- Nowa ustawa uporządkowała procedurę, którą samorządy muszą przejść. Korzystne jest, że wskazała samorządom, żeby patrzyły przez pryzmat pieniędzy i zarządzania, czyli ekonomiki przedsięwzięcia, a więc dokonywali rzetelnej analizy - mówi w wywiadzie dyrektor Wydziału Rozwoju i Polityki Gospodarczej Miasta Płocka.

 

 Katarzyna Kubicka-Żach: Dlaczego formuła PPP jest wciąż mało popularna?

Aneta Pomianowska-Molak::  Powodem jest obawa samorządów, że PPP jest droższe od tradycyjnej metody inwestowania i że istnieje ryzyko, że skoro włącza się partnera prywatnego, to mogą być podejrzenia o przekupstwo. To wszystko jest błędem, bo jeśli samemu przejdzie się przez pierwszy projekt PPP to na inwestycje patrzy się zupełnie w inny sposób. A samorządy nadal niestety patrzą na PPP przez pryzmat inwestycji, które same zlecają na zewnątrz. Na ogół partnera prywatnego traktuje się jako zwykłego wykonawcę, a to zupełnie inny podmiot. To ktoś kto zrealizuje zadanie w rzetelny sposób, bo związany ma być z samorządem przez kolejnych kilkanaście lat.

Zależy mu więc na tym, żeby prawidłowo i na wysokim poziomie zrealizować prace, zastosować sprawdzone materiały, żeby nie musieć potem remontować i dokładać pieniędzy do inwestycji. Partner prywatny zarządza i utrzymuje obiekt po podpisaniu umowy przez wiele lat. Samorządy, patrząc przez pryzmat przetargów, gdzie na ogół wygrywa najniższa cena, bo każdy boi się stosowania innych kryteriów, traktuje wykonawcę z nieufnością. A w przypadku PPP to na partnerze prywatnym, na ogół spoczywa wieloletnia gwarancja a więc jakość wykonywanych przez niego prac czy świadczonych usług jest taka, jakiej byśmy się spodziewali.

 Czyli partner ponosi większe ryzyko, niż samorząd?

- Oczywiście, że wyższe. Przeświadczenie samorządów, że PPP niczym nie różni się od zwykłego przetargu, tylko procedura jest dłuższa, bo trwa więcej niż dwa miesiące, jest błędna. Partner prywatny bierze na siebie ponad 51 proc. ryzyk. Są to ryzyka związane z przygotowaniem i wdrożeniem projektu, związane z budową, dostępnością czy też ryzyka nie zależne od projektu. Jedną z korzyści oferowanych przez projekty PPP jest możliwość właśnie podziału czy też alokacji ryzyk pomiędzy partnerów w taki sposób aby przypisać każde z ryzyk po tej stronie która jest w stanie najlepiej je kontrolować.

Jakie są zalety PPP?

- Ja osobiście jestem entuzjastką tej formuły. Pozwala ona zrealizować z korzyścią dla gminy zadania czy przedsięwzięcia, w których my, samorządowcy nie jesteśmy specjalistami. A poza tym w perspektywie 15, 20 lat okazuje się, że inwestycje w PPP są o wiele tańsze. Pamiętajmy, że to nie tylko kwestia inwestycji, ale potem jej utrzymania i zarządzania nią. Przy PPP należy zawsze pamiętać, że partner prywatny na wielu przedsięwzięciach „zna się lepiej”, niż samorząd i wielu przypadkach doradza. A wykonawca niestety tego nie robi. To najbardziej transparentne projekty – podczas negocjacji i dialogu obecnych jest wiele osób z różnych wydziałów z urzędu miasta oraz ze strony partnera, zaś banki to kolejne instytucje kontrolujące, które trzeba „przejść”.

Czy jest jakiś rodzaj inwestycji najchętniej dotychczas realizowany w PPP przez samorządy? Z czego wynika?

