Uchwały przeciwko ideologii LGBT przyjęło 90 gmin, powiatów i województw. Wyrażają w nich dezaprobatę dla „pojawiających się w sferze publicznej działań zorientowanych na promowanie ideologii ruchów LGBT”. Spotkało się to z krytyczną reakcją instytucji unijnych, a rzecznik praw obywatelskich zaskarżył uchwały do sądu. Część sądów administracyjnych odrzuciła skargi, uznając brak kognicji do ich rozstrzygnięcia. Inne uchwały uchyliły - w tym sądy, których uchwały podtrzymał w zeszłym tygodniu WSA.

 

 

Ingerencja w konkretne prawa i obowiązki

- Wbrew zarzutom zawartym w skargach kasacyjnych wojewódzki sąd administracyjny prawidłowo uznał, że zaskarżona uchwała ingeruje w godność i życie prywatne tej grupy mieszkańców, która identyfikuje się jako osoby LGBT. Niezależnie od tego, jakie były intencje radnych, społecznym skutkiem uchwały jest naruszenie godności, czci i dobrego imienia oraz ściśle związanego z tymi dobrami życia prywatnego określonej grupy mieszkańców - mówiła w uzasadnieniu wyroku NSA sędzia Małgorzata Masternak–Kubiak.

Spór o to, czy uchwała ingeruje w prawa i obowiązki mieszkańców gminy, czy jest - jak uzasadniała prokuratura i Instytut Ordo Iuris - jedynie ideologicznym drogowskazem, jest kluczowy również dla ewentualnej odpowiedzialności odszkodowawczej. 

Czytaj też: Strefy wolne od LGBT a aksjologiczny aspekt partnerstwa miast >>>

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach, rozstrzygając tę kwestię, podkreślił m.in., że uchwała dotyczy nie ideologii, a konkretnych osób - identyfikujących się jako osoby LGBT. Zdaniem sądu nie można mówić o nich jako o ideologii, bo nie reprezentują jednych i spójnych poglądów, idei i pojęć. - Tłumaczenie, że LGBT to nie ludzie, a ideologia, jest przymykaniem oczu na rzeczywistość, kiedy nie chce się dostrzec pełnych konsekwencji takich słów. Zaskarżona uchwała jest analizowana przez sąd nie tyko z punktu widzenia językowego, nie tylko z punktu widzenia intencji Rady Gminy Istebna, ale też z punktu widzenia jej realnych skutków ocenianych przez pryzmat postanowień Konstytucji i norm prawa międzynarodowego - podkreślał WSA w uzasadnieniu. Zdaniem WSA, stanowienie o strefie wolnej od ideologii LGBT jest również bezpośrednim uderzeniem w wolność wypowiedzi wprowadzoną przez art. 54 ust. 1 Konstytucji oraz ingerencję w życie prywatne, bo odnosi się do orientacji seksualnej i tożsamości płciowej.

Czytaj też: Sieci pracownicze LGBT+ >>>

Musi być krzywda lub szkoda

Równie kluczowe dla ewentualnego występowania z roszczeniem odszkodowawczym będzie powstanie konkretnej szkody lub krzywdy.

- Popieram stanowisko sądów administracyjnych - uważam, że w nowoczesnej demokracji nie ma miejsca na tego typu manifestacje dyskryminujące kogokolwiek - mówi adwokat Andrzej Zorski z kancelarii PZ Adwokaci - Nie ma też na nie miejsca z racji literalnego brzmienia Konstytucji. Niemniej, jeżeli chodzi o zadośćuczynienie czy odszkodowanie z tytułu naruszenia dóbr osobistych konkretnych osób z racji tych uchwał, sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Przede wszystkim rozróżnijmy te dwa pojęcia - zadośćuczynienie jest rekompensatą finansową za tzw. straty moralne, tj. negatywne przeżycia psychiczne związane z danym naruszeniem (np. ból, stany depresyjne, smutek) a odszkodowanie za stratę finansową, czyli za realną utratę środków lub brak możliwości ich zarobkowania - tłumaczy.

Czytaj też: Zasady opłacania pozwu o ochronę dóbr osobistych >>>

 

Dodaje, że należy wykazać ciąg przyczynowo - skutkowy pomiędzy naruszeniem, a naszym stanem, co w praktyce w tego typu przypadkach jest to bardzo utrudnione. - Trudno jednoznacznie wskazać w tym wypadku źródło naszych cierpień czy strat finansowych, bowiem pomimo skandalicznej treści uchwały nie są wystarczająco konkretne. Idąc dalej, o ile odszkodowania otrzymujemy w wysokości, którą mniej więcej można obliczyć, o tyle zadośćuczynienia przyznawane dość uznaniowo i nie ma tutaj mowy o kwotach rodem z procesów gwiazd hollywoodzkich. W Polsce naruszenie takich dóbr osobistych jak godność czy dobre imię nie są wyceniane specjalnie wysoko - w klasycznych przypadkach to kwoty maksymalnie kilku tysięcy złotych. A proces jest kosztowny i długotrwały. W wypadku zadośćuczynienia podstawy odpowiedzialności upatrywałbym tutaj w art. 24 i art. 448 Kodeksu Cywilnego, w wypadku odszkodowania - w art. 24 Kodeksu Cywilnego oraz art. 417 Kodeksu Cywilnego - tłumaczy mec. Zorski.

WZORY DOKUMENTÓW:

 

 

 

Dyskryminacja w dostępie do usług

Podobnego zdania jest prof. Robert Suwaj, adwokat w kancelarii Suwaj, Zachariasz Legal. - Skoro NSA przesądziło, że te uchwały miały charakter władczy i ingerują w prawa i wolności, to oczywiście otwiera drogę do dochodzenia od Skarbu Państwa roszczeń odszkodowawczych na podstawie art. 417 k.c. (szkoda majątkowa) i art. 448 k.c. w zw. z art. 24 k.c. (krzywda, naruszenie dóbr osobistych). Orzeczenia WSA i NSA stanowią w tym zakresie swoisty prejudykat, stwierdzający formalne naruszenie prawa, który wiąże - co do zasady - również sąd cywilny - tłumaczy.

Czytaj też: Przesłanka odpowiedzialności w razie naruszenia dobra osobistego >>>

 

Zwraca uwagę, że w praktyce może stanowić istotny problem co najmniej w trzech obszarach - uchwały obowiązywały przez relatywnie krótki czas, a szkodę i związek przyczynowy należy z tym czasem powiązać.

- Dodatkowo trzeba wykazać, że te wszystkie "deklaracje ideowe" przełożyły się na konkretne działania w kontekście np. oświaty czy też prowadzenia działalności gospodarczej itp. - co już dowodowo może być bardzo trudne - podkreśla prof. Suwaj. - Należy też wykazać wystąpienie szkody baź krzywdy, która pozostaje w związku przyczynowym z tą uchwałą i jej "wdrożeniem" w praktyce. To musiałoby w praktyce wyglądać tak, że ewidentnie w związku z deklaracją zdyskryminowano w jakiś sposób ucznia, nauczyciela czy przedsiębiorcę, przez co doszło do powstania konkretnej szkody majątkowej, bo np. ktoś stracił bądź co najmniej nie zyskał kontrahenta, albo szkody niemajątkowej, powodując np. rozstrój zdrowia psychicznego - tłumaczy.

Również adwokat Jarosław Jagura, prawnik Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, wskazuje, że z roszczeniem o odszkodowanie mógłby wystąpić przedsiębiorca, z którym nie zawarto umowy ze względu na obowiązującą w gminie uchwałę anty-LGBT. - Do odpowiedzialności cywilnej wchodziłyby w grę również w bardziej jaskrawych sytuacjach, np. gdyby określona osoba mogła wykazać, że ze względu na fakty przyjęcia uchwały samorząd nie zawarł z nią jakieś umowy, nie mogła ona zrealizować działań w partnerstwie z samorządem lub na terenach należących do samorządu lub jego jednostek - podkreśla mec. Jagura.

Można próbować powództwa o ochronę dóbr osobistych

Tłumaczy, że art. 417 k.c. daje podstawę do dochodzenia naprawienia szkody (materialnej i niematerialnej) wyrządzonej przez niezgodne z prawem działanie przy wykonywaniu władzy publicznej, także przez jednostki samorządu terytorialnego. Sądy administracyjne potwierdziły, że samorządy, wydając uchwały, naruszyły m.in. postanowienia Konstytucji.

Sprawdź PROCEDURĘ: Wniosek o potrącenie zobowiązania z wierzytelnością >>>

- Nie można przy tym wykluczać odpowiedzialności z tytułu naruszenia dóbr osobistych, np. takich jak godność - tłumaczy mec. Jagura - Jednak konieczne będzie wykazanie przesłanek tej odpowiedzialności, w tym krzywdy, a w świetle dotychczasowego orzecznictwa sądów konieczne może również okazać się udowodnienie tego, że dana uchwała naruszyła bezpośrednio i indywidualnie dobra osobiste konkretnej osoby, więc będzie jej przysługiwała legitymacja do wytoczenia powództwa - podkreśla. 

Wskazuje, że pomocny w tym względzie może być niedawny wyrok SA w Warszawie w sprawie o ochronę dóbr osobistych wytoczonej przez grupę osób LGBTI jednej ze znanych działaczek pro-life, gdzie sąd uznał, że powodowie i powódki byli uprawnieni do dochodzenia ochrony swoich praw w związku z obraźliwymi wypowiedziami dotykającymi całą społeczność osób nieheteronormatywnych.

 

- Wbrew zarzutom zawartym w skargach kasacyjnych wojewódzki sąd administracyjny prawidłowo uznał, że zaskarżona uchwała ingeruje w godność i życie prywatne tej grupy mieszkańców, które identyfikują się jako osoby LGBT. Niezależnie od tego, jakie były intencje radnych, społecznym skutkiem uchwały jest naruszenie godności, czci i dobrego imienia oraz ściśle związanego z tymi dobrami życia prywatnego określonej grupy mieszkańców - mówiła w uzasadnieniu wyroku NSA sędzia Małgorzata Masternak–Kubiak. Wtorkowy wyrok NSA, to pierwsza zakończona prawomocnie sprawa odnosząca się do uchwały ws. ideologii LGBT spośród dziewięciu takich spraw zainicjowanych skargami Rzecznika Praw Obywatelskich.