Z dobrami kultury wiążą się problemy rodzinne i międzynarodowe, w tle mamy też poważne sprawy karne i cywilne.

I tak Piotr Ż. został uniewinniony przez sąd I instancji od zarzutu przywłaszczenia kolekcji obrazów wartej kilkaset tysięcy złotych ( na podstawie art. 284 par. 1 kk i art. 294 kk). Kradzież dobra o szczególnym znaczeniu dla kultury jest typem kwalifikowanym kradzieży, za który grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Sprawa Piotra Ż. nie skończyła się jednak, gdyż apelację złożyła rodzina K., której spadkobierca, właściciel kolekcji miał podarować cenne obrazy. Do procesu włączył się prokurator, który podejrzewa, że doszło do przestępstwa, gdyż oskarżony nie ma żadnego dowodu świadczącego o jego prawie własności.

Wyrok przed Sądem Apelacyjnym w Warszawie zapadnie 7 października br.

Muzea też muszą zwracać dobra

Takich spraw o kradzież lub przywłaszczenie dzieł sztuki jest wiele, gdyż to bardzo łakomy kąsek i źródło finansowania organizacji przestępczych. Przywłaszczają je nie tylko osoby prywatne, ale i szacowne muzea. Choć handel tymi dobrami staje się coraz trudniejszy.

Czytaj: Prof. Trzciński: Poszukiwacze nie wiedzą, że nie mogą być właścicielami dziedzictwa narodowego

Muzeum Zbrojownia na Zamku w Liwiu musiało np. zwrócić właścicielowi zbiór portretów sarmatów z kolekcji sterdyńskiej na mocy wyroku sądowego. Syn właściciela wniósł następnie pozew cywilny o odszkodowanie 300 tys. zł za bezprawne przejęte 23 obrazów przez muzeum tj. Skarb Państwa. Sprawa trafiła nawet do Sądu Najwyższego, który przyznał rację spadkobiercy ( sygn. akt III CSK 86/07).

- Problem dotyczący muzeów jest szerszy. Posiadają one niekiedy obiekty, których pochodzenie nie jest jasne. Nierzadko pochodzenie obiektu da się ustalić dopiero po pewnym czasie. To jest konsekwencja II wojny światowej, gdy wiele cennych dzieł zostało zrabowanych lub wywiezionych z kraju. Prowieniencja tych przedmiotów zatem została przerwana, stąd dla rynku dzieł sztuki, jak i dla muzeów, zbadanie pochodzenia jest ogromnym wyzwaniem. I mimo najlepszej wiedzy, nierzadko historii obiektu nie da się ustalić - wyjaśnia dr hab. Katarzyna Zalasińska, adiunkt w Katedrze Prawa i Postępowania Administracyjnego UW, dyrektor Departamentu Ochrony Zabytków w Ministerstwie Dziedzictwa Narodowego i Sportu.

Dziedziczy się składniki mienia

W czerwcu 2019 r, Sąd Apelacyjny w Krakowie skazał na karę pozbawienia wolności w zawieszeniu małżeństwo, które przywłaszczyło sobie obraz Aleksandra Gierymskiego "Zima w małym miasteczku" wyceniony na 800 tys. złotych.

Obraz zaginął w 1945 roku i figurował jako strata wojenna na liście obiektów utraconych Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W 2017 roku okazało się, że znajduje się w prywatnych rękach po śmierci jednego z członków rodziny, którzy jednak nie zgłosili władzom swego "znaleziska" przez 10 lat. W swojej obronie małżeństwo wyjaśniało, że bało się ujawnić, iż są w posiadaniu dzieła.

Sąd uzasadniał skazujący wyrok w ten sposób, że dziedziczy się tylko takie składniki mienia, które stanowią własność spadkodawcy.

Przywłaszczenie a kradzież

W przypadku przywłaszczenia przedmiot, który przywłaszczamy, musi znajdować się w naszej legalnej dyspozycji. W 90 procentach przypadków przywłaszczenie polega na niezwróceniu przedmiotu uprawnionemu. W niektórych wypadkach polega na zużyciu tego przedmiotu - wyjaśnia dr Witold Zontek z Katedry Prawa Karnego UJ, ekspert Krakowskiego Instytutu Prawa Karnego. 

Jeśli obejmujemy np. spadek po babci, w którym znajduje się dzieło sztuki, to jeśli nie wiemy, że babcia nie miała do niego tytułu własności, to nie można powiedzieć, że chcemy przywłaszczyć cudzą rzecz ruchomą - dodaje dr Zontek. - W ustawie o zabytkach znajduje się przepis art. 113, według którego "kto będąc właścicielem lub posiadaczem zabytku wpisanego na Listę Skarbów Dziedzictwa albo wpisanego do rejestru lub innego zabytku znajdującego się w wojewódzkiej ewidencji zabytków nie powiadomił odpowiednio ministra właściwego do spraw kultury i ochrony dziedzictwa narodowego albo wojewódzkiego konserwatora zabytków o zmianach dotyczących stanu prawnego zabytku, nie później niż w terminie miesiąca od dnia ich wystąpienia lub powzięcia o nich wiadomości - podlega karze grzywny". To jest wykroczenie.

