Taki obowiązek nakłada znowelizowana ustawa o wspieraniu termomodernizacji i remontów. Cel jest szczytny - opracowanie strategii i poprawa działań, która mają poprawić jakość powietrza. A do tego potrzebne jest pozyskanie rzetelnych i weryfikowalnych informacji na temat tego, czym Polacy ogrzewają swoje domy i jaki stosują opał.  

CEEB ma być takim narzędziem, które posłuży do identyfikowania źródeł niskiej emisji z budynków. Mają tam trafić dane pozyskane w ogólnopolskiej powszechnej inwentaryzacji obejmujące domy oraz wszystkie inne budynki np. magazyny, garaże, gospodarstwa rolne, szpitale. O wpisaniu do ewidencji decydować ma moc wykorzystywanego źródła ciepła - do 1 MW mocy, czyli takie, na które nie trzeba mieć pozwolenia. To m.in. kotły i grzejniki gazowe, kotły na paliwa stałe, pompy ciepła, instalacje fotowoltaiczne czy ogrzewanie elektryczne. Mieszkańcy domów będą musieli zgłosić też piec, kuchnię węglową, kominek, a nawet „kozę”. Czyli wszystkie źródła ciepła definiowane zgodnie z rozporządzeniem ministra gospodarki z 15 stycznia 2007 r w sprawie szczegółowych warunków funkcjonowania systemów ciepłowniczych, gdzie w par.2 pkt 6 wskazano, że są to „połączone ze sobą urządzenia lub instalacje służące do wytwarzania ciepła”.

 

Inwentaryzacja ma ruszyć już 1 lipca

Do bazy trafią też informacje o budynkach i lokalach w zakresie:

  • źródła ciepła, w tym zasilania z sieci ciepłowniczej, wykorzystywanego na potrzeby budynku lub lokalu;
  • źródła energii elektrycznej, wykorzystywanego na potrzeby budynku lub lokalu w celu ogrzewania lub podgrzania wody użytkowej;
  • źródła spalania paliw, w rozumieniu art. 157a ust. 1 pkt 7 Prawa ochrony środowiska, o nominalnej mocy cieplnej mniejszej niż 1 MW, niewymagającego pozwolenia, o którym mowa w art. 181 ust. 1 pkt 1 i 2 tej ustawy, albo zgłoszenia, o którym mowa w art. 152 ust. 1 tej ustawy,
  • przeprowadzonej kontroli lub czynności, o których mowa w przepisach odrębnych (m.in. Prawa ochrony środowiska, ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, czy ustawy o Inspekcji Ochrony Środowiska). Na przykład dane zebrane przez mistrzów kominiarskich podczas kontroli zdrożności przewodu kominowego.
  • przekazanej premii termomodernizacyjnej lub remontowej, udzielonego dofinansowania

Inwentaryzacja ma objąć ok. 5-6 mln budynków i ma rozpocząć się już 1 lipca.

Ewidencja emisyjności budynków wystartuje dopiero za trzy lata>>
 

Nowy obowiązek dla właściciela i zarządcy

Obowiązek złożenia deklaracji o źródle ciepła i spalania paliw (w formie elektronicznej lub tradycyjnej) będą mieli zarówno właściciele jak i zarządcy budynków mieszkalnych i niemieszkalnych.  

Radca prawny Miłosz Grzybowski obsługujący kilka poznańskich spółdzielni mieszkaniowych raczej nie widzi problemu z CEEB. - Spółdzielnie robią systematyczne audyty energetyczne, mają zewidencjonowane źródła ciepła i przyłącza w swoich zasobach. Jedyny problem to organizacyjny, oddelegowanie pracownika, który zajmie się wprowadzeniem danych – mówi.

Większy problem widzą jednostki samorządu terytorialnego. To na nich spadnie bowiem ciężar koordynacji procesu wprowadzania tych danych do bazy. Blanka Rdest-Dudak, zastępca dyrektora Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Lublina zaznacza, że powstanie takiej bazy stanowiłoby narzędzie pomocne dla szczegółowej inwentaryzacji źródeł ogrzewania na terenie miasta. Byłoby także ułatwieniem w realizacji miejskiego Programu Ograniczania Niskiej Emisji poprzez dostępność do informacji o lokalizacji "kopciuchów" koniecznych do zlikwidowania z miejskiej przestrzeni. Widzi jednak wiele niewiadomych.

- Czekamy na wytyczne, będziemy współpracować przy tworzeniu lub obsłudze ewidencji, jeśli takie obowiązki zostaną na nas nałożone. Szkolenia dla gmin i urzędów marszałkowskich rozpoczęły się pod koniec maja. Czekamy na wyznaczenie terminu dla gminy Lublin. Nie otrzymaliśmy również informacji o udostępnieniu oprogramowania ani narzędzi, które mają być wykorzystywane przez pracowników gminy do wprowadzania danych do CEEB – wylicza Blanka Rdest-Dudak.

 

Gminy będą miały więcej roboty niż z azbestem

Piotr Dragan, wiceprzewodniczący Związku Gmin Lubelszczyzny, wójt gminy Wisznice uważa, że operacja „źródła ciepła” jest o wiele bardziej skomplikowana niż „akcja azbest”, którą kilka lat temu przerzucono na gminy. - Tu ilość pozyskiwanych danych jest o wiele większa. Obawiam się, że o ile właściciele domów mają wiedzę jaki mają piec, czym w nim palą i ile lat temu go postawiali, to już z udzieleniem odpowiedzi o moc źródła ciepła mogą mieć problem – mówi Piotr Dragan.  

Zwraca na to uwagę Mariola Berdysz dyrektor Fundacji „Wszechnica Budowlana”. - Problemem mogą być piece samoróbki wykonywane przez rolników do ogrzewania budynków gospodarczych zimą. Ale taka jest intencja powstania bazy CEEB, aby te kopciuchy, przy wsparciu różnych programów rządowych wyeliminować – mówi.

- Ten nowy obowiązek to kolejna wrzutka obowiązków nałożona na samorząd. Przecież takim rządowym zadaniem mogłaby się zajmować instytucja do tego powołana, czyli wojewódzkie fundusze ochrony środowiska – dodaje Andrzej Adamek, wójt gminy Bełżec. Wójt liczy, że do pozyskiwania danych od mieszkańców uda mu się namówić sołtysów, być może część informacji pozyskać przy okazji obsługi spisu powszechnego.

Na zgłoszenie danych ustawodawca dał rok. Przepisy wprowadzają sankcję za niezłożenie deklaracji w terminie - mandat do 500 zł.