Obywatelskie projekty nie podlegają zasadzie dyskontynuacji i to właśnie na środowym posiedzeniu Sejm postanowił zająć się inicjatywami obywatelskimi wniesionymi za czasów poprzedniej kadencji. W tym pomysłami budzącymi ogromny sprzeciw społeczny - jak projekt Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej Kai Urszuli Godek. Ale nie tylko.

Czytaj: Granatem odłamkowym w hejt w internecie - za stalking do 10 lat więzienia>>

Edukator trafi za kratki

Posłowie mają pracować m.in. nad projektem nowelizacji Kodeksu karnego, której pomysłodawcą jest Fundacja Stop Pedofilii. Chodzi o rozszerzenie art. 200b  k.k. zakazującego propagowania i pochwalania czynów pedofilskich. Wzbogacona wersja przepisu penalizowałaby także każdą formę pochwalania i propagowania obcowania płciowego małoletnich - mają za to grozić nawet trzy lata więzienia. W uzasadnieniu wnioskodawcy tłumaczą, że ma to uniemożliwić seksualizację dzieci. Krytykują też propagowanie standardów edukacji seksualnej stworzonych przez Światową Organizację Zdrowia, według części środowisk prawicowych są one równoznaczne zachęcaniem dzieci do masturbacji i szerzeniem "ideologii LGBT".

- Niepokoją mnie dwie rzeczy. Po pierwsze, że w takiej sytuacji, jaką teraz mamy, kiedy całe społeczeństwo jest skoncentrowane tak naprawdę na działaniach związanych z koronawirusem, zamieszaniem związanym z wyborami,  tego samego dnia Sejm ma zająć się trzema ważnymi projektami obywatelskimi. Zaostrzeniem przepisów dotyczących aborcji, ale też zmianami w Kodeksie karnym i Prawie łowieckim - mającymi kolosalne znaczenie bo dotyczącymi edukacji seksualnej dzieci i możliwości udziału dzieci w polowaniach. W mojej ocenie istnieje duże ryzyko, że te ostanie zmiany mogą przejść niemalże niezauważone - mówi Prawo.pl radca prawny Aleksandra Ejsmont reprezentująca Komitet Ochrony Praw Dziecka. 

Dzieci nie zaprotestują

Dodaje, że o ile dorośli mogą zorganizować protest przeciwko zmianom w przepisach w zakresie przerywania ciąży, o tyle dzieci - swoich praw - bronić nie będą, nie są w stanie. Pierwszy z tych projektów - zmiany w Kodeksie karnym, zakłada penalizację edukacji seksualnej.
- Do lat dwóch ma grozić za publiczne pochwalanie, propagowanie podejmowania przez małoletnich obcowania płciowego. Ale jeżeli ktoś zajmuje się tym profesjonalnie, zawodowo - jest edukatorem seksualnym, np. jako pedagog szkolny przeprowadzi zajęcia z edukacji seksualnej, to mamy formę kwalifikowaną, w takiej sytuacji grozić mu będzie - zgodnie z propozycją - do trzech lat pozbawienia wolności. Absurdalne jest też to, że w uzasadnieniu projektu autorzy cały czas odnoszą się do wytycznych WHO. Mimo tego, że ta edukacja miałaby by być prowadzona zgodnie z  tymi wytycznymi, to według nich naraża dzieci na demoralizację - ocenia radca prawny Aleksandra Ejsmont.

 


Seks legalny, rozmowa o nim już nie

Jak mówi Prawo.pl Katarzyna Banasiak z Grupy Ponton pomysł jest absurdalny i stwarza niebezpieczeństwo dla nauczycieli, pedagogów, psychologów szkolnych, edukatorów i edukatorek, ale przede wszystkim jest ogromnym zagrożeniem dla dzieci i młodzieży.

- To rozwiązanie niezgodne z Konstytucją, gdyż ogranicza prawo do edukacji i ochrony zdrowia - podkreśla Katarzyna Banasiak.  - Obecnie w Polsce można legalnie uprawiać seks od 15 roku życia. W tym projekcie nie ma ani słowa o tym, jak pomysłodawcy zamierzają rozwiązać sytuację, gdzie legalnie nastolatek może uprawiać seks, ale jakiekolwiek udzielenie mu informacji jak ma przy tym zadbać o swoje zdrowie i bezpieczeństwo, będzie zagrożone pozbawieniem wolności. To zdumiewające, że są osoby, które za szerzenie wiedzy medycznej, psychologicznej, popartej badaniami naukowymi, dostosowanej do zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia zrzeszającej 194 kraje, chcą kogokolwiek karać czy piętnować takie postawy - tłumaczy Katarzyna Banasiak.

Dodaje, że posługując się strachem i manipulacją autorzy próbują całkowicie odciąć młodzież od konstytucyjnie zagwarantowanego im prawa do wiedzy, edukacji, narażając niedoinformowanych nastolatków na niechciane ciąże, szereg dolegliwości zdrowotnych oraz dorastanie w poczuciu niezrozumienia, osamotnienia i wstydu, a także krzywdę, przed którą nie będą potrafili się obronić.
- Osoby, które wykorzystują seksualnie dzieci, właśnie na to liczą – że dzieci, ich ofiary, będą zawstydzone, nieuświadomione i milczące - mówi Banasiak.

Czytaj: Rząd ratuje sądy przed koronawirusem i... zaostrza kary>>

Rzetelna edukacja seksualna jest prawem

Dodatkowym mankamentem obywatelskiej propozycji może być fakt, że tak skonstruowany przepis to podstawa do ukarania każdego, nawet rodzica, który tłumaczy własnemu dziecku konsekwencje podejmowania współżycia przed ukończeniem 18. roku życia, stwierdzając np., że jest to normalne lub doradzając w kwestii doboru antykoncepcji.  Pochwalanie w rozumieniu k.k. oznacza bowiem wyrażanie aprobaty, wskazywanie na zalety określonych zachowań, usuwające wątpliwości czy zastrzeżenia co do ich zaaprobowania.

Projekt krytykowała również Helsińska Fundacja Praw Człowieka i - jak mówi Prawo.pl adwokat Marcin Wolny - swoją negatywną opinię podtrzymuje.

-To próba wykorzystania prawa karnego do ingerowania w treść zajęć z zakresu edukacji seksualnej, wywarcia efektu mrożącego na osoby uczące tego przedmiotu. Będzie to stosunkowo łatwe biorąc pod uwagę fakt, że projekt posługuje się pojemnymi pojęciami, które treścią wypełnią organy ścigania. Mam wątpliwości, czy wpisywanie do kodeksu karnego tego rodzaju rozwiązań stanowi środek konieczny i proporcjonalny - mówi adw. Marcin Wolny.

Dodaje, że młodzież w polskich szkołach zasługuje na profesjonalną edukację seksualną. Komitet Praw Dziecka w swoich zaleceniach wskazuje, że edukacja taka powinna poruszać takie treści jak równość płci, różnorodność seksualna, zdrowie seksualne, odpowiedzialne zachowania seksualne, rodzicielstwo, prewencja chorób przenoszonych drogą płciową czy zapobieganie przemocy i wczesnym ciążom.

- Działania polskiego ustawodawcy powinny być nastawione na urzeczywistnienie tych zaleceń w praktyce, a nie straszenie osób prowadzących takie zajęcia odpowiedzialnością karną - dodaje adwokat Marcin Wolny.

Innego zdania jest dr Tymoteusz Zych z z Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris, który podkreśla, że projekt nie dotyczy karania za prowadzenie edukacji seksualnej.

- Żadna osoba przekazująca wiedzę na temat seksualności człowieka nie jest zagrożona odpowiedzialnością karną na podstawie projektowanych przepisów. Projekt w żaden sposób nie odnosi się w ogóle do procesu przekazywania wiedzy, a jedynie publicznego propagowania lub pochwalania „podejmowania przez małoletniego obcowania płciowego” lub „innej czynności seksualnej”. Jak zwraca się uwagę w doktrynie, „propagowanie” to „prezentowanie zachowania z sugestią skierowaną do adresatów, aby dane zachowanie podejmowali”. Przepis ma więc objąć sankcją karną wyłącznie publiczne zachęcanie dzieci do podejmowania czynności seksualnych. Podkreślić trzeba ponadto, że ogólną zasadą przyjętą w prawie karnym jest zawężająca interpretacja znamion czynu zabronionego – co powinno rozstrzygać wszelkie wątpliwości co do wykładni treści projektu. Nie oznacza to, że projekt jest wolny od wad legislacyjnych - zwiększyć można jego spójność wewnętrzną oraz spójność z innymi standardami prawa karnego - uważa.

Czytaj: Nawet 10 lat więzienia za ukrywanie koronawirusa>>

Dziecko weźmie udział w polowaniu

Posłowie zajmą się też obywatelskim projektem znoszącym zakaz udziału dzieci w polowaniach, ma to umożliwić nowela - Prawa Łowieckiego, której projekt również będzie przedmiotem rozważań posłów. Według autorów projektu obowiązujący zakaz zabierania dzieci na polowanie jest wbrew odwiecznej tradycji i uniemożliwia rodzicom dzielenie się z dziećmi swoją pasją.

- Polowanie w obecności dzieci jest przestępstwem i powinno nim pozostać. Zabijanie zwierząt w obecności dzieci może odcisnąć trwałe piętno na ich psychice. Uczy dzieci niewłaściwych wzorców - przedmiotowego traktowania zwierząt, okrucieństwa wobec nich. Od lat postuluje się, aby edukacja dzieci obejmowała także zajęcia nauczające właściwych postaw wobec zwierząt - empatii i szacunku. Takie lekcje są prowadzone w szkołach przez wolontariuszy organizacji społecznych, którzy często w towarzystwie zwierząt edukują dzieci, że zwierzęta też czują i cierpią. Zezwolenie na zabieranie dzieci na polowania zniweczy cały cel budowania właściwych postaw u młodej części społeczeństwa - mówi adwokat Katarzyna Topczewska, która również ma poważne wątpliwości, co do rozpatrywania najbardziej kontrowersyjnych projektów w momencie, gdy trwa pandemia i obowiązuje zakaz zgromadzeń.

 

- Prowadzę sprawy o znęcanie się nad zwierzętami, popełnione także przez nieletnich. Widzę, jak ogromną rolę w podejściu dzieci do zwierząt odgrywają wzorce, które wynosi się z domu. Niestety, obserwuję także, że często jest krótka droga od przemocy wobec zwierząt do przemocy wobec ludzi. Ci sami nieletni, którzy potrafili podpalić kota, za parę lat potrafią pobić człowieka. Dlatego tak ważnym jest uświadamianie dzieci na wczesnym etapie ich życia, uczenie ich, że zwierzęta są naszymi przyjaciółmi, a dzikie zwierzęta ważnym elementem naszej przyrody i należy o dnie dbać i je szanować, a nie traktować jak trofea, których głowy można powiesić sobie w salonie - dodaje.

Z kolei Mirosława Kątna z Komitetu Praw Dziecka tłumaczy, że tradycja polskiej rodziny myśliwskiej, przy całym szacunku dla niej, nie może dopuszczać i zakładać emocjonalnego krzywdzenia dzieci. Tłumaczy, że dziecko w rodzinie myśliwskiej niczym nie różni się w swoich etapach rozwojowych od dziecka z blokowiska w dużym mieście.
- Jego rozwój psychiczny, fizyczny, emocjonalny i intelektualny przebiega według identycznych prawideł rozwojowych. Jeśli w jakiejś rodzinie jest tradycja serwowania alkoholu, to nie oznacza, że trzeba ten alkohol dawać dzieciom. To zjawisko jest obciążone dużym ryzykiem przeżyć traumatycznych, dlatego należy zachować rozsądek i brać pod uwagę i szanować fazy rozwojowe dziecka. Uczestniczenie w polowaniach jest ponad miarę ich wieku – komentuje Mirosława Kątna z Komitetu Ochrony Praw Dziecka.