O konsekwencje takiego psikusa pytali członkowie grupy Leksawka na Facebooku. Urny wyborcze mają ustandaryzowane wymiary, określa je uchwała PKW z dnia 21 marca 2016 r. w sprawie wzorów urn wyborczych - to, jak duża skrzynka stanie w lokalu wyborczym, zależy od wielkości obwodu. Pokrywa skrzyni zrobiona jest z poliwęglanu litego o grubości 3 mm, a sam otwór wrzutowy ma wymiary: dł. 30 cm, szer. 3 cm.

 

Czy kartę do głosowania można wrzucić do urny w kopercie>>

 

Głosy i głosy

Technicznie taki psikus jest możliwy. Można do urny wrzucić niewielki telefon lub kartkę z życzeniami - nagranie z piosenką, mogłoby zostać zastąpione komunikatem mającym agitacyjny charakter. Warto nadmienić, że nie byłoby to specjalnie głośne urządzenie, więc wątpliwa byłaby jego skuteczność, więc tym bardziej byłoby to mało opłacalne dla dowcipnisia.

 

Agitacja wyborcza jest wykroczeniem, jego popełnienie zagrożone jest karą grzywny w wymiarze od 20 do 5000 zł (art. 24 par. 1 k.w.).  Art. 494 Kodeksu wyborczego, karze tej podlega osoba, która w związku z wyborami, prowadzi agitację wyborczą:

  1. na terenie urzędów administracji rządowej lub administracji samorządu terytorialnego bądź sądów
  2. na terenie zakładów pracy w sposób i w formach zakłócających ich normalne funkcjonowanie,
  3. na terenie jednostek wojskowych lub innych jednostek organizacyjnych podległych Ministrowi Obrony Narodowej lub oddziałów obrony cywilnej bądź skoszarowanych jednostek podległych ministrowi właściwemu do spraw wewnętrznych, 
  4. w lokalu wyborczym lub na terenie budynku, w którym lokal się znajduje.

 

Tej samej karze podlega osoba, która umieszcza plakaty wyborcze w miejscach niedozwolonych. Za agitację wyborczą kodeks wyborczy nakazuje uważać „publiczne nakłanianie lub zachęcanie do głosowania w określony sposób, w tym w szczególności do głosowania na kandydata określonego komitetu wyborczego”. Agitacją wyborczą jest też podejmowanie w toku kampanii wyborczej przedsięwzięć propagandowych mających na celu pozyskanie poparcia wyborców dla prezentowanego programu wyborczego oraz kandydatów (agitacja pozytywna) albo w celu zniechęcenia wyborców do programu i kandydatów innego uczestnika kampanii wyborczej (agitacja negatywna).

 

PKW postawi na zdrowy rozsądek

- Taki dowcip by się raczej nie udał, bo choć faktycznie - co do zasady - urn przed zakończeniem głosowania się nie otwiera, to komisja zadzwoniłaby do Państwowej Komisji Wyborczej i wydalibyśmy polecenie otwarcia urny - mówi dr Liwiusz Laska z PKW. Wskazuje, że m.in. dlatego członkowie PKW pełnią całodzienne dyżury. Członkowie komisji wyjęliby urządzenie z urny i sporządzili protokół.

 

- Prawo nie jest w stanie uregulować wszystkich przypadków, jak pokazuje ten pomysł, wyobraźnia ludzka jest nieograniczona, natomiast w takim wypadku zawsze pierwszeństwo powinien mieć zdrowy rozsądek - podkreśla dr Liwiusz Laska. Dodaje, że nie przypomina sobie, by przy okazji poprzednich wyborów dochodziło do podobnych przypadków, choć oczywiście incydenty się zdarzały. - Dochodziło na przykład do kłótni, zdarzały się przypadki, gdy któryś z członków komisji był nietrzeźwy, ale tego rodzaju problemów nigdy nie odnotowaliśmy i nie sądzę, by miały miejsce również w tym roku - wskazuje.

 


Faworyzowanie jednej opcji to nie agitacja

Wiele protestów wyborczych dotyczyło kwestii faworyzowania konkretnej opcji politycznej przez Telewizję Publiczną. Sąd Najwyższy uznał jednak, że nie ma to charakteru agitacji wyborczej. Wskazał, że: działalność informacyjna nadawców radiowych i telewizyjnych oraz innych mediów, w tym również nadawców publicznych, nie może być podstawą do złożenia protestu wyborczego (I NSW 331/19).

 


TVP posądzano też o dużo surowiej karany czyn - a mianowicie o popełnienie przestępstwa z art. 249 pkt 2 k.k., czyli przeszkadzania w głosowaniu. Według tego przepisu kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem przeszkadza:

  • 1) odbyciu zgromadzenia poprzedzającego głosowanie,
  • 2) swobodnemu wykonywaniu prawa do kandydowania lub głosowania,
  • 3) głosowaniu lub obliczaniu głosów,
  • 4) sporządzaniu protokołów lub innych dokumentów wyborczych albo referendalnych,

 

    W kontekście TVP skarżący argumentował, że: "poprzez promocję wyłącznie jednej opcji politycznej, przy pomijaniu opozycji lub przedstawianiu jej w sposób negatywny, media publiczne wprowadziły w błąd potencjalnych wyborców. Faktyczne zaś wprowadzenie w błąd odbiorcy przez nadawcę publicznego, zdaniem wnoszącej protest, skutkuje utrudnianiem mu swobodnego wykonywania prawa głosu". Według SN nie doszło do spełnienia znamion tego przestępstwa - w uzasadnieniu wskazano, że czynność przeszkadzania w swobodnym oddaniu głosu musi być funkcjonalnie powiązana z faktem oddawania konkretnego głosu, skoro istota zachowania polegającego na przeszkadzaniu sprowadza się do zakłócenia swobody uprawnionej osoby w realizacji tego aktu. SN wskazał również, że przeszkadzanie ma być m.in. realizowane za pomocą podstępu, a więc poprzez wprowadzenie określonej osoby w błąd, bądź też poprzez wyzyskanie takiego błędu, podczas gdy faworyzowanie w mediach publicznych komitetu wyborczego określonej partii politycznej w okresie poprzedzającym wybory do Sejmu, nie może być uznane za przeszkadzanie w swobodnym oddaniu głosu, a więc za zakłócanie tego aktu, utrudnianie go, czy też czynienie niemożliwym do realizacji.