Wójt gminy wymierzył Ochotniczej Straży Pożarnej administracyjną karę pieniężną w wysokości 7.285,00 zł za usunięcie bez wymaganego zezwolenia 3 sztuk drzew z gatunku czeremcha. Umorzył zaś postępowanie w sprawie wymierzenia kary pieniężnej za usunięcie modrzewia.

Wójt uwzględnił wyjaśnienie prezesa OSP, że modrzew strażacy wycieli na polecenie dyspozytora Systemu Powiadomienia Ratunkowego, który otrzymał zgłoszenie o potrzeby wycinki tego drzewa na numer alarmowy. Wójt uznał więc, że w tym wypadku strażacy działali w stanie wyższej konieczności.

 

Czeremchy wycięte, ale nie zgłoszone

Czeremchy zostały natomiast wycięte trzy dni później w sobotę. Wójt podniósł, że w między czasie Urząd Gminy funkcjonował przez dwa dni i prezes OSP, który podjął decyzję o wycince mógł dokonać zgłoszenia konieczności usunięcia tych drzew. Zgłoszenia można było dokonać na piśmie, a nawet telefonicznie, jak to się czyni w pilnych przypadkach.  Konieczności usunięcia trzech czeremch nie zgłoszono też na telefon alarmowy 998, jak to miało miejsce w przypadku modrzewia. 

 

Wójt uznał więc, że wycinka czeremch nie odbyła się w stanie wyższej konieczności. Odnosząc się do wyjaśnień prezesa jednostki wójt wskazał, że obfite opady deszczu i silny wiatr mogłyby faktycznie spowodować destabilizację drzew i ich pochylenie, jednak w takim przypadku ziemia wokół pni drzew powinna być naruszona, a system korzeniowy częściowo odkryty. Nic takiego nie stwierdzono podczas oględzin dokonanych po wycince.

Prezesa OSP oświadczył, że korony czeremch zostały uszkodzone w czasie wycinki modrzewia zwisały z nich konary i stanowiły zagrożenie. Zdaniem wójta takie jednak zagrożenie można było zlikwidować przycinając uszkodzone i zwisające konary.

Organ podniósł, że biorąc pod uwagę miejsce, gdzie te drzewa rosły oraz stwierdzone wypróchnienia na dwóch pniach, widoczne na zdjęciach z oględzin, strażacy uzyskaliby zezwolenie na usunięcie tych drzew, gdyby z takim wnioskiem wystąpili. A nawet zwolnienie z opłaty.

 

SKO: Straż miała czas na zgłoszenie

Decyzję wójta podtrzymało Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Bielsku Białej.  Kolegium podniosło, że strażacy już w dniu 15 maja musieli być świadomi, iż czeremchy są zniszczone, konary połamane i zagrażające przechodniom stojącym na parkingu samochodom. W takim stanie drzewa były przez 3 dni, choć mieszkańcy zgłaszali zagrożenie w dniach 16 i 17 maja.

Według SKO pomimo tego nie podjęto stosownych działań, tj. poinformowanie wójta gminy o konieczności usunięcia drzew w trybie pilnym, nie dokonano też zgłoszenia zagrożenia na numer alarmowy. Strażacy mogli też odpowiednio  zabezpieczyć terenu do czasu dokonania zgłoszenia.

 

Straż: To było działanie w stanie wyższej konieczności

W skardze do sądu Ochotnicza Straż Pożarna podnosiła, że wycinka drzew nastąpiła z uwagi na realne stwarzanie przez te drzewa zagrożenia dla życia i zdrowia przebywających w tym rejonie osób. Na podstawie art. 89 ust 7 ustawy o ochronie przyrody organ powinien więc odstąpić od wymierzenia kary pieniężnej.

Skarżąca wskazała, że pierwsze zgłoszenia polegały na stwierdzeniu, że drzewa posiadają połamane gałęzie, a wycinka nastąpiła dopiero po tym, jak w nocy z piątku na sobotę, po ulewnych deszczach i silnym wietrze, jedno z drzew przewróciło się. W tym przypadku nie można było czekać na złożenie dokumentacji do Urzędu Gminy do poniedziałku, ponieważ doszło faktycznie do zagrożenia zdrowia i życia ludzkiego. A głównym celem działania OSP jest ratowanie życia i zdrowia.

 

Organy nie rozważyły wszystkich okoliczności

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach uchylił obie decyzje. Podniósł, że nawet zdaniem organów drzewa te nie znajdowały się w dobrym stanie zdrowotnym, były częściowo spróchniałe i to w pniach. Drzewa takie mogą w niesprzyjających okolicznościach np. podczas porywistego wiatru złamać się i doprowadzić do uszkodzenia ciała, a nawet zgonu człowieka.

Sąd wskazał, że w tego rodzaju sytuacjach trudno w sposób racjonalny uzasadniać pierwszeństwo dochowania formalnych procedur urzędowych, kosztem zagrożenia życia lub zdrowia ludzkiego, negując wystąpienie stanu wyższej konieczności.

WSA podniósł też, że wójt powinien wziąć też pod uwagę, że wycinki dokonano bezpośrednio po interwencjach mieszkańców, a organy nie ustaliły czy rozmaite obowiązki zawodowe i służbowe prezesa OSP związane z codzienną działalnością Straży, niekiedy bardzo pilne, pozwalały na dokonanie stosownego zgłoszenia organowi przed wycinką. Tym bardziej, że od momentu interwencji mieszkańców w tej sprawie do momentu usunięcia czeremch minęło niewiele czasu.

Zdaniem WSA organy nie ustaliły więc prawidłowo stanu faktycznego sprawy, a takie ustalenia są podstawą do kontroli prawidłowości zastosowania przepisów prawa.

Sąd podniósł, że w razie wątpliwości, czy wypróchnienia drzew były już tak dalece posunięte, że stanowiły zagrożenie dla ludzi lub mienia, wójt ewentualnie powinien zasięgnąć opinii rzeczoznawcy.

Wyrok WSA w Gliwicach z 10 sierpnia 2020 r. sygn. akt. II SA/GL 416/20