Spalanie nie zawsze prowadzi do zadymienia - to sendo wyroku poznańskiego sądu administracyjnego. Zajmował się ona sprawą Bożeny Kowalskiej, która poskarżyła się na Alinę Nowak (dane zmienione), że ta zadymia jej posesję. Domagała się, aby sąsiadka przebudowała komin. Burmistrz postanowił więc wszcząć postępowanie w sprawie wydania decyzji o negatywnym oddziaływaniu na środowisko. W jego toku ustalono, że nieruchomości są położone na obszarze wiejskