Dwudziestego pierwszego kwietnia weszła w życie ustawa o ochronie dziedzictwa narodowego związanego z nazwami obiektów przestrzeni publicznej oraz pomnikami. Jak powszechnie wiadomo, jej celem było zablokowanie zmiany nazwy Ronda Dmowskiego w Warszawie na Rondo Praw Kobiet. Rzeczoną ustawę będziemy więc dalej nazywać Lex Rondo.

Czytaj: Prezydent podpisał ustawę o pomnikach i nazwach ulic>>
Czytaj więcej: Ograniczenia w dokonywaniu zmian nazw obiektów przestrzeni publicznej >

Władza określi katalog zasłużonych postaci

Istotą regulacji ustawy jest zakaz (z wyjątkami) zmiany nazw „obiektów przestrzeni publicznej”, czyli między innymi ulic, placów, szkół, itd. oraz usuwania pomników należących w myśl ustawy do „dziedzictwa narodowego”. 

Sama idea Lex Rondo wywołuje oczywisty sprzeciw natury aksjologicznej. Państwo nie ma bowiem mandatu do arbitralnego określania katalogu postaci mieszczących się w ramach „dziedzictwa narodowego”, ani tytułu do recenzowania zmian sposobu myślenia o tym dziedzictwie zachodzących w społecznościach lokalnych. Przyzwyczailiśmy się już jednak (niestety) do tego, że władza stara się narzucić obywatelom sposób myślenia o sprawach publicznych, a tzw. politykę historyczną (z akcentem na słowo: polityka) podnosi rangi racji stanu. Nic zatem dziwnego, że Lex Rondo przeszła bez echa. 

Wątpliwa jest też zgodność z Konstytucją ograniczania ustawą autonomii samorządu (art. 16 ust. 2 Konstytucji RP) w zakresie decydowania, kto zasługuje na bycie patronem ulicy, czy szkoły i czyje pomniki należy wznosić, a czyje likwidować. Być może, o czym niżej – raczej wbrew intencjom projektodawców – ustawa godzi też w prawo własności i to nie tyko publicznej, ale również prywatnej (art. 64 Konstytucji).

 


Definicja naruszająca potoczne znaczenie słów

Chciałbym się jednak skupić na nieporadność językowej i legislacyjnej Lex Rondo.  Rzuca się ona w oczy już w tytule aktu, wskazującym, że celem ustawy jest „ochrona dziedzictwa narodowego związanego z nazwami obiektów przestrzeni publicznej oraz pomników”, który sugeruje, że do „dziedzictwa narodowego” podlegającego ochronie należą nazwy obiektów i pomniki. Zgodnie zatem z tytułem ustawy, chronimy dziedzictwo związane z Romanem Dmowskim, bo istnieje Rondo Dmowskiego, a nie nakazujemy zachowanie nazwy Ronda Dmowskiego, żebym chronić dziedzictwo związane z Romanem Dmowskim. Tyle tytuł. Dalej jest tylko gorzej.

 

 

Zgodnie z Lex Rondo, „obiektami przestrzeni publicznej”, są „gminne lub powiatowe jednostki organizacyjne, wojewódzkie samorządowe jednostki organizacyjną, jednostki pomocnicze gminy, budowle, obiekty, urządzenia użyteczności publicznej, w tym drogi, ulice, mosty i place”. Już na starcie zatem mamy definicję ustawową naruszającą potoczne znaczenie słów, bowiem „gminnej jednostki organizacyjnej” nikt nie nazwie „obiektem”, bowiem pod pojęciem tym rozumie się przedmioty fizykalne. Dalej Lex Rondo wskazuje, że „obiektem użyteczności publicznej” jest między innymi… „obiekt”, co stanowi podręcznikowy przykład definicji idem per idem (to samo przez to samo). Dopiero przy lekturze końcowej części definicji, w które wymieniono „drogi, ulice, most i place” możemy domyślić się intencji ustawodawcy, którą wydaje się być stosowane Lex Rondo do wszystkiego, co jest samorządowe i może mieć nazwę.

Dalej w ustawie znajdziemy definicję „patrona”, którą jest „nazwa obiektu przestrzeni publicznej odwołującą się do imienia, nazwiska, przydomku lub pseudonimu” jednej z czterech kategorii osób, tj.:

  • „historycznego władcy Państwa Polskiego lub księcia polskiego okresu rozbicia dzielnicowego”,
  • „Ojca Niepodległości w rozumieniu ustawy (…) o Narodowych Obchodach Setnej Rocznicy Odzyskania Niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej”,
  • „innej osoby zasłużonej dla budowania i umacniania Państwa Polskiego, tożsamości Narodu Polskiego lub dla rozwoju społeczeństwa poprzez:
    i) udział w walce o niepodległość lub ochronę granic Państwa Polskiego, (ii) zaangażowanie w rozwój gospodarczy Państwa Polskiego lub
  • dorobek artystyczny, naukowy lub działalność społeczną” lub (d) „osoby ogłoszonej świętą lub błogosławioną przez Kościół Katolicki lub inny kościół chrześcijański.”

Natomiast „patronat” w rozumieniu Lex Rondo oznacza „nazwę obiektu przestrzeni publicznej odwołującą się do:

  • organizacji lub instytucji, w tym wojskowych i harcerskich jednostek organizacyjnych, które zasłużyły się w co najmniej jeden sposób, o którym mowa w pkt 2 lit. c [czyli przy „budowaniu i umacnianiu Państwa Polskiego” – T.L.K.]”,
  • „wydarzenia, przedmiotu, daty lub miejsca symbolicznie związanych z działalnością osób, o których mowa w pkt 2 [czyli osób wymienionych w definicji „patrona” – T.L.K.] lub z innych względów istotnych dla budowania i umacniania tożsamości Narodu Polskiego”, lub
  • „grupy osób, w której skład wchodzą osoby, o których mowa w pkt 2 [czyli tych wymienionych w definicji „patrona” – T.L.K.]”


Patron czy nazwa?

Lexrondowskie definicje pojęć „patrona” i „patronatu” dostarczają podręcznikowego przykładu błędu zwanego w logice prawniczej błędem przesunięcia kategorialnego. Patron” nie jest bowiem nazwą, tylko osobą, natomiast posiadanie patrona przez jednostkę lub obiekt („obiekt przestrzeni publicznej” w rozumieniu Lex Rondo), czyli „patronat” może wiązać się z odwołaniem do danej osoby w nazwie jednostki (np. Rondo Dmowskiego).

Niestety, poszczególne kategorie osób, odwołujące się do których nazwy Lex Rondo określa „patronami” również są wskazane w sposób daleki od precyzji.

 

 

Pisząc o historycznym „władcy” Państwa Polskiego, zamiast o „królu” Polski projektodawcy zapewne chcieli chronić Mieszka I przed zakusami depatronyzacyjnymi (czyli przed zmianę nazwy odwołującej się do Mieszka I na inną). W tym celu użyli jednak słowa „władca”, która ma nieostre kontury znaczeniowe. Nie wiadomo bowiem, czy „władcą” można nazwać głowę państwa o ustroju innym niż monarchia. Stąd nie ma jasności, czy zgodnie z Lex Rondo wolno zmienić nazwę pl. Narutowicza, czy też jest ona chroniona.

Kto jest "ojcem niepodległości"?

Dalej, ustawa o Narodowych Obchodach Setnej Rocznicy Odzyskania Niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej – do której Lex Rondo – odsyła po definicję pojęcia „Ojców Niepodległości”, wcale tego pojęcia nie definiuje. Jedynie w preambule wskazuje, że „uznaje za Ojców Niepodległości w szczególności Józefa Piłsudskiego, Ignacego Daszyńskiego, Romana Dmowskiego, Wojciecha Korfantego, Ignacego Jana Paderewskiego i Wincentego Witosa.” Preambuła jednak – jak wiadomo – nie ma samodzielnego znaczenia normatywnego. Zatem „Ojcowie Niepodległości” pozostają nieznani, a odesłanie z Lex Rondo jest tzw. odesłaniem pustym. Nie powinno to  zresztą dziwić, wszak już starożytni mawiali: mater sepmper certa pater incertus (matka zawsze pewna, ojciec niepewny). O ile zatem pewna jest „matka niepodległości”, tj. I Wojna Światowa, o tyle o „ojców” możemy się spierać. I niech tak zostanie.

Już tylko na marginesie można wskazać, że kategoria „innych osób zasłużonych dla budowania i umacniania Państwa Polskiego” jest skrajnie uznaniowa, zaś większość „innych kościołów chrześcijańskich”, czyli kościoły ewangelickie (protestanckie) nie uznaje żadnych świętych, ani błogosławionych.

 

Kogo kanonizował Kościół?

Warto też zwrócić uwagę, że ostatni punkt definicji „patronatu” jest frapująco pojemny, a jednocześnie mało konsekwentny. Przykładowo, ul. Wszystkich Świętych (w Poznaniu) podlega ochronie ustawowej, bowiem dotyczy „grupy osób, w której skład wchodzą” „osoby ogłoszone świętymi lub błogosławionymi przez Kościół Katolicki lub inny kościół chrześcijański.”, natomiast pl. Świętego Ducha (w Krakowie) ochronie nie podlega, bowiem Ducha Świętego żaden „kościół chrześcijański” nie kanonizował.

Dla kompletności informacji odnotować trzeba, że Lex Rondo (w art. 3) wyłącza z grona „patronów” i „patronatów” nazwy, o których mowa w ustawie z 1 kwietnia 2016 r. o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy jednostek organizacyjnych, jednostek pomocniczych gmin, budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej oraz pomniki. 

Depatronyzacja nie taka prosta

Zgodnie z art. 4 Lex Rondo, depatronyzacja jest dopuszczalna tylko o ile:

  • jednocześnie ze zmianą tego samego patrona lub patronat nada się „innemu obiektowi przestrzeni publicznej w celu zapewnienia godniejszej formy upamiętnienia”; lub
  • dojdzie do „ujawnienia, nieznanych publicznie w chwili ustanowienia patrona lub patronatu, okoliczności, które kwestionują zasadność uznania danej nazwy za patrona lub patronat”; lub
  • do „ujawnienia, nieznanych publicznie w chwili ustanowienia patrona lub patronatu, czynów związanych z działalnością publiczną osoby, grupy osób, organizacji lub instytucji, które polegały na:
  • propagowaniu komunizmu, nazizmu, faszyzmu lub innego ustroju totalitarnego lub technik i praktyk działania właściwych takiemu ustrojowi,
  • stosowaniu metod i praktyk działania właściwych ustrojowi totalitarnemu lub
  • szpiegostwie na rzecz obcego państwa lub udziale w spisku przeciwko suwerenności i niepodległości Państwa Polskiego.”

 

Szczególnie interesująca wydaje się pierwsza przesłanka, którą – wzorem regulacji dotyczących zgód na wycinkę drzew, udzielanej z obowiązkiem dokonania nowych nasadzeń – nazwać by można „patronatem kompensacyjnym”. Otwarte pozostaje pytanie, jak taksować „obiekty przestrzeni publicznej” z punktu widzenia „godności formy upamiętnienia”. Przykładowo, czy aleja jest zawsze lepsza od ulicy, albo czy ulica dłuższa jest lepsza od krótszej. A może – jak to w nieruchomościach – na wycenę „godności formy upamiętnienia” rzutują trzy rzeczy: „lokalizacja, lokalizacja i lokalizacja”?

Interesujące jest też, że ustawa pozwala na depatronyzację obiektu jedynie wówczas, gdy ciemne sprawki osoby, której ma ona dotyczyć były „nieznane publicznie w chwili ustanowienia patrona lub patronatu.” Rodzi to pytanie, jak wiele osób musiałoby w chwili ustanowienia patronatu lub patrona o nich wiedzieć, aby taki patron lub patronat były chronione. Nie wiadomo zresztą dlaczego podstawą depatronyzacji mogą być grzechy niejawne, a grzechy jawne w chwili ustanowienia patronatu nie mogą.

Kwestia ochrony pomników przez w Lex Rondo

Zgodnie z art. 2 pkt 4) ustawy „pomnik” oznacza „również kopce, obeliski, kolumny, rzeźby, posągi, popiersia, kamienie pamiątkowe, płyty i tablice pamiątkowe znajdujące się na nieruchomości stanowiącej własność lub będącej w posiadaniu jednostki samorządu terytorialnego, związku jednostek samorządu terytorialnego lub związku metropolitarnego.”

Natomiast w myśl art. 6 Lex Rondo, „do usunięcia pomnika upamiętniającego osobę” związane, z którą „patroni” lub „patronaty” (czyli nazwy) „obiektów przestrzeni publicznej” są chronione „stosuje się odpowiednio” wskazane przepisy, w tym przepis zabraniając (z wyjątkami) zmiany „patrona” lub „patronatu”.

Zasadniczy problem regulacji dotyczącej pomników polega na tym, że o ile w przypadku „obiektów przestrzeni publicznej” wskazano, że są nimi jedynie obiekty pozostające w gestii samorządów, o tyle w przypadku „pomników” brak jest takiego wskazania. Wprawdzie w definicji „pomnika” mowa jest o obiektach „znajdujących się na nieruchomości stanowiącej własność lub będącej w posiadaniu jednostki samorządu terytorialnego, związku jednostek samorządu terytorialnego lub związku metropolitarnego”, jednak dotyczy ono wyłącznie kategorii obiektów, o których ustawowa definicja mówi, że są one „również” „pomnikami”. Natomiast w odniesieniu do „pomników” w sensie ścisłym (i potocznym zarazem), czyli figuratywnych przedstawień ludzi lub rzeczy, w Lex Rondo nie wskazano, że „pomnikami” są jedynie obiekty posadowione na gruncie samorządowym. W art. 1, określającym zakres stosowania ustawy również próżno szukać wskazania, że ustawę stosuje się jedynie do terenów we władaniu samorządów.  

Wydaje się zatem, że – w świetle literalnego brzmienia Lex Rondo – zakaz usuwania pomników ma zastosowanie także do gruntów prywatnych oraz do gruntów Skarbu Państwa (do którego notabene regulacja dotyczące zmiany nazw „obiektów przestrzeni publicznej” nie ma zastosowania). Nadto, Lex Rondo nie zawiera zastrzeżenia, iż zakaz usuwania dotyczy wyłącznie pomników postawionych legalnie, a jednocześnie, że jest ona regulacją późniejsza niż Prawo budowlane. Zatem również pomniki stanowiące samowolę budowlaną podlegają lexrondowskiej ochronie przed usunięciem.

Przestrzeń dla blokowania projektów inwestycyjnych

Taki stan rzeczy stwarza ogromną przestrzeń dla twórczego blokowania projektów inwestycyjnych. Wystarczy bowiem pod osłoną nocy postawić na działce budowlanej pomnik osoby chronionej przez ustawę, a właściciel będzie się mógł pożegnać z planami zabudowy. Dla zapewnienia odpowiedniej skuteczności takiej „pomnikowej blokady” inwestycji należy jedynie zadbać o właściwą wymowę i odpowiednie gabaryty pomnika. Oczywiście, powyższa wizja jest zgodna jedynie z literalnym brzmieniem Lex Rondo. Sądy administracyjne ­– jak często w ostatnich czasach – będą ją pewnie wykładać funkcjonalnie, prokonstytucyjnie, a zarazem rozsądnie (na ile to możliwe) i ograniczą nienaruszalność pomników jedynie do tych, które stoją na terenach komunalnych i nie stanowią samowoli budowlanej.

Akty prawnej o szczególnym znaczeniu dla rozwoju prawodawstwa określa się „pomnikami prawa” (za takie uznaje się np. rzymską Ustawę Dwunastu Tablic, Magna Charta Libertatum, czy Konstytucję USA). Idąc tym tropem, Lex Rondo – z punktu widzenia techniki legislacyjnej – można śmiało zaliczyć do pomników prawniczego turpizmu.