„To duże rozczarowanie, bo w przyszłym roku będą tu rozgrywane mistrzostwa świata siatkarzy, a obraz kataklizmu podobnego do tego, co się zdarzyło na Stadionie Narodowym, poszedł w świat” – stwierdził radny Andrzej Zydorowicz.
Miał też uwagi do funkcjonowania klimatyzacji w hali.
„Jeżeli takie numery będą się zdarzały w Spodku podczas mistrzostw, to będziemy się ciężko wstydzili” – dodał.
Zdaniem prezydenta Piotra Uszoka sytuacja nie była taka zła.
„Co do przecieków rzeczywiście były pewne problemy, ale to jest nic, w porównaniu z tym, co było na Stadionie Narodowym. Obecnie trwają prace na dachu Spodka i myślę, że te kwestie techniczne będą usunięte” – wyjaśnił Uszok, który szczegółowo ma odpowiedzieć na pytania o stan hali na piśmie.
Polacy wygrali z Amerykanami w Katowicach 5 lipca 3:2. Nad miastem rozpętała się wtedy burza z ulewnym deszczem.
Podczas rozgrzewki na "amerykańską" połowę boiska zaczęła kapać woda. Z głośników popłynęła "Deszczowa piosenka", a w ruch poszły - pod czujnym okiem sędziów - szmaty i mopy. Po kilku minutach kałuże udało się usunąć i mecz został normalnie rozegrany.
Walka z „żywiołem” dłużej toczyła się w holu hali, gdzie woda dostała się pod drzwiami wejściowymi.
Stadion Narodowy w Warszawie został zalany deszczem 16 października 2012 i mecz piłkarzy z Anglią w eliminacjach MŚ przełożono na następny dzień z powodu fatalnego stanu murawy.