- Termomodernizacje, bo formuła PPP umożliwia realizację bardziej kosztownych projektów w krótkim okresie czasu. Miasto płaciło fakturę w wysokości X, a nagle po zaangażowaniu partnera prywatnego płaci np. X minus 30 proc. W małych gminach wiejskich, gdzie stosuje się często jeszcze ogrzewanie węglowe, a wszedł partner prywatny, może być i 70 proc. oszczędności na rachunkach.

Projekty termomodernizacyjne w formule PPP o tyle są ciekawe, że efekty widoczne są niemal od razu. Rozłożenie prac modernizacyjnych na wiele lat uniemożliwiłoby wygenerowanie oszczędności oraz osiągnięcie zakładanego efektu energetycznego. Ponadto, kwoty przeznaczone na remonty budynków, zaoszczędzone w budżecie miasta z tytułu realizacji projektu w formule PPP, mogą zostać przeznaczone na prace modernizacyjne w budynkach nie objętych projektem.

Czytaj też komentarz praktyczny: Strategia wyboru partnera prywatnego w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego>>

 Czyli małe gminy również mogą zainwestować w PPP?

- Oczywiście, uważam, że przede wszystkim właśnie małe gminy, bo najdroższy na rynku jest kapitał własny. I nawet jak samorząd ma dużo pieniędzy, to powinien inwestować je w rozwój gminy, a niekoniecznie w remonty. Je można spłacać na bieżąco z oszczędności. Są gminy w Polsce, które nie są zadłużone, a też korzystają z PPP, po to by zgromadzone na koncie pieniądze wydać na coś, co przyniesie wymierny efekt w rozwoju gminy.

Czytaj też: PPP ma być bardziej dostępne dla mniejszych samorządów

 Jakie jeszcze inwestycje uważa Pani za dobre do realizacji w tej formule? Jakie projekty realizuje miasto Płock?

- Pierwsze ustawy mówiące o PPP pojawiły się w 2005 roku, ale w Płocku zajmujemy się PPP od 2004 roku. Jesteśmy jedynym miastem w Polsce, które ma w swoich strukturach agendę ONZ – CIFAL, której zadaniem statutowym jest m.in. upowszechnianie formuły PPP. Cieszymy się, że rząd również zaczął z PPP szkolić, jedyna wada to to, że szkolą teoretycy. Na Forum PPP w ubiegłym roku mówiliśmy o tym, że samorządy powinny szkolić samorządy. My już wiemy, o co chodzi, co jest dobre, co złe, co należy powielić, a czego unikać, jakie zapisy zawrzeć w umowie, a jakich unikać. Dzielimy się z innymi gminami naszym doświadczeniem, jesteśmy zapraszani, jeździmy i edukujemy. Chcemy z samorządami rozmawiać i przekonywać do tego, że warto w PPP wejść.

Jako Miasto Płock w 2008 roku przystąpiliśmy do pierwszych analiz a pierwsze projekty zaczęliśmy realizować w 2011 roku. Co teraz realizujemy? Kończymy negocjacje na budowę basenu, kolejny projekt to następna termomodernizacja. Zakończyliśmy już jedną, na 24 obiekty, był to dla nas projekt pilotażowy. Obecnie partner nim zarządza. Teraz mamy drugi projekt, w jego ramach zmodernizujemy 40 obiektów użyteczności publicznej za 50 mln zł. Jesteśmy w trakcie realizacji projektu modernizującego oświetlenie uliczne – 14 tys. punktów świetlnych. Będziemy również zaczynali działać w temacie budowy Centrum Sportów Rekreacyjnych, mamy już analizę i ogłaszamy dialog. Inny projekt to kolumbarium – ściana z urnami na cmentarzu miejskim. Mamy też wykonaną analizę na rewitalizację budynków jednej ze spółek miejskich na starym mieście. Uważam, że jak najbardziej moglibyśmy zrealizować tę inwestycję w PPP. Czyli odpowiadając na pytanie, te wszystkie projekty przeze mnie omówione są dobrymi projektami do realizacji w PPP.

Co z Pani punktu widzenia jest najtrudniejsze w procedowaniu PPP – procedury, biurokracja czy brak środków po stronie samorządów? A może zwykła nieufność przed czymś „nowym”?

