Czytaj: Majowe wybory prezydenckie korespondencyjnie dla wszystkich>>
Krzysztof Sobczak: Czy na podstawie uchwalonej 6 kwietnia ustawy da się realnie przeprowadzić wybory prezydenckie wyznaczone na 10 maja?
Mikołaj Cześnik: To zależy od tego, kiedy ona weszłaby w życie. Żyjemy w czasach, gdy niektóre przepisy są uchwalane, podpisywane i wchodzą w życie bardzo szybko, a rządząca obecnie większość doszła wręcz w tym do mistrzostwa.
To prawda, ale to ugrupowanie nie jest obecnie w stanie przeskoczyć Senatu, który ma na prace nad tą ustawą 30 dni.
Rzeczywiście, a marszałek Senatu zapowiedział, że ta izba zamierza ten czas w pełni wykorzystać. Na pogłębioną dyskusję o zawartych w ustawie zmianach, konsultacje z ekspertami, mówił też o wysłuchaniu publicznym.
Czytaj: Senat zapowiada 30 dni pracy nad ustawą o głosowaniu korespondencyjnym>>
To kiedy w tej sytuacji ustawa może wejść w życie?
Ustawa została uchwalona przez Sejm 6 kwietnia przed północą, a więc od tego dnia będzie się liczyć te 30 dni na prace w Senacie.
Senat najprawdopodobniej ustawę odrzuci, albo wniesie do niej poprawki.
Zapewne tak będzie, a wtedy ustawa wróci do Sejmu, który będzie musiał się zebrać, by poprawki Senatu przyjąć lub odrzucić. To będzie mogło nastąpić najwcześniej 6 lub 7 maja i następnie ustawa trafi do prezydenta a potem do publikacji.
Czytaj w LEX: Ważne pytania o ochronę danych osobowych podczas epidemii >
Prezydent prawdopodobnie ją szybko podpisze.
Na podstawie dotychczasowej praktyki można się tego spodziewać, chociaż tu pojawia się pierwsze zastrzeżenie, bo prezydent zatwierdzi te kontrowersyjne zasady będąc jednym z uczestników wyścigu wyborczego. Mogą więc się pojawić zarzuty, że wprowadza prawo korzystne dla siebie. To bardzo niewygodna sytuacja z punktu widzenia dobrych standardów demokracji. Ale w każdym razie, jeśli ustawa zostanie szybko podpisana i natychmiast opublikowana, to do dnia wyborów zostanie parę dni.
A w tym czasie będzie już wszystko przygotowane do wyborów tradycyjnych, zgodnych z obowiązującym obecnie kodeksem wyborczym.
Oczywiście, to prawo cały czas obowiązuje, z niego wynikają różne obowiązki i terminy i odpowiednie organy państwa muszą je wykonywać. Będą więc powołane komisje wyborcze, przygotowane lokale wyborcze, wydrukowane karty do głosowania według zasad zapisanych w kodeksie wyborczym. Wraz z wejściem w życie uchwalonej właśnie ustawy, a w niej nie ma żadnego vacatio legis, to wszystko zostanie unieważnione i wszystkie zobowiązane do przeprowadzenia wyborów organy będą musiały przystąpić do działań wynikających z nowej ustawy. No i będą miały na to bardzo mało czasu. Nie wyobrażam sobie, jak to miałoby być technicznie i organizacyjnie możliwe.
Czytaj w LEX: Zmiany w organizacji pracy w urzędach gmin w związku z wprowadzeniem stanu epidemii >
Na pewno nie będzie już potrzebnego czasu na wydrukowanie i dostarczenie wyborcom pakietów wyborczych, bo zgodnie z tą ustawą, to powinno nastąpić co najmniej na 7 dni przed dniem głosowania.
Oczywiście, na to czasu już nie będzie. Ale jest w tej ustawie uprawnienie dla marszałka Sejmu do przesunięcia daty wyborów.
Ale tylko w granicach dopuszczonych w konstytucji.
Tak, czyli w obecnej sytuacji może to być przesunięcie na 17 maja.
Czyli z paru dni zrobi się najwyżej dziesięć. Wystarczy?
Według mnie nie wystarczy na to wszystko, co zobowiązane organy musiałyby zrobić dla przeprowadzenia głosowania przewidzianego w tej ustawie.
Mogłyby to robić wcześniej, widząc że ta ustawa wejdzie w życie?
Moim zdaniem nie, ponieważ nie można stosować prawa, które jest jeszcze w trakcie procedury legislacyjnej, bo ono jeszcze nie obowiązuje.
A co by było, gdyby jakiś organ państwowy spodziewając się wejścia tych przepisów w życie, zdecydował na przykład o druku dokumentów potrzebnych do głosowania korespondencyjnego, czyli kart do głosowania, oświadczeń wyborców, kopert?
Złamałby prawo, bo podejmowałby działania bez podstawy prawnej, w tym wydawałby publiczne pieniądze bez takiej podstawy. To byłoby przestępstwo. Pojawiły się takie sugestie w przestrzeni publicznej, ale mam nadzieję, że nikt nie zdecyduje się na takie działania. W tym kontekście pojawi się jeszcze kwestia, ile tych pakietów wydrukować, bo zawsze kart do głosowania drukowano mniej niż jest wyborców, przewidując niepełną frekwencję.
Zobacz procedurę w LEX: Bieg terminów procesowych w postępowaniu sądowoadministracyjnym w związku z ogłoszonym stanem zagrożenia epidemicznego, a następnie stanem epidemii z powodu COVID-19 >
W tym przypadku należy chyba wydrukować tyle, ilu jest wyborców, czyli około 30 milionów.
Tak, ponieważ przy głosowaniu korespondencyjnym każdy uprawniony musi otrzymać pakiet wyborczy, nawet jeśli nie zamierza głosować. Zgodnie z konstytucją każdy uprawniony obywatel musi mieć możliwość wzięcia udziału w głosowaniu. To jest taki element tego pomysłu, który jest proszeniem się o kłopoty.
No właśnie, co będzie, jeśli ktoś nie otrzyma pakietu?
Będzie mógł żądać unieważnienia wyborów, ponieważ pozbawienie choćby jednego uprawnionego prawa do udziału w nich, a jeszcze gorzej gdyby było dużo takich przypadków, naruszałoby konstytucyjne zasady powszechności i równości wyborów.
Gdybym nie znalazł w mojej skrzynce pocztowej pakietu wyborczego, to mógłby zaskarżyć ważność wyborów? Że nie zostałem dopuszczony do głosowania?
Tak, ponieważ każdy uprawniony do udziału w wyborach musi mieć realną możliwość skorzystania z tego prawa. W tym systemie niezbędnym do tego warunkiem jest otrzymanie pakietu do głosowania. Przecież nie będzie innej możliwości oddania głosu. W tym przypadku nie będzie też możliwości dopuszczalnego u nas dla niektórych osób głosowania przez pełnomocnika. One też będą mogły skarżyć się na pozbawienie ich prawa do udziału w wyborach. To jeden z wielu słabych punktów tego systemu. Będzie też problem osób niewidomych, bo nie słyszałem o obowiązku druku kart w alfabecie Braile,a, podczas gdy w tradycyjnym systemie są przewidziane takie nakładki do wykorzystania w lokalach wyborczych.
Sprawdź również książkę: Kodeks wyborczy. Przepisy >>
Osoby niewidome też będą mogły skarżyć te przepisy?
Oczywiście, bo one nie będą mogły oddać głosów. Ale będzie też problem osób, które są w kwarantannie i nie mogą wychodzić z domu. Jak one mają dostarczyć swoje pakiety do skrzynek pocztowych?
Przy tradycyjnym głosowaniu do lokali wyborczych też nie mogłyby pójść.
No tak, ale dlatego w sytuacji, gdy obowiązują tego typu ograniczenia, nie powinno być wyborów, bo wielu ludzi pozbawia się jednego z podstawowych praw obywatelskich. Mamy faktyczny stan nadzwyczajny, którego rządzący nie chcą tak nazwać i szukają takich kontrowersyjnych obejść. W tej sytuacji powinien być ogłoszony stan klęski żywiołowej, a wtedy wybory nie mogłyby się odbyć i nie mielibyśmy w perspektywie tych wszystkich problemów. Ta ustawa wywołuje ogrom wyzwań prawnych i logistycznych, które pod znakiem zapytania stawiają zarówno przeprowadzenie wyborów jak i ich ważność i wiarygodność. Nie bez znaczenia jest też to, że ma być na to skierowany nadzwyczajny wysiłek państwa, wielu instytucji i ludzi, podczas gdy jako państwo i społeczeństwo jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji, gdy bezpieczeństwo, a nawet życie wielu obywateli Polski jest zagrożone, no i gdy wchodzimy w bardzo poważny kryzys gospodarczy. Trudno będzie społeczeństwu to wyjaśnić, dlaczego akurat wybory prezydenta są teraz ważniejsze niż walka z tymi zagrożeniami.
Zupełnie nie rozumiem, dlaczego rządząca większość tak się na to upiera.