Jubiler Schubert w styczniu 2014 roku zamieścił na Facebooku konkurs "Co zrobić by wygrać rodzinny samochód Kia Cee'd? I zalecił:

  • Do 20 stycznia trzeba kupić obrączki lub pierścionek z diamentem w jednym z salonów Jubiler Schubert (lub podczas Targów Ślubnych),
  • Podczas zakupu uczestnik otrzyma ulotkę z unikalnym kodem. Trzeba zarejestrować kod w aplikacji konkursowej,
  • Opisać swoje zaręczyny.

- 10 najciekawszych historii opublikujemy 1 lutego na naszym profilu na Facebook'u - zadeklarował. - Internauci drogą głosowania wybiorą Zwycięzcę, który na Walentynki otrzyma od nas wyjątkowy prezent - samochód!" - brzmiało ogłoszenie.

Czytaj: Sejm za poprawkami Senatu do ustawy o ofercie publicznej>>

Szczegółowy Regulamin konkursu był zamieszczony w linku. Głosy przez internet można było oddawać do 13 lutego do godziny 23:59.

Tak też uczynił powód Maciej B. Wykonał zadanie, przesłał je w terminie i otrzymał 2 600 głosów. Ale konkursu nie wygrał, ale ktoś inny, bo głosy na niego wysłano po godzinie 23.59.

Proces o zapłatę

Maciej B. wystąpił do sądu z pozwem na podstawie art. 65 ust. 1 i 2 kc, by sąd zasadził na jego rzecz wartość auta 60 tys. zł wraz z odsetkami. Powstał spór, czy była to oferta publiczna, umowa sprzedaży, konkurs? Powód twierdził, że z chwilą oświadczenia woli przez uczestnika, powstaje zobowiązanie pozwanego.

 


Konkurs czy sprzedaż z promocją

Sąd I instancji odmówił ochrony powodowi, gdyż stwierdził, że zobowiązanie pozwanego nie powstało.

Sąd II instancji Sąd Apelacyjny we Wrocławiu w wyroku z października 2017 r. (o sygnaturze I ACa 118/17) zmienił orzeczenie sądu pierwszej instancji i zasądził na rzecz powoda 61 tys. zł z odsetkami od 2014 r. do 2017 r.

Sąd ten stwierdził, że mamy do czynienia z promocją związaną z umową sprzedaży, a jednocześnie zachętą do zawierania kolejnych umów po zakupie biżuterii. Z każdym z uczestników była zawierana kolejna umowa sprzedaży, po spełnieniu kolejnych warunków.

Skarga pozwanego do SN

Od tego orzeczenia skargę kasacyjną wniósł pozwany. Zakwestionował interpretację Sądu Apelacyjnego, iż nie rozpisano konkursu, lecz zachęcano do kolejnej umowy sprzedaży. Błędnie też - zdaniem skarżącego naliczono odsetki od zasądzonej sumy należności.

Sąd Najwyższy w wyroku z 30 października br. zgodził się z sądem apelacyjnym, że pozwany zawarł tyle umów, ile osób zarejestrowało się jako uczestników.

Częściowe uchylenie wyroku

- Nie wszystkie umowy były jednakowe, więc nie można twierdzić, iż mamy do czynienia z konkursem - podkreśliła sędzia sprawozdawca Beata Janiszewska. - Dla oceny umowy ważne są obiektywne elementy - zawarta umowa dotyczyła dostępu do konkursu. Był miarodajny punkt zakończenia przystąpienia do niej - koniec dnia, godzina 00.00, czego strony nie kwestionowały. Ale należało uchylić część orzeczenia, gdyż naruszono przepisy proceduralne dotyczące naliczania odsetek - dodał SN.

Sygnatura akt IV CSK 656/18, wyrok Izby cywilnej SN z 30 października 2019 r.