Jak poinformowała rzeczniczka wojewody mazowieckiego Ivetta Biały, wojewoda mazowiecki w większości podtrzymał decyzję starosty radomskiego z marca ub. roku, od której odwoływał się prezydent Radomia. Starosta radomski uznał wówczas, że za styczeń 2012 r., oprócz przekazanych wcześniej 450 tys. zł, na działalność Powiatowego Urzędu Pracy w Radomiu (PUP) powinien otrzymać od miasta jeszcze 162,4 tys. zł.

Według wyliczeń wojewody, za styczeń 2012 r. miasto powinno przekazać urzędowi pracy dodatkowo 156,6 tys. zł.

Zdaniem rzecznika starosty radomskiego Marka Oleszczuka, decyzja wojewody oznacza, iż powiat przystąpi do egzekwowania od miasta należności za styczeń, a następnie za kolejne miesiące ubiegłego roku. „Przy czym kwoty za poszczególne miesiące nie będą jednakowe, bo też koszty ponoszone przez PUP w poszczególnych miesiącach równe nie są” – zastrzegł Oleszczuk.

Zgodnie z przepisami miasto może zaskarżyć decyzję wojewody do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie.

Rzeczniczka prezydenta Radomia Katarzyna Piechota–Kaim powiedziała PAP, że miasto podejmie decyzję w tej sprawie po zapoznaniu się ze stanowiskiem wojewody.

W marcu ub. roku starosta radomski, któremu podlega urząd pracy, wydał decyzję nakazującą miastu wypłatę "pośredniakowi" brakujących - jego zdaniem - pieniędzy. Chodzi o dotację, którą co roku władze miasta i powiatu przeznaczają na działanie Powiatowego Urzędu Pracy w Radomiu i obsługę bezrobotnych.

Zgodnie z przepisami, kosztami utrzymania urzędu pracy dzielą się starosta i prezydent miasta - proporcjonalnie do liczby mieszkańców na terenie powiatu i miasta. Według wyliczeń urzędu pracy, 60 proc. kosztów utrzymania PUP powinien ponosić urząd miejski, a 40 proc. - starostwo.

Starosta wyliczył wówczas, że miasto powinno przekazać za 2012 r. 5,7 mln zł. Władze Radomia przeznaczyły jednak o 300 tys. zł mniej. Od decyzji starosty prezydent Radomia odwoływał się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które uznało, że spór powinien rozstrzygnąć wojewoda mazowiecki. Wojewoda nie zgadzał się jednak z takim rozstrzygnięciem. Sprawa trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który uznał, że odwołanie prezydenta powinien rozpatrzeć wojewoda.