"Mamy teraz bilety za około dolara, a powinny być znacznie tańsze, na przykład za 2 złote. Trzeba zachęcać warszawiaków do korzystania z komunikacji miejskiej" - mówił na wtorkowej konferencji prasowej na warszawskim Rondzie Wiatraczna Piotr Gliński, który ewentualnie miałby być kandydatem PiS na prezydenta Warszawy.

Gliński przekonywał, że trzeba przeprowadzić konsultacje społeczne na temat cen biletów i koncepcji komunikacyjnej. W jego ocenie, "komunikacja w Warszawie jest przykładem braku podejścia ekonomicznego". Mówił, że w ciągu ostatnich siedmiu lat koszty transportu miejskiego w stolicy "wzrosły o 111 proc., do ponad 2 mld złotych" i nie poszły za tym ani przychody, ani nie zwiększyła się liczba przewożonych osób.

Warszawski poseł PiS Adam Kwiatkowski powiedział, że zmiany w komunikacji miejskiej ogłaszanie są w ostatniej chwili, a warszawiacy dowiadują się o nich wyruszając w podróż. "To pokazuje, że prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz nie chce dialogu" - ocenił Kwiatkowski. Zwrócił też m.in. uwagę na likwidowanie - jego zdaniem - potrzebnych linii tramwajowych i autobusowych.

Przewodnicząca warszawskiej PO Małgorzata Kidawa-Błońska oceniła w rozmowie z PAP, że zarzuty polityków PiS w stosunku do prezydent Warszawy są bezpodstawne i niemerytoryczne. "PiS wpisuje się w polityczną walkę z Hanną Gronkiewicz-Waltz i wykazuje elementarny brak wiedzy o Warszawie" - podkreśliła.

"Jest mi przykro, że na temat komunikacji w Warszawie i cen biletów wypowiadają się osoby, które nie znają budżetu miasta, nie wiedzą, jak on jest skonstruowany. Warszawa ma jeden z najlepiej funkcjonujących systemów komunikacji, ceny biletów są jedne z niższych, a oferta biletów jest bardzo duża, bo obejmuje szybką kolej miejską, tramwaje, autobusy i metro" - zaznaczyła posłanka PO.

Kidawa-Błońska nie zgodziła się też z zarzutem braku konsultacji społecznych przy wprowadzaniu zmian w komunikacji miejskiej. "Przecież są konsultacje społeczne, w ich wyniku pewne linie zostały przywrócone" - przekonywała.

Z zarzutami nie zgadza się też stołeczny ratusz, który zaznacza jednak, że nie komentuje kampanii referendalnej PiS.

Wicerzecznik urzędu miasta Agnieszka Kłąb przypomniała w rozmowie z PAP, że nie jest prawdą, że tegoroczna podwyżka cen biletów przełożyła się na niższe wpływy do kasy miasta. Według danych przedstawionych przez ratusz przychody z biletów wzrosły - porównując rok 2013 do 2012 (styczeń-maj) i były wyższe o ok. 24 mln zł.

Kłąb podkreśliła, że w czwartek rada miasta ma przegłosować przygotowane w ratuszy uchwały, na mocy których płacący w Warszawie podatek PIT od przyszłego roku zapłacą za długookresowe (30- i 90-dniowe) bilety komunikacji miejskiej mniej niż pozostali. Mają oni też otrzymać ulgi na bilety miejskich placówek kulturalnych i sportowych.

Konferencja prasowa PiS to element kampanii przed referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, które odbędzie się 13 października. Podwyżki cen biletów były jednym z zarzutów Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej, która zainicjowała akcję zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum o odwołanie Gronkiewicz-Waltz.

Ceny biletów komunikacji miejskiej wzrosły w styczniu 2013 r. (a wcześniej w sierpniu 2011 r.). Cena biletu jednorazowego wzrosła z 3,60 zł do 4,40 zł, imienny bilet 30-dniowy z 90 zł do 100 zł, a 90-dniowy z 220 zł do 250 zł.

W 2012 r. Warszawa przeznaczyła na zakup usług przewozowych więcej niż pięć kolejnych pod względem wielkości miast w Polsce, które łącznie na komunikację wydały niespełna 1,8 mld zł. Według danych z czerwca warszawska komunikacja miejska to ponad 260 linii autobusowych, 26 linii tramwajowych, metro i cztery linie Szybkiej Kolei Miejskiej.