- Przy PPP nie ma dużo biurokracji. Niezbędna jest analiza, czy warto wykorzystać formułę PPP, czy nie. Może być tak, że partner prywatny tak wysoko wyceni ryzyko kontraktu, że jest to zbyt drogie. Te początkowe analizy są więc bardzo ważne. Ważne też, by mieć dobrego doradcę prawnego, finansowego i technicznego. Potem ogłasza się postępowanie. Po drugiej stronie siedzą fachowcy, którzy, wbrew pozorom, nie chcą nas oszukać. Oni traktują nas jak partnerów, nie jak tego, kto im płaci. Najważniejsza jest właściwa konstrukcja umowy, uniknięcie w niej błędów.

Czytaj też: Wsparcie mechanizmów PPP przez państwo jest niezbędne

Ile trwa procedura?

- Każdy proces inwestycyjny zarówno ten realizowany metodą tradycyjną, jak i ten realizowany w formule PPP, jest złożony i żmudny. Wymaga analiz w długim horyzoncie czasowym. Ale nie taki diabeł straszny, jak go malują. W formule PPP dla początkującego samorządu przy termomodernizacji dialog trwa ok. 7-8 miesięcy. Dla samorządu, który już wie, „z czym to się je”, czas skraca się do połowy. Dlatego tak ważne jest, żeby samorządy odważyły się wejść w PPP, żeby chociaż jeden projekt zrealizowały. I zawsze miały z tyłu głowy, że nie można patrzeć tylko i wyłącznie przez pryzmat finansów, a doświadczenia partnera, który doradzi, bo dysponuje specjalistami. To faktyczne partnerstwo. 

Czy wybory i potencjalne zmiany u sterów samorządów to dobry czas na PPP?

- W Płocku potrzebowaliśmy trochę czasu, żeby przekonać nowego prezydenta do inwestycji w formule PPP. Myślę, że teraz nie mielibyśmy problemu z przekonaniem zarządu, bo ta formuła się u nas sprawdziła.

Proszę wymienić zalety nowej ustawy – co tak naprawdę może się zmienić z punktu widzenia samorządów? Czy sądzi Pani, że naprawdę coś zmieni?

- Nowa ustawa uporządkowała procedurę, którą samorządy muszą przejść. Korzystne jest, że wskazała samorządom, żeby patrzyły przez pryzmat pieniędzy i zarządzania, czyli ekonomiki przedsięwzięcia, a więc dokonywali rzetelnej analizy.

Dobrze, że ministerstwo pomaga samorządom w ocenie, czy projekt przez nich zaproponowany jest efektywny. Boję się tylko, żeby to nie wydłużyło procedury. Samorządy wchodzące w PPP będą zapewne wysyłały wszystko asekuracyjnie do ministerstwa, a ono będzie asekuracyjnie czekało na sprawdzenie dokumentów przez ekspertów. Myślę, że resort powinien raczej skupić się na szkoleniach, zwłaszcza prowadzonych przez praktyków.

 Kiedy będą Pani zdaniem pierwsze wymierne efekty? Za jaki czas przewidywałaby Pani naszą kolejną rozmowę, żeby to ocenić?

- Zmiany w Ustawie o PPP zapewniają uelastycznienie dotychczasowych przepisów – myślę, że to dobry kierunek, bo każdy nowy realizowany w PPP projekt ma swoją specyfikę uzależnioną od m.in. możliwości i potrzeb gminy. Sztywne przepisy często uniemożliwiają realizację projektów, które w sprzyjającym otoczeniu legislacyjnym mogłyby się ziścić.

Zmiany zapisów ustawy zbiegły się z wyborami samorządowymi i myślę, że pierwsze efekty nowej ustawy widoczne będą dopiero za kilka miesięcy, gdyż nowi włodarze miast i gmin będą musieli się najpierw „zadomowić”, a następnie dopiero przystąpić do działań.

My w Płocku na pewno działamy i przyświeca nam jeden cel. Chcemy, by Płock się harmonijnie rozwijał i był sercem biznesu naszego kraju, gdzie formuła partnerstwa publiczno–prywatnego jest mile widziana.

Dziekuję za rozmowę.