W art. 18 projektu ustawy o zmianie ustawy o publicznym transporcie zbiorowym oraz niektórych innych ustaw dodano ust. 1c, który ma uelastycznić zasady dowozu dzieci do szkół autobusem szkolnym. Zaproponowano, aby w przypadku realizacji dowozu dzieci do szkół autobusem szkolnym, gmina mogła umożliwić korzystanie z tych pojazdów również przez inne osoby. Takie rozwiązanie ma pozwolić likwidować dziury komunikacyjne w terenie i umożliwić korzystanie przez pasażerów z dotychczas „zamkniętych” przewozów szkolnych realizowanych autobusami szkolnymi. O założeniach projektu ustawy przeczytasz w tekście: Umowy nawet na 10 lat - rząd chce ożywić program przewozów lokalnych>>

 

 

Nie wiadomo, co ustawodawca miał na myśli

Marcin Gromadzki, ekspert ds. transportu publicznego przypomina, że autobus szkolny to regularny przewóz specjalny ograniczony do stałej grupy osób np. uczniów. Co do zasady, w przewozach specjalnych nie sprzedaje się biletów. Jeśli pojawi się osoba, która uczniem nie jest, to taka osoba nie ma możliwości zakupu biletu, bo w autobusie nie ma kasy fiskalnej. Jego zdaniem, nie wiadomo więc co ustawodawca miał na myśli.

- Wydaje mi się, że chodzi o to, żeby nie uiszczając opłaty za przejazd w przewozach regularnych specjalnych mogli podróżować inni pasażerowie. Tak się nie pisze przepisów prawa. Powinno być jednoznacznie dookreślone, co ustawodawca miał na myśli. Taki zapis wprowadza duże zamieszanie i niczego nie tłumaczy. To sankcjonowanie w przepisach zabierania pasażerów „na łebka” – uważa Marcin Gromadzki.

Czytaj w LEX: Plan zrównoważonego rozwoju publicznego transportu zbiorowego >>>

Czytaj w LEX: Regulamin przewozu w publicznym transporcie zbiorowym wydawany przez organizatora >>>

Wskazuje, że w ustawie trzeba zapisać, że gminy powinny organizować transport w formie przewozów regularnych, dopiero, kiedy siatka przewozów jest tak bardzo skomplikowana, że nie na się tego zrobić inaczej, uciec się do przewozów specjalnych. Błędem jest zawarcie w przepisie intencji, bez zastanawiania się jakie to przyniesie skutki.

- To bardzo niebezpieczny casus, bo pokazuje, że ktoś bez żadnego dokumentu, bez biletu może tak sobie po prostu jechać. Raczej powinno się działać w kierunku przewozów regularnych, tam gdzie to można zrobić, a nie tworzenia jakichś wyłomów w przepisach.  Można przyjąć, że pasażer zajmuje miejsce w pojeździe i w ten sposób zawiera umowę przewozu, ale tak nie powinno być – uważa ekspert. Dodaje, że gminy są problemów świadome, dlatego zmieniają dowóz z regularnych przewozów specjalnych na przewozy regularne.

WZORY dokumentów w LEX:

 

Szkolny autobus nie wszędzie dojedzie

A organizacja własnych przewozów to wciąż dla gmin wyzwanie. Pięć lat temu gmina Terespol kupiła od upadającego przedsiębiorstwa przewozowego 4 autobusy i uruchomiła spółkę komunalną, która dowozi dzieci do szkół. Ma zamiar kupić także niewielkiego busa i korzystać z niego na trasach, gdzie jest mniej pasażerów.

-Zrobiliśmy taki jakby mikro PKS. Tak jest oszczędniej, bo połowę dopłaca do tego marszałek, więc nie musimy ponosić 100 proc. kosztów.  Jeżdżą uczniowie, a jak chce pojechać jakiś mieszkaniec to też może. Ustawowa zmiana nic więc w naszej gminie nie zmieni – tłumaczy Krzysztof Iwaniuk, wójt gminy Terespol, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP. Uważa, że umożliwienie mieszkańcom podróżowania autobusami szkolnymi nie rozwiąże problemu wykluczenia komunikacyjnego, który dotyczy około 1/3 gmin wiejskich. Zastanawia się, o co chodzi w projektowanym przepisie, bo przecież gminy nie mogą prowadzić działalności gospodarczej.

- A skoro miałyby sprzedawać bilety w szkolnych autobusach, to byłaby to normalna działalność transportowa. Czy ktoś o tym pomyślał? – pyta Krzysztof Iwaniuk.

