O pierwszych efektach programu naprawczego mówili podczas czwartkowej konferencji prasowej w Katowicach marszałek woj. śląskiego Mirosław Sekuła i odpowiedzialny za sprawy Kolei Śląskich członek zarządu województwa Stanisław Dąbrowa. Dąbrowa zastrzegł m.in., że spółka ma przestać przynosić straty w przyszłym roku; na razie chodzi o ich możliwe ograniczenie.

Jak relacjonował Sekuła, w grudniu ub. roku koszty spółki sięgnęły 30,2 mln zł, a przychody 13,3 mln zł. W styczniu było to odpowiednio 27,2 i 17,6 mln zł, w maju 27,2 i 18,3 mln, a w czerwcu 20,4 mln zł i 18 mln zł. „Program naprawczy działa. Są już wymierne efekty” - mówił marszałek. „Te nożyce - różnica między kosztami i przychodami - powoli się schodzą. To dla mnie najważniejszy element wskazujący, że plan działa” - dodał.

Koleje Śląskie należą do samorządu woj. śląskiego. W grudniu ub.r. przewoźnik przejął obsługę całości regionalnych kolejowych przewozów pasażerskich, co wywołało chaos na torach i zakończyło się dymisją zarządu spółki oraz marszałka woj. śląskiego. Audyt wykazał, że firma była nieprzygotowana do działania na taką skalę i popełniono wiele błędów organizacyjnych i technicznych - skutkujących w efekcie m.in. niezadowoleniem pasażerów i znacznymi stratami.

Po grudniowych problemach spółka najpierw unormowała kursowanie pociągów, potem, wobec szybkiego narastania strat, w kolejnych miesiącach powstał program naprawczy. Jednym z jego głównych założeń stało się ograniczenie tzw. pracy przewozowej o 38 proc.

Oznaczało to, że wraz z wprowadzeniem w czerwcu nowego rozkładu jazdy ograniczono liczbę połączeń o 39 proc., a na najpopularniejszych trasach Gliwice-Katowice-Częstochowa oraz Katowice-Tychy - o ponad 40 proc. Trzy połączenia zlikwidowano. Zmniejszenie liczby kursów pozwoliło spółce pozbyć się części drogiego taboru (np. rezygnacja z najmu 15 lokomotyw dała 5,8 mln zł oszczędności miesięcznie).

Program naprawczy objął też m.in. restrukturyzację firmy i podwyżki cen biletów. Te zdrożały średnio o 10 proc., wycofano też część korzystnych ofert dla pasażerów. Jak akcentował w czwartek Sekuła, wprowadzono m.in. monitoring podstawowych danych finansowych przewoźnika, utworzono pion finansowy, stanowisko głównego księgowego i dział księgowości.

Jak podkreślił w czwartek Dąbrowa, mimo ograniczenia pracy przewozowej o blisko 40 proc., liczba pasażerów w czerwcu spadła o kilkanaście procent, a wpływy z biletów – z 5,1 mln zł w kwietniu i 5,3 mln zł w maju do 5 mln zł w czerwcu.

Wdrożenie wszystkich elementów programu naprawczego ma w tym roku doprowadzić do ograniczenia miesięcznych strat spółki z 9-10 mln zł do ok. 1-2 mln zł. Ogółem strata Kolei Śląskich w tym roku ma sięgnąć ok. 64 mln zł.

Aby zapobiec upadłości przewoźnika, w marcu samorząd podniósł jego kapitał zakładowy z początkowych 15 mln zł poprzez wniesienie w aporcie szynobusu o wartości 11,5 mln zł. W czerwcu po raz kolejny kapitał spółki wzrósł o blisko 33,2 mln zł (za które w większości województwo zamierzało kupić nowy tabor). Wartość kapitału ma w kolejnych miesiącach nadal rosnąć – m.in. dzięki wnoszeniu aportem nieruchomości (jeszcze w tym roku część budynku przy ul. Dworcowej) oraz pojazdów, co nastąpi w styczniu 2014 r.

Zgodnie z wcześniejszymi informacjami samorządu, w przyszłym roku kwota dofinansowania kolejowych przewozów pasażerskich w regionie ma nie przekroczyć 180 mln zł. W tym roku wyniesie ok. 155 mln zł, z czego ponad 30 mln zł otrzyma obsługująca większość połączeń międzywojewódzkich spółka Przewozy Regionalne. W 2014 r. Przewozy Regionalne mają nadal obsługiwać te połączenia.