Szefowa resortu rozwoju regionalnego uczestniczyła w poniedziałek w Sosnowcu w konferencji „Tereny poprzemysłowe. Cenne dziedzictwo czy niewykorzystane możliwości”, zorganizowanej przez redakcję "Dziennika Zachodniego".

Minister zapewniła, że w nowym unijnym budżecie będą duże środki na projekty dotyczące rewitalizacji obszarów wymagających takiej interwencji – miast i ich okolic, nazwanych w dokumentach planistycznych obszarami funkcjonalnymi, czyli związanymi z danym miastem. Mogą to być np. aglomeracje czy subregiony. Dotyczy to także zdegradowanych terenów poprzemysłowych.

Bieńkowska poinformowała, że większość środków dotyczących rewitalizacji znajdzie się nie na szczeblu centralnym, ale samorządowym – w regionalnych programach operacyjnych. Jedną z przyjętych zasad wydatkowania środków będzie tzw. terytorializacja, czyli – jak mówiła minister - „skrojenie pieniędzy na potrzeby danego obszaru”.

„Mamy wyznaczone obszary wymagające specjalnej interwencji - w całej Polsce i w każdym z województw. Pokazujemy bardzo silne potencjały w regionach, a z drugiej w pracach nad programami operacyjnymi chcemy pokazać miejsca, które bez dodatkowego, specjalnego, wsparcia sobie nie poradzą” - wyjaśniła Bieńkowska.

Na Śląsku chodzi nie tylko o same zdegradowane tereny poprzemysłowe, ale także np. o obszary miast, dotkniętych skutkami działalności przemysłowej i restrukturyzacji przemysłu. Przykładem może być Bytom, gdzie z powodu szkód górniczych walą się domy; miasto boryka się też z wysokim bezrobociem.

Bieńkowska poinformowała, że oprócz środków na rewitalizację zapisanych w regionalnych programach operacyjnych, w krajowym programie infrastrukturalnym jeden z priorytetów dotyczyć będzie miast subregionalnych, czyli głównie tych miast powiatowych, które są centrami subregionów. W woj. śląskim chodzi np. o Rybnik, Częstochowę czy Bielsko-Białą.

Według Bieńkowskiej, wobec dostępności unijnych środków na rewitalizację, największym problemem w tym zakresie nie będzie brak pieniędzy, ale kwestie własności terenów, aktywność gmin w przygotowaniu projektów oraz możliwość porozumienia się samorządów z inwestorami prywatnymi. Minister wezwała samorządowców i właścicieli terenów, by już teraz przygotowali konkretne projekty rewitalizacyjne.

„Najważniejszy jest pomysł, co tam ma być (…). Nie może być wszędzie szkół wyższych, galerii artystycznych lub obiektów turystycznych; gminy nie byłyby w stanie ich utrzymać” - oceniła Bieńkowska, zapewniając, że jej resort dysponuje środkami na ocenę biznesową tego, czy dany projekt w danym miejscu będzie miał uzasadnienie i szansę powodzenia.

Minister wskazała, że faktyczna realizacja nowego unijnego budżetu ruszy prawdopodobnie w końcu 2014 r., dlatego samorządy i właściciele poprzemysłowych terenów mają jeszcze czas na uporządkowanie kwestii własnościowych i przygotowanie się do projektów – także w partnerstwie z inwestorami prywatnymi.

Bieńkowska przypomniała, że okres do 2020 r. jest ostatnim, kiedy unijne środki będą wydawane w Polsce na masową skalę. Z prognoz wynika, że po 2020 r. 6-7 polskich regionów osiągnie już taki poziom PKB, że nie będą mogły liczyć na tak duże unijne dofinansowanie jak obecnie.

Minister poinformowała, że w programach operacyjnych na szczeblu krajowym poza konkursem znajdą się projekty, które zostały umieszczone w strategiach ponadregionalnych – taką strategię przyjęło już pięć województw Polski zachodniej, a wkrótce wspólną strategię rozwojową uchwalą sejmiki woj. śląskiego i małopolskiego.

W nowej unijnej perspektywie finansowej nadal ok. 90 proc. środków będzie trafiać do beneficjentów w formie dotacji. W formie pożyczek i innych instrumentów zwrotnych będzie przekazane 10 proc. całości, wobec ok. 1 proc. dotychczas. 

mab/ mki/ jra/