Resort rozwoju regionalnego podliczył wartość dotacji unijnych, na które nie zawarto jeszcze umów w programach regionalnych. Okazało się, że na zawarcie kontraktów o dofinansowanie inwestycji realizowanych w regionach oczekuje jeszcze 33,5 mld zł. To mniej więcej połowa pieniędzy, jakie przypadły województwom na lata 2007 – 2013.

W zależności od regionu pule dotacji, na które nie zawarto jeszcze umów, wynoszą od 600 mln zł do 4,9 mld zł. Choć tempo wydawania pieniędzy z UE zależy od wielu czynników, m.in. systemu wyboru i oceny projektów, to dużą rolę odgrywa jednak też budżet programu. Najwięcej wolnych środków pozostało na Mazowszu i Śląsku. Budżety programów tych województw są największe. Działa to i w drugą stronę. Najmniej pieniędzy pozostało w lubuskim i opolskim, które dysponują najmniejszymi budżetami. Zdaniem samorządowców podpisanie umów to formalność, a realnie wolnych środków jest znacznie mniej. W części regionów wkrótce zostaną rozdysponowane wszystkie. Zdaniem ekspertów z BCC regiony wyraźnie szybciej wykorzystują pieniądze z Brukseli niż administracja centralna. Dwa województwa (lubuskie i opolskie) zapewniły już sobie dodatkowe środki z Krajowej Rezerwy Wykonania, a Podlasie i Wielkopolska są tego bliskie. To bardzo ważne ze względu na zbliżające się wybory samorządowe. Problemem Śląska i Mazowsza jest strach przed podpisywaniem nowych umów ze względu na limity określone w planach finansowych na ten rok, a w konsekwencji brak wyższych wydatków. Problemem większości regionów jest słabe zaawansowanie projektów kluczowych. Inwestycje nierokujące terminowej realizacji powinny zostać usunięte i zastąpione nowymi – mówią eksperci.

Opracowanie: Anna Dudrewicz.
Źródło: Rzeczpospolita, 16 sierpnia 2010 r.