Trybunał Konstytucyjny na rozprawie w dniu 15 kwietnia 2014 r. orzekł, że przepis dotyczący wysokości opłaty za skargę od orzeczenia KIO na czynności dokonane po otwarciu ofert, jest niezgodny z Konstytucją.

TK: przepis o wysokości opłaty za skargę niezgodny z Konstytucją>>

W efekcie, wyrok obniżył z 5 mln zł do 100 tys. zł maksymalną opłatę od skargi w sprawach przetargowych. Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna" bardzo szybko pojawiły się głosy, że przedsiębiorcy zaczną nadużywać prawa do drugiej instancji.

Jak jednak pokazują najnowsze statystyki, wcale się tak nie stało. Biorąc pod uwagę okres od stycznia do końca sierpnia br. w porównaniu do ubiegłego, okazuje się, że liczba skarg kierowanych do sądów nawet nieco zmalała. Również odsetek wyroków Krajowej Izby Odwoławczej utrzymuje się na podobnym poziomie tj. wzrósł z 4 do 5 proc.

– Dane te pokazują wyraźnie, że mówienie o pieniaczach, którzy będą nadużywać prawa do sądu, było jedynie bezpodstawnym straszeniem. Żaden rozsądnie myślący przedsiębiorca nie zaryzykuje kilkudziesięciu czy nawet 100 tys. zł tylko po to, by uprzykrzyć życie urzędnikom – komentuje Robert Mikulski, radca prawny z kancelarii P. Stopczyk & R. Mikulski.

Należy przypomnieć, iż przed wydaniem wyroku przez TK, od skargi na wyrok Krajowej Izby Odwoławczej dotyczący czynności podjętych po otwarciu ofert w przetargu pobierało się opłatę stosunkową w wysokości 5 proc. wartości zamówienia, jednak nie więcej niż 5 mln zł. Nawet najbardziej przekonany o swoich racjach wykonawca nie wydałby kilku milionów złotych, wiedząc, że w przypadku przegranej przepadną one na rzecz Skarbu Państwa.

Zdaniem TK tak wysoka opłata mogła uniemożliwiać dochodzenie sprawiedliwości przez firmy startujące w publicznych przetargach. Od tego czasu opłata w sprawie skargi wynosi od 37,5 tys. do maksymalnie 100 tys. zł.

– Ten wyrok przywrócił normalność i fikcyjne przez długi czas prawo do drugiej instancji. Górna granica opłaty jest taka sama jak we wszystkich sprawach cywilnych. To niemało, ale przedsiębiorca, który jest pewny swego, taką kwotę jest w stanie zaakceptować – ocenia Robert Mikulski.

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna