Zarząd PKP Polskie Linie Kolejowe w połowie lutego przedstawił plan, który przewidywał zamknięcie w całym kraju dla ruchu pociągów 90 odcinków o łącznej długości 2 tys. kilometrów. Spółka jednak zweryfikowała ten plan i zdecydowała o przywróceniu 49 odcinków o łącznej długości 1100 km.

PKP PLK pierwotnie wytypowała na Podkarpaciu do czasowego wyłączenia cztery odcinki linii kolejowej o łącznej długości ok. 240 km.

Jak poinformował PAP w środę rzecznik prasowy PKP PLK Robert Kuczyński, po weryfikacji listy odcinków przeznaczonych do zamknięcia, na Podkarpaciu nie będą zamykane linie Dębica-Mielec i Munina-Hrebenne.

Kuczyński podkreślił, że odcinki nie będą zamykane, bo spółka ograniczy koszty utrzymania tych linii. „Zrezygnujemy m.in. z obsady tych stacji, które nie będą wykorzystywane przez przewoźników. Poza tym ustaliliśmy z przewoźnikami, że skumulują oni ruch w określone dni i godziny, co pozwoli nam również na pewne oszczędności. Nie bez znaczenia były też deklaracje samorządów, że będą inwestować w infrastrukturę kolejową na tych odcinkach” - zaznaczył.

Na liście do czasowego zamknięcia z końcem roku pozostają dwa podkarpackie odcinki prowadzące w Bieszczady Zagórz-Łupków i Zagórz-Krościenko.

W minionym tygodniu w środę w Rzeszowie w posiedzeniu Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego uczestniczyli m.in. przedstawiciele PKP PLK, podkarpackiego urzędu marszałkowskiego i związkowcy działający na kolei. Pomoc spółce w modernizacji linii kolejowych na Podkarpaciu zadeklarował wówczas członek zarządu województwa Sławomir Miklicz.

„Chcemy, aby PKP PLK nie zamykało żadnych linii kolejowych w naszym regionie. Szczególnie zależy nam na utrzymaniu odcinków prowadzących w Bieszczady. Są to linie bardzo istotne ze względów turystycznych. Chcemy bowiem uczynić Bieszczady dostępne nie tylko dla transportu drogowego, ale również kolejowego” - mówił Miklicz.