Dzięki dialogowi technicznemu, zamawiający mogą jawnie konsultować się z wykonawcami, po to by mieć lepsze pojęcie o planowanej inwestycji. Mimo, że statystyki mogłyby błędnie sugerować, że jest on rzadko wykorzystywany, to jednak wszyscy uczestnicy rynku zamówień publicznych są zgodni, że dialog techniczny się sprawdza.

– Od 16 marca 2013 r., kiedy możliwe stało się publikowanie w formularzu ogłoszenia w Biuletynie Zamówień Publicznych informacji o zastosowaniu dialogu technicznego, do końca 2013 r. z tej formy konsultacji skorzystano w 275 postępowaniach. Częściej poprzedzano dialogiem technicznym zakup usług – w 111 przypadkach, rzadziej dostaw, a najrzadziej robót budowlanych – mówi Anita Wichniak-Olczak, dyrektor departamentu informacji, edukacji i analiz Urzędu Zamówień Publicznych.

Jak wskazuje "DGP", dane odnoszą się do zamówień poniżej progów unijnych. Dialog techniczny jest natomiast przeznaczony głównie dla bardziej skomplikowanych przedsięwzięć.

– Znakomita większość dialogów organizowana jest przez zamawiających sektorowych. Powód jest prosty: w przeciwieństwie do zamawiających klasycznych, nie mogą oni stosować dialogu konkurencyjnego, a więc trybu, który opiera się na konsultacjach. Najczęściej dialog jest wykorzystywany przy zagadnieniach teleinformatycznych – podkreśla Artur Wawryło z Centrum Obsługi Zamówień Publicznych.

– Mimo że dialog techniczny miał w zamyśle mieć zastosowanie głównie przy skomplikowanych inwestycjach, warto skorzystać z niego również przy prostszych zamówieniach. Pozwoli to na bieżące śledzenie zmian na rynku, wprowadzanych przez konkurujących ze sobą wykonawców – ocenia Małgorzata Dębczyńska-Zachacz, kierownik sekcji zamówień publicznych wojskowego oddziału gospodarczego w Zgierzu.

Warto podkreślić, że po ponad roku funkcjonowania eksperci oceniają dialog techniczny bardzo pozytywnie. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to narzędzie wciąż mało znane uczestnikom przetargów.

– Dialog techniczny okazał się dużym sukcesem. Już wcześniej można było organizować podobnego typu spotkania sektora publicznego i prywatnego, ale brak uregulowań prawnych w tym zakresie odstraszał niektórych zamawiających. Teraz zarówno zamawiający, jak i potencjalni wykonawcy wiedzą, jaki jest cel konsultacji i ich przebieg, co na pewno ułatwia współpracę – stwierdza Witold Jarzyński, prawnik w kancelarii Magnusson, redaktor naczelny pisma „Zamawiający. Zamówienia Publiczne w Praktyce”.

– Dzięki dialogowi zamawiający może bez ponoszenia dodatkowych nakładów finansowych przygotować przetarg w taki sposób, aby z jednej strony jak najlepiej odpowiadał jego potrzebom, a z drugiej był również korzystny dla wykonawców, którzy później nie zadają już tyle pytań do specyfikacji – dodaje.

– Część wykonawców, gdy się mówi o tej instytucji po raz pierwszy, nie widzi różnicy pomiędzy dialogiem technicznym a konkurencyjnym. Zdarza się, że przedsiębiorcy nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że ten pierwszy istnieje w przepisach – ocenia Piotr Trębicki, radca prawny w kancelarii Czublun Trębicki.

– Tymczasem to doskonałe narzędzie dla zamawiających do zapoznania się z faktycznymi możliwościami rynku, a dla wykonawców oficjalny sposób na zaprezentowanie oferowanych przez siebie rozwiązań.

Jak czytamy dalej w "DGP", przeciwnicy dialogu technicznego zarzucają, że to legalizacja ustawiania przetargów pod kątem wybranych firm. Do tej pory, nik jednak nie zarzucił nikomu, aby dialog był prowadzony w sposób nieczysty.

- Czasem jednak mam wątpliwości, czy nie jest on swego rodzaju listkiem figowym, który ma przykryć próbę opisania przedmiotu zamówienia pod konkretne rozwiązanie. Spostrzegam bowiem, że nie chodzi o realne poszukiwanie wiedzy o tym, co oferuje runek – mówi Piotr Trębicki.

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna