Największym problemem systemu zamówień nie jest nagminne stosowanie najniższej ceny a brak sprawnego wymiaru sprawiedliwości.

- To nie kryterium najniższej ceny było wbrew powszechnej opinii największym problemem systemu zamówień publicznych w Polsce - twierdzi Andrzej Sadowski.

- Problemem jest brak sprawnego wymiaru sprawiedliwości, który mógłby szybko rozstrzygać spory pomiędzy stronami umowy, a także nieprecyzyjne sformułowania specyficznych warunków zamówienia. Chodzi o kompetencje zamawiającego - twierdzi Sadowski. Jednocześnie dodaje, że narzekanie na kryterium najniższej ceny bardzo często stanowiło jedynie alibi dla niepowodzenia czy opóźnień w realizacji kontraktów.

- Gdy warunki zamówienia są jasno określone, a zamawiający wie, co chce osiągnąć, wówczas właśnie cena jest tym, czym firmy powinny konkurować - dodaje.

- Bardzo często mamy do czynienia z sytuacją, gdy firma wygrywa jakiś duży kontrakt, a potem nieustannie domaga się anektowania umów. Możemy powiedzieć, że to przez najniższą cenę, ale to też efekt nie najlepszego przygotowania przetargu z obu stron. Gdy dochodzi do takich sytuacji, rację obu stron powinien jak najszybciej rozstrzygać sąd - stwierdził Sadowski.

W opinii ekonomisty wprowadzona przez Sejm nowela może okazać się wręcz szkodliwa.

- Wprowadzamy więcej elementów do systemu, który nie działa - to może jedynie pogłębić zamieszanie. Będzie gorzej niż lepiej - twierdzi ekonomista.

Źródło: www.wnp.pl