- W przypadku przejęcia dzieła sztuki powinniśmy się najpierw zorientować, czy obiekt nie jest wpisany na listę zabytków. Jeśli tak, to musimy poinformować wojewódzkiego konserwatora zabytków, że babcia zmarła i teraz przeszedł on na spadkobierców - podkreśla dr Zontek i dodaje, że wejście w posiadanie cudzej rzeczy ruchomej, gdy istnieje obowiązek zwrotu, przy pełnej świadomości sprawcy - jest karalne.

Zdaniem prof. Macieja Trzcińskiego z Katedry Kryminalistyki Wydziału Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego wprowadzony przez ustawodawcę przepis dotyczący szczególnego znaczenia dla kultury, wbrew oczekiwaniom, nie wzmocnił prawnokarnej ochrony dóbr kultury, ponieważ znaczenie dla kultury musi mieć wartość szczególną.

A to trudno udowodnić w sądzie bez powoływania biegłych.

Przestępcze źródło sztuki pięknej

Obrót dziełami sztuki wymaga dużych pieniędzy, a rynek jest hermetyczny. Nie od wczoraj wiadomo, że jest miejscem głębokiego kamuflażu dla grup przestępczych, które wykorzystywały i wykorzystują go do prania brudnych pieniędzy.

W tym roku w kwietniu weszła w życie nowelizacja ustawy o zapobieganiu praniu brudnych pieniędzy. Wdrażała ona tzw. Piątą Dyrektywę AML, która na poziomie unijnym przesądziła o tym, że podmioty znajdujące się na rynku sztuki są podmiotami o wysokim ryzyku.

Jak wskazuje dr Katarzyna Zalasińska rynek sztuki charakteryzuje się wysoką stopą zwrotu przy stosunkowo niskim ryzyku. Dzieła sztuki, po ropie i na równi z handlem ludźmi są źródłem finansowania międzynarodowego terroryzmu, głównie na Bliskim Wschodzie. W porównaniu z innymi działalnościami więc jest stosunkowo opłacalne.

Geneza tej regulacji sięga 2015 roku, kiedy Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła bardzo głośną rezolucję 2199/2015, która zainicjowała serię kolejnych rezolucji przyjmowanych przez Radę Bezpieczeństwa, dotyczących związku między nielegalnym obrotem dobrami kultury, a międzynarodowym terroryzmem.  ONZ wezwało państwa, żeby podjęło kroki w kierunku ograniczenia nielegalnego obrotu dobrami kultury.

Na to wezwanie odpowiedziała Komisja Europejska w 2017 r. w ramach realizacji Europejskiej Agendy Bezpieczeństwa oraz planu działania (Action Plan) mającego na celu zintensyfikowanie walki z finansowaniem terroryzmu. Unia Europejska podjęła działania poprzez:

  1. poprzez uwzględnienie podmiotów handlujących na rynku sztuki w kolejnej piątej dyrektywie AML
  2. przyjęcie rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2019/880 z  17 kwietnia 2019 r. w sprawie wprowadzania i przywozu dóbr kultury,  którego celem jest uszczelnienie jej granic zewnętrznych.

Polskie przepisy są konsekwencją działań Unii Europejskiej i odpowiedzią na wezwania Rady Bezpieczeństwa ONZ z 2015 r. Od tego czasu obserwujemy dużą dynamikę podejmowania działań, które mają przeciwdziałać tym zagrożeniom.

Wymóg stosowania należytej staranności

Pierwsza polska reakcja na wwożenie do kraju "podejrzanych" dóbr kultury to wprowadzenie art. 108 a) do ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami.

- Wszelkie te legislacyjne poczynania wprowadzają wymóg stosowania należytej staranności - mówi dr Zalasińska. Trudność polega na tym, że rynek dóbr kultury w Polsce nie jest w ogóle uregulowany. Oznacza to, że nie ma przepisów ściśle poświęconych temu rynkowi i uwzględniających jego specyfikę. W innych krajach jest to rzeczą normalną: funkcjonują przepisy o zachowaniu należytej staranności albo są w ostatnich latach dostosowywane do tego, co się dzieje na poziomie ponadnarodowym - dodaje.

Natomiast nasza ustawa z 30 marca br. o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy też wiąże się z problemem należytej staranności. Brak uregulowania obrotu dobrami kultury na terenie Polski sprawia, że jesteśmy pod tym względem białą plamą na mapie europejskiego rynku sztuki.