Czytaj w LEX: Dopuszczalność skargi sądowoadministracyjnej związanej z wykonywaniem publicznego transportu zbiorowego >>>

Dziecko musi siedzieć, a dorosły?

W gminie Łaszczów dowozem uczniów do szkół zajmuje się podmiot prywatny.  - Jeśli jest miejsce, do tych autobusów mogą wsiąść także inne osoby – mówi Aleksandra Pietrasz, burmistrz Łaszczowa. Prywatni przewoźnicy zapewniają też dowóz do pobliskiego Tomaszowa Lubelskiego czy Zamościa.

Podobnie zorganizowano dowóz uczniów w najmniej zaludnionej gminie w lubelskim-  Podedwórzu (raptem 1600 obywateli). Jest tam tylko jedna szkoła. 

- Autobusami podmiotu zewnętrznego jeżdżą nie tylko uczniowie, ale i mieszkańcy. Szkolne autobusy to w zasadzie jedyna możliwość dostania się do miejscowości gminnej, do urzędu czy do lekarza. Mamy jeszcze gminny bus, którym możemy dowozić osoby starsze czy niepełnosprawne i czasami takie dowozy realizujemy: do miasta, do szpitala, na rehabilitację - mówi Monika Mackiewicz-Drąg, wójt gminy Podedwórze.

- Przewozy do szkół realizowane przez prywatne firmy są na zasadzie, że kupujemy od tej firmy bilety, a autobusami jeżdżą również osoby inne niż dzieci szkolne. Jeśli w autobusie są wolne miejsca, to takie osoby jak najbardziej mogą wsiąść, kupić bilet i jechać – mówi z kolei Anna Rawnis, sekretarz gminy Gołdap w województwie warmińsko-mazurskim.

Także w gminie Filipów (woj. podlaskie) uelastyczniono zasady korzystania z pojazdów szkolnych przez inne osoby. - Nasze gimbusy wożą dzieci szkolne i choć zdarza się, że kierowca weźmie kogoś, jeśli są miejsca, to nie jest to tak, że każdy może liczyć na transport, bo z reguły tych wolnych miejsc nie ma. W pierwszej kolejności mamy do zabrania dzieci, a nie dorosłych. Wprawdzie autobus ma miejsca stojące, ale zgodnie z przepisami dziecko musi siedzieć. No chyba, że jeśli ustawodawca zobowiąże nas do tego, że będziemy musieli zabierać inne osoby, to dorośli będą stać – podkreśla Tomasz Rogowski, wójt Filipowa.

Czytaj w LEX: Związek międzygminny jako organizator usług publicznego transportu zbiorowego - uwagi ogólne na tle ustawy o publicznym transporcie zbiorowym >>>

Czytaj w LEX: Ulgi w przewozach w publicznym transporcie zbiorowym >>>

Komunikacyjny związek gmin może więcej

Gmina Lutowiska (woj. podkarpackie) jest bardzo rozległa, a ma tylko jeden, mały szkolny bus, który dowozi uczniów z najbardziej odległych miejscowości.

- Ale należymy też do Bieszczadzkiego Związku Komunikacyjnego, w którym jest 11 gmin. Związek powstał z inicjatywy Bartosza Romowicza, burmistrza Ustrzyk Dolnych. Uczestniczymy we wspólnym, organizowanym przez związek przetargu. Łatwiej jest negocjować ceny. Potem stawka ustalana jest proporcjonalnie dla każdej gminy. Dla nas to bardzo korzystne, bo nasza gmina jest bardzo rozległa. Kiedy wcześniej przystępowaliśmy do przetargu wspólnie z dwiema gminami była to stawka około 130 tys. zł. Teraz jest to 91 tys. zł. Transport publiczny powiązaliśmy z dowozem dzieci do szkół. Autobusami przedsiębiorstwa państwowego, z którym zawarliśmy umowę mogą również jeździć mieszkańcy. Godziny kursowania autobusów są tak dostosowane, by uczniowie bez problemu mogli dotrzeć na określoną godzinę do szkoły. Jest zapewniony opiekun dla dzieci – wylicza Wioletta Kozubal, sekretarz gminy Lutowiska. Dodaje, że linii jest coraz więcej, bo związek pozyskał dofinansowanie od wojewody podkarpackiego. W przyszłym roku to będzie 10 mln zł.

- Dzięki związkowi sobie radzimy, bo wcześniej jakiś jeden autobus jechał rano, a drugi po południu. Teraz kursy są zsynchronizowane ze szkołą, autobusy jeżdżą rano w południe i po południu– mówi Wioletta Kozubal.