Po ingerencji samorządu wojewódzkiego w listę projektów mających dostać unijne wsparcie - przesunięcie projektów dobrze ocenionych w dół, a słabiej ocenionych w górę - kontrolę przeprowadziło Ministerstwo Rozwoju Regionalnego. Resort stwierdził naruszenie nie tylko prawa polskiego, ale także europejskiego.


Ze względu na konstytucyjną niezależność samorządu ministerstwo nie mogło jednak niczego nakazać władzom Lubelszczyzny. Ale ostrzegło, że jeśli samorząd nie wprowadzi "środków naprawczych", to będzie miało podstawę prawną, by odmówić rozliczenia wydatków w tych konkretnych projektach, których zakwestionowana decyzja dotyczyła. A to oznacza, że część unijnej kasy zostanie zamrożona. Mimo to przedstawiciele samorządu bronili swojej "politycznej”. Sprawę ma ostatecznie rozstrzygnąć Komitet Monitorujący - niezależne ciało sprawujące nadzór nad RPO. Gotowe są dwa projekty uchwał: jeden z nich nakazuje samorządowi przywrócić pierwotną kolejność na liście projektów, a drugi - sankcjonuje rozdawanie dotacji po uważaniu. Marszałek już zapowiedział, że będzie namawiał KM na poparcie kontrowersyjnej decyzji.


Opracowanie: Anna Dudrewicz.
Źródło: Gazeta Wyborcza, 21 czerwca 2010 r.