Wiosną na drogi chętniej wychodzą dzikie zwierzęta. Sarna wyskakująca nagle z przydrożnych krzaków, zając oślepiony światłami auta zatrzymujący się w stuporze na jezdni czy łoś przebiegający leśną drogę, to częsty widok poza miastami. Czasem zachowanie ostrożności nie wystarczy i dochodzi do potrącenia zwierzęcia, czego konsekwencje zwykle są poważne dla czworonoga, ale też dla auta czy nawet ludzi.

Trzeba zadbać o zwierzę

Nie tylko ludziom poszkodowanym z wypadku trzeba pomóc, ale zwierzęciu także i wynika to z przepisów. Zgodnie z art. 25 ustawy o ochronie zwierząt prowadzący pojazd mechaniczny, który potrącił zwierzę, obowiązany jest, w miarę możliwości, do zapewnienia mu stosownej pomocy lub zawiadomienia jednej ze służb: lekarza weterynarii, członka Polskiego Związku Łowieckiego, inspektora organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt, funkcjonariusza policji, straży miejskiej lub gminnej, Straży Granicznej, pracownika Służby Leśnej lub Służby Parków Narodowych, strażnika Państwowej Straży Łowieckiej, strażnika łowieckiego lub strażnika Państwowej Straży Rybackiej.

W myśl art. 37 ust. 1 ustawy ochronie zwierząt, kto narusza wyżej opisany nakaz, podlega karze aresztu albo grzywny.

Czytaj: Kulawy system pomocy dzikim zwierzętom po wypadkach>>

Czytaj w LEX: Dutka Paweł - Wejście w posiadanie tuszy lub trofeów zwierząt łownych padłych lub śmiertelnie potrąconych >>

 


Zarządca drogi musi oznakować drogę

W przypadku uszkodzenia auta na skutek zderzenia z dzikim zwierzęciem najprościej jest zlikwidować szkodę z polisy AC, o ile posiadacz samochodu ją zakupił. W większości przypadków za takie szkody nikt nie ponosi odpowiedzialności, gdyż w polskim porządku prawnym nie ma ogólnej zasady, która wskazywałaby, czy ktokolwiek odpowie za szkody spowodowane przez dzikie zwierzęta.

- Są jednak pewne normy wskazujące kiedy taka odpowiedzialność może nastąpić i kto ją poniesie – mówi radca prawny Albert Demidowski z Votum Odszkodowania.

Zobacz w LEX: I ACa 1006/17, Odpowiedzialność cywilna kierującego samochodem. Wyłączenie odpowiedzialności z powodu siły wyższej. Wbiegnięcie pod samochód dzikiego zwierzęcia jako przykład siły wyższej. - Wyrok Sądu Apelacyjnego w Gdańsku >

Odpowiedzialność za szkody komunikacyjne spowodowane przez dzikie zwierzęta czasem będzie ponosił zarządca drogi, o ile zaniedbał swoich obowiązków. To na nim spoczywa obowiązek podjęcia działań ochronnych mających na celu zabezpieczenie kierowców przed zderzeniami z dzikim zwierzętami. - W praktyce – będzie to z reguły przyjmowało postać wybudowania odpowiednich ogrodzeń na autostradach lub specjalnych wiaduktów ułatwiających zwierzynie bezpiecznie przejście na drugą stronę drogi. Nie można zapominać również o słynnych znakach ostrzegawczych A-18b – tłumaczy dr Kamil Szpyt, radca prawny z kancelarii Dybała Janusz Szpyt i Partnerzy Kancelaria Radców Prawnych.

Czytaj w LEX: Usuwanie padłych zwierząt - komentarz praktyczny >>

Zaniechanie podjęcia lub wadliwe wykonanie wspomnianych obowiązków może rodzić powstanie stosownych roszczeń odszkodowawczych względem zarządcy lub zakładu ubezpieczeń, w którym wspomniany podmiot ma wykupione ubezpieczenie OC.

- Warunkiem wypłaty odszkodowania z ubezpieczenia zarządcy drogi jest wykazanie jego winy. Może być to, np. zaniechanie wykaszania poboczy i rowów, brak znaku ostrzegawczego pomimo wcześniejszych kolizji i rekomendacji koła łowieckiego – mówi Ida Klimczak, liderka Zespołu Obsługi Szkód z Ubezpieczeń Komunikacyjnych w Uniqa.

Jak mówi Kamil Szpyt, niedopuszczalny jest w tym zakresie jakikolwiek automatyzm. Z okoliczności danej konkretnej sprawy musi jasno wynikać, że do zdarzenia doszło na terenie, którego charakter uzasadniałby ustawienie rzeczonego znaku. W przeciwnym razie trudno mówić o zawinionym zaniedbaniu ze strony podmiotu zobowiązanego. Ciężar dowodowy będzie w tym przypadku spoczywał na stronie powodowej. Może ona dowieść swoich racji m.in. przedkładając uzyskane od policji lub nadleśnictwa statystyki wypadków i kolizji z udziałem dzikich zwierząt na miejscu zdarzenia i w jego bezpośredniej okolicy.

Za wypłoszone zwierzę odpowiada ten, kto płoszy

Inaczej traktowane są sytuacje, w której zderzenie nastąpiło ze zwierzęciem łownym, które wybiegło na drogę na skutek przeprowadzanego polowania. - Wówczas  poszkodowany może domagać się odszkodowania od organizatora polowania (np. koła łowieckiego), a w praktyce od jego ubezpieczyciela – mówi Kamil Szpyt.

Teoretycznie też może się wystąpić sytuacja, że za zdarzenie odpowiada inny uczestnik ruchu bądź osoby, które akurat przebywają w lesie. Może np. zdarzyć się, że zwierzę uderza w jeden pojazd, a następnie odrzucone wpada na drugi samochód.

Czytaj w LEX: Ochrona zwierząt łownych – gospodarka łowiecka >>>

-  W takim przypadku – jeżeli nie doszło do fizycznego zetknięcia pojazdów – kierowca z tego drugiego będzie mógł dochodzić odszkodowania z OC pojazdu, który najechał pierwszy na zwierzę. Wynika to z tego, że zgodnie z polskim prawem jeżeli dochodzi do zderzenia pojazdów, wówczas ich właściciele względem siebie odpowiadają za powstałą szkodę na zasadzie winy. Skoro jednak nie doszło do zderzenia samochodów odpowiedzialność za powstałą szkodę oparta powinna zostać o zasadę ryzyka. W takich sytuacjach nie powinno być problemu z właściwym udokumentowaniem okoliczności szkody – mówi Albert Demidowski.

Takie przypadki są jednak rzadkie, zwykle przypisanie innej osobie odpowiedzialności nie jest proste. - Nie wydaje się, żeby tak łatwo dało się przypisać odpowiedzialność kierowcy, który np. zatrąbił w środku lasu na innego uczestnika ruchu, co w efekcie spowodowało, że po kilku sekundach z lasu wyskoczyła przerażona sarna i uderzyła w jadący za nim samochód – wyjaśnia Kamil Szpyt.

Co innego, gdy mówimy o osobie, która zatrzymała się na poboczu lub leśnej drodze i celowo (np. krzycząc lub w inny sposób hałasując) wypłoszył zwierzynę, która następnie uderzyła w przejeżdżający drogą samochód.

- Jeżeli takiej osobie będzie można przypisać zawinione zachowanie, można mówić o jej odpowiedzialności odszkodowawczej w świetle ogólnych przepisów o odpowiedzialności za czyny niedozwolone. Przy czym nie będzie tutaj zachodziła odpowiedzialność ubezpieczyciela, u którego wykupione jest ubezpieczenie OC pojazdu, a odpowiedzialność osobista sprawcy – tłumaczy Kamil Szpyt.