Zapropnowane przez Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii zmiany mają być „rewolucyjne”.  - Chcemy m.in. podnieść konkurencyjność przetargów, tak by startowało w nich zdecydowanie więcej podmiotów niż obecnie oraz promować w postępowaniach małych i średnich przedsiębiorstw - podkreśla Jadwiga Emilewicz. Jej zdaniem w amówieniach publicznych jest dziś największy rezerwuar środków publicznych, jakie wypuszczane są co roku na rynek. W ubiegłym roku sektor ten stanowił 8 proc. naszego PKB. - Chcemy, aby  więcej podmiotów mogło w tym wzroście uczestniczyć - podkreśliła minister. Dlatego jej resort pracuje nad nowym prawem.

 

Justyna Andała-Sępkowska, Magdalena Falkowska

Sprawdź  

 

W zeszłym roku średnia konkurencyjność jednego postępowania wynosiła 2,48, co oznacza, że średnio do postępowania przystępowało nie więcej niż dwa i pół podmiotu gospodarczego.  - To bardzo mało. Zamówienia publiczne stały się klubem dla wybranych podmiotów na rynku – podkreśliła.  - Przy podnoszeniu konkurencyjności chcielibyśmy jednocześnie widzieć w postępowaniach więcej małych i średnich przedsiębiorstw" – zaznaczyła minister Emilewicz.

By ich zachęcić do udziału w przetargach, resort planuje, by w dłużej obowiązujących umowach wprowadzić zaliczki i częściowe płatności. - Chodzi o to, by MŚP – które mają trudniejszy dostęp do finansowania – nie musiały kredytować realizowanego zamówienia” - wyjaśniła.

Wśród zmian, które ma przynieść nowe Prawo zamówień publicznych minister Emilewicz wymieniła też automatyzację, cyfryzację, uproszczenie i większą transparentność. - Aby nie zdarzały się przypadki, że w jednych województwach czy w obszarze jednej grupy towarów w dziwny sposób zawsze wygrywa jedna firma - zaznaczyła. W jej ocenie cyfryzacja i umiejscowienie informacji o zamówieniach na jednej platformie zredukuje nadużycia, gdyż będą one od razu widoczne.

Jak zapowiedziała Emilewicz, projekt ma też wprowadzić nową rolę Urzędu Zamówień Publicznych. - Urząd ma być nie tylko surowym, oddalonym arbitrem, ale ma realnie wspierać: zarówno zamawiających (z czym wiąże się planowana automatyzacja procesu i wzorcowe formularze zamówieniowe), jak i te podmioty, które do postępowań stają i np. przegrywają - opisywała. Chodzi o to, tłumaczyła, aby podmioty przystępujące do postępowań dostały pełną wiedzę na temat tego, dlaczego przegrały, jakie popełniły błędy, po to, aby w kolejnym postępowaniu mogły je wyeliminować. (PAP)