Nie ma w prawie definicji ciszy nocnej. Miasta próbują narzucać swoje zasady. Sądy uważają, że mają do tego prawo.

Przyjęło się, że cisza nocna obowiązuje od godz. 22 do 6, ale godziny te wymienia jedynie art. 221 § 1 Kodeksu karnego, który mówi, kiedy nie można dokonać przeszukania w domu. Z kolei art. 51 § 1 Kodeksu wykroczeń reguluje, że kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 5 tys. zł. Gminy starają się jednak w inny sposób wpływać na nocne życie swoich mieszkańców. Sięgają bowiem po art. XII przepisów wprowadzających Kodeks pracy z 26 czerwca 1974 r. Mówi on, że gminy mają prawo określać dni i godziny otwierania oraz zamykania placówek handlu detalicznego, zakładów gastronomicznych i zakładów usługowych dla ludności. Radni z Gdańska chcą, żeby centrum miasta tętniło życiem także w nocy, a turyści zostawiali więcej pieniędzy. Dlatego pracują nad projektem, który przyznawałby gminom uprawnienia do określania, gdzie i w jakich godzinach mają obowiązywać strefy ciszy nocnej. Gdańscy radni planują przedstawić swój projekt komisji „Przyjazne państwo”. Zdaniem prawników gminy mają prawo poprzez swoje uchwały ustalać reguły obowiązujące na ich terenie. Będą one miały bowiem charakter przepisów prawa miejscowego. Nie mogą jednak naruszać przepisów powszechnie obowiązujących. A do takich zalicza się uregulowania zawarte w Kodeksie wykroczeń, który za wykroczenie uważa naruszenie spokoju nocnego. Utartym od lat zwyczajem jest zaś, że cisza nocna obowiązuje od godz. 22 do 6. Wynika to m.in. z regulaminów porządku domowego wspólnot mieszkaniowych czy też spółdzielni mieszkaniowych. Wszelkie zmiany tej pory spotkają się wcześniej czy później z zarzutem łamania prawa. Potrzebne są więc zmiany precyzujące w Kodeksie wykroczeń, by raz na zawsze skończyć spory na tym tle.

Opracowanie: Anna Dudrewicz.
Źródło: Rzeczpospolita, 6 sierpnia 2010 r.