Z oficjalnych wyników podanych o północy przez telewizję publiczną ARD wynika, że w nowym parlamencie lokalnym (landtagu) socjaldemokraci i Zieloni będą mieli 69 miejsc, a CDU i FDP 68.

Kandydat SPD na premiera Dolnej Saksonii Stephan Weil powiedział, że jest gotowy do utworzenia rządu z Zielonymi, nawet gdyby taka koalicja dysponowała większością tylko jednego głosu. "Mam taki zamiar" - powiedział 54-letni burmistrz Hanoweru stacji ARD, dodając, że coraz optymistycznej patrzy na rozwój wypadków.

Urzędujący szef rządu, David McAllister z CDU zastrzegał wcześniej, że nie podano jeszcze ostatecznego wyniku głosowania. "CDU jest najsilniejszą partią i rości sobie prawo do tworzenia rządu" - powiedział 42-letni chadek. McAllister nie wykluczył utworzenia koalicji z największą partią opozycyjną - SPD. "Będziemy rozmawiać ze wszystkimi" - dodał.

Pomimo dotkliwych strat, CDU pozostała najsilniejszą partią w Dolnej Saksonii, zdobywając według najnowszych danych 36 proc. głosów. Jej koalicjant, liberalna FDP, uzyskał 9,9 proc., znacznie więcej niż się spodziewano. Kierowana przez McAllistera koalicja rządzi Dolną Saksonią od 10 lat.

Na SPD zagłosowało 32,6 proc. wyborców, poparcie dla Zielonych wyniosło 13,7 proc.

SPD znalazła się na osiem miesięcy przed wyborami do Bundestagu na dogodnej pozycji wyjściowej. Obchodząca w tym roku 150. rocznicę swego powstania partia przeżywa ostatnio poważne kłopoty wewnętrzne. W skali całego kraju socjaldemokraci tracą coraz bardziej dystans do CDU, kierowanej przez bardzo popularną w społeczeństwie kanclerz Angelę Merkel. Socjaldemokraci liczą na to, że sukces w Dolnej Saksonii okaże się przełomowym momentem w wyścigu do Bundestagu.

Lokomotywą wyborczą SPD miał być były minister finansów Peer Steinbrueck, nominowany w zeszłym roku na kontrkandydata Merkel w walce o fotel kanclerza. Jednak seria jego niefortunnych wypowiedzi spowodowała, że Steinbrueck zamiast pomocą był raczej obciążeniem dla partyjnych kolegów w Dolnej Saksonii. Pomimo tego, SPD - jak zapewnił szef partii Sigmar Gabriel - nie zamierza zmieniać kandydata. Będziemy koncentrować się na tematach ważnych dla ludzi: godziwej płacy za ciężką pracę, służbie zdrowia i emeryturach - powiedział Gabriel.

Zarówno Lewica, jak i Partia Piratów nie przekroczyły 5-procentowego progu wyborczego i nie wejdą do parlamentu.

Z Berlina Jacek Lepiarz

lep/