - po miesiącu, w którym została przeprowadzona ocena śródokresowa.

Stypendia są objęte przepisami o systemie ubezpieczeń społecznych, a łączny okres ich wypłacania nie może przekroczyć czterech lat.

 

Stypendium kosztem innych form pomocy

Jednak wraz z wprowadzeniem stypendium zrezygnowano z zapomóg i wielu innych form pomocy materialnej znanych ze studiów doktoranckich realizowanych na poprzednich zasadach. Od lat spotykało się to z krytyką ze strony środowisk doktoranckich. Wyjątkiem od ogólnych zasad przyznawania stypendium doktoranckiego są przewidziane ustawowo rozwiązania skierowane do określonych grup doktorantów. Osoby posiadające orzeczenie o niepełnosprawności mogą otrzymywać zwiększone stypendium – o 30 proc. kwoty bazowej obowiązującej do miesiąca, w którym przeprowadzana jest ocena śródokresowa. 

Czytaj też w LEX: Czerwiński Wiesław, Postępowanie administracyjne - właściwość organu - decyzja w przedmiocie stypendium doktoranckiego - ponowne rozpatrzenie sprawy - wyłączenie pracownika organu. Glosa do wyroku WSA z dnia 23 czerwca 2014 r., II SA/Wa 295/14> 

 

Dodatkowo, w przypadku zawieszenia kształcenia z powodu urlopu macierzyńskiego, ojcowskiego, na warunkach urlopu macierzyńskiego lub rodzicielskiego, doktorant otrzymuje świadczenie obliczane zgodnie z przepisami dotyczącymi zasiłku macierzyńskiego. Zawieszenie to nie jest wliczane do czteroletniego okresu pobierania stypendium doktoranckiego, co – według założeń ustawodawcy – ma zapewnić ciągłość wsparcia finansowego w sytuacjach rodzinnych. Równolegle doktoranci mogą ubiegać się o:

  • środki z programów grantowych i stypendialnych oferowanych przez jednostki samorządu terytorialnego oraz podmioty prywatne,
  • stypendium ministra właściwego do spraw nauki – dla wybitnych młodych naukowców,
  • preferencyjny kredyt studencki, z dopłatami do oprocentowania i uproszczonymi warunkami spłaty (do czterech lat).

 

Zapomoga tak, ale z uczelnianej kasy

Nowelą, przekazaną do konsultacji, rząd chce wprowadzić możliwość przyznania zapomogi doktorantowi w przejściowo trudnej sytuacji życiowej. Jednak finansowane będzie to przez uczelnię prowadzącą szkołę doktorską - w ocenie skutków regulacji nie przewidziano żadnych kosztów zmiany dla budżetu państwa. 

Biorąc pod uwagę potencjalnie niewielką grupę beneficjentów zapomóg w szkołach doktorskich, właściwym rozwiązaniem będzie stworzenie możliwości finansowania tych zapomóg w ramach środków własnych podmiotów prowadzących szkoły doktorskie – ocenia MNiSW. Ministerstwo szacuje, że koszty ponoszone przez uczelnie też nie będą wysokie - powołuje się na dane GUS, z których wynika, że na dzień 31 grudnia 2022 r. jedynie 2,81 proc. uczestników studiów doktoranckich było uprawnionych do zapomogi. Średnia wysokość jednorazowej zapomogi dla studentów (również według GUS) wynosi ok. 2304 zł, „a więc pozostaje na poziomie znacząco niższym niż najniższa stawka miesięcznego stypendium doktoranckiego (3466,90 zł miesięcznie przed oceną śródokresową oraz 5340,90 zł po ocenie śródokresowej).

 

Według autorów zmiany: "zapewni to możliwość otrzymania zapomogi przez doktoranta i jej wypłaty przez podmiot prowadzący szkołę doktorską, a zarazem pozwoli zminimalizować dodatkowe obowiązki regulacyjne związane z wprowadzaną zmianą i będzie bezkosztowe z punktu widzenia budżetu państwa". Co istotne, zapomogi nie będą włączone do systemu pomocy materialnej.

Czytaj: Stypendium i pomoc dla doktorantów także po przedłużeniu kształcenia? Resort sceptyczny>>

Czytaj też w LEX: Czołpińska Ewa, Możliwości finansowania szkół wyższych z budżetów jednostek samorządu terytorialnego> 

Potrzebne są systemowe zmiany

Prof. Piotr Stec z Uniwersytetu Opolskiego ocenia, że zmiany idą w dobrym kierunku, ponieważ doktorantom potrzebne jest większe wsparcie, natomiast - jego zdaniem - nie rozwiążą one problemów podnoszonych przez środowisko. - Myślę, że potrzebne są zmiany systemowe, należałoby rozważyć zmianę algorytmu finansowego i większe nakłady na szkoły doktorskie. W tym wypadku oczywiście uczelnie raczej sobie poradzą ze sfinansowaniem zapomóg, jeżeli faktycznie ich skala jest taka, jak ocenia ministerstwo, natomiast na dłuższą metę nie poprawi to szczególnie sytuacji finansowej doktorantów - wskazuje. Dodaje, że w kwestii zapomóg, dobrze sprawdza się też system wzajemnego wsparcia, który w szczątkowej formie funkcjonuje jeszcze na niektórych uczelniach. - Chodzi o tworzenie instytucji wzorowanej na dawnych Towarzystwach Pomocy Bratniej, czyli organizacji studenckich o charakterze samopomocowym – rodzaj kas wzajemnego wsparcia. Studenci w trakcie studiów regularnie wpłacali składki stowarzyszeniowe, a w przypadku, gdy któryś z członków znalazł się w trudnej sytuacji życiowej, to właśnie Towarzystwo zapewniało mu pomoc finansową. Był to system działający oddolnie i solidarnie i być może warto przemyśleć tworzenie takich podmiotów na poszczególnych uczelniach - mówi prof. Stec. Zauważa przy tym, że to również nie rozwiązałoby problemów materialnych doktorantów. 

 

- Obecnie doktorant nie jest już studentem trzeciego stopnia – z tej formy kształcenia zrezygnowano – ale nie jest też pełnoprawnym pracownikiem uczelni. W rezultacie znajduje się w niejednoznacznej sytuacji: z jednej strony wykonuje realną pracę badawczą, z drugiej – nie korzysta z pełni praw pracowniczych ani socjalnych. Tymczasem mówimy o osobach, które mają za sobą pięcioletnie studia i odbywają czteroletnią szkołę doktorską, co oznacza, że swoją karierę zawodową często zaczynają dopiero około 29. roku życia. To opóźnienie, połączone z brakiem stabilnego statusu, sprawia, że doktoranci funkcjonują w trudnych warunkach formalnych i życiowych. Najprostszym i najbardziej logicznym rozwiązaniem byłoby systemowe uznanie doktoranta za pracownika badawczego – z odpowiednim zabezpieczeniem socjalnym i prawnym - wskazuje prof. Stec. 

Czytaj też w LEX: Kiełbasiński Wojciech, Pietrzyk-Tobiasz Barbara, Jakie kryteria są uwzględniane przy ocenie jakości kształcenia w szkołach doktorskich?> 

 

Ograniczona skala pomocy

Również prof. Grzegorz Krawiec z Uniwersytetu Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie podkreśla, że zmiana idzie w dobrym kierunku, ale konieczne jest doprecyzowanie przepisów oraz uwzględnienie różnic w wielkości podmiotów prowadzących szkoły doktorskie.

- Przy założeniu podobnego odsetka w szkołach doktorskich beneficjentami mogłaby być zaledwie garstka. Skala oddziaływania zmiany wydaje się zatem ograniczona, a to rodzi pytanie, czy problem jest na tyle istotny, by wymagał nowelizacji ustawy. Ale z drugiej strony: owszem, wszelkie zapomogi związane z sytuacjami losowymi wydają się być konieczne. Ważne jest to, by w projekcie określono, co dokładnie kwalifikuje się jako sytuacja losowa. Pojęcie to („sytuacja losowa”) jest niezwykle płynne i może w pewnym zakresie wymagałoby doprecyzowania w projekcie. Brak bowiem takiej definicji może teoretycznie skutkować nierównym dostępem do zapomóg w zależności od podmiotu prowadzącego szkołę doktorską - podkreśla.

 

Prof. Krawiec zauważa, że system finansowania przez podmioty prowadzące szkoły doktorskie może zaważyć na skuteczności pomocy. - Podmioty prowadzące szkoły doktorskie różnią się znacząco pod względem sytuacji finansowej. Duże uniwersytety, takie jak Uniwersytet Warszawski czy Jagielloński, dysponują większymi budżetami, co pozwala im teoretycznie wygospodarować jakieś środki na zapomogi. Natomiast mniejsze uczelnie mogą mieć ograniczone zasoby finansowe. To zaś skutkować może tym, że doktoranci w lepiej sytuowanych (większych) uczelniach mogą mieć łatwiejszy dostęp do wsparcia, podczas gdy w instytucjach o napiętych budżetach zapomogi mogą być przyznawane rzadko lub w minimalnej wysokości - podkreśla.  W przypadku podmiotów o ograniczonych środkach (podmioty wskazane wyżej) istnieje ryzyko, że zapomogi będą przyznawane jedynie symbolicznie lub wcale, co tak naprawdę podważa w ogóle sens wprowadzenia zmiany. Jak się wydaje, w projekcie powinny się znaleźć mechanizmy zabezpieczające minimalny poziom finansowania zapomóg. Tylko wtedy projektowana zmiana będzie miała sens.

- Finansowanie zapomóg ze środków własnych oznacza, że uczelnie będą musiały przesunąć fundusze z innych obszarów swojego budżetu. Może to obejmować np. ograniczenie inwestycji w badania naukowe, choćby na granty wewnętrzne, aparaturę badawczą czy publikacje naukowe. Może dojść do redukcji innych form wsparcia (konferencje, mobilność akademicka, premie dla pracowników administracji – cóż na tej grupie niestety często bardzo się oszczędza - podsumowuje prof. Krawiec.