W poniedziałek wieczorem Sejm uchwalił ustawę zgodnie z którą wybory prezydenckie w 2020 r. mają zostać przeprowadzone wyłącznie w drodze głosowania korespondencyjnego. Przepisy stanowią też, że w stanie epidemii, marszałek Sejmu może zarządzić zmianę terminu wyborów, określonego wcześniej w postanowieniu.
Więcej: Majowe wybory prezydenckie korespondencyjnie dla wszystkich>>
 

- Tak, jak nie raz się zdarzało, będziemy musieli wykonać tę pracę, na jaką w Sejmie nie było czasu, to znaczy zasięgnąć opinii Rzecznika Praw Obywatelskich, Państwowej Komisji Wyborczej, Sądu Najwyższego i innych autorytetów po to, by wyrobić sobie zdanie na temat tego, jak ten akt ustawodawczy wpisuje się w wymogi konstytucyjne, w zapisy, że głosowanie musi być bezpośrednie, tajne itd - powiedział. I poinformował, że ustawą zajmą się najpierw komisje ustawodawcza i praw człowieka. Potem dopiero trafi ona na obrady plenarne. - Zajmiemy się tą ustawą z najwyższą starannością - podkreślił Grodzki. 

Komentarz: Wybory prezydenckie - podwójny wariant podejrzany prawnie i moralnie>>
 

Marszałek stwierdził, że Sejm pracując nad ustawą ws głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich 2020 "naginał" reguły konstytucyjne i zalecenia Trybunału Konstytucyjnego mówiące, że na sześć miesięcy przed wyborami nie wolno dokonywać zmian w prawie wyborczym. Ponadto ustawa została uchwalona "ekspresem legislacyjnym", choć jest "fundamentalna". - Dlatego musimy odrobić i zrobić to, czego nie zrobił Sejm - powiedział.