W wywiadzie dla Dziennika Gazety Prawnej nowa szefowa Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Ewa Tomala-Borucka zapowiedziała, że wkrótce blisko 50 przetargów ogłaszanych od czerwca zeszłego roku wejdzie w fazę składania ofert, a większość umów powinno się udać zawrzeć do końca 2014 r.

– Ten plan może nie wypalić z powodu ostatniego wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który uznał wysokość wpisu do sądu na skargę na orzeczenie Krajowej Izby Odwoławczej za niekonstytucyjną – twierdzi Rafał Bałdys, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.

Chodzi o to, że oferent, który nie zgadza się z wynikami przetargu, ma prawo złożenia odwołania do KIO. Jeśli izba stanie po stronie inwestora, może zaskarżyć to do sądu. Jeszcze niedawno bariera była taka, że wnosząc skargę, firmy musiały przy zleceniach budowlanych o wartości przekraczającej kilkadziesiąt milionów złotych wpłacić 5 mln zł – a w razie przegranej kwota przepadała. Trybunał wlał nadzieję w serca prezesów budowlanki, uznając, że opłata powinna wynosić maksymalnie 100 tys. zł. Branża zabiegała o to od lat.

Im bliżej wielkiego otwierania ofert, tym bardziej nerwowo. Od połowy 2013 r. dyrekcja ogłosiła już przetargi na budowę ponad 850 km dróg – w tym 12 obwodnic o łącznej długości 137 km. Szacowana wartość wszystkich ogłoszonych przetargów to 67,5 mld zł. To ma być nowe infrastrukturalne rozdanie, które odegra rolę paliwa dla gospodarki. Ale zanim budowlany wehikuł ruszy, może się zakrztusić.

Wykonawcy będą korzystali z przychylnego wyroku trybunału, kierując do sądu prawie wszystkie niekorzystne dla nich wyroki KIO. To zablokuje wszystkie postępowania na wiele miesięcy, nie wspominając o tym, że sparaliżuje sądy – twierdzi Rafał Bałdys z PZPB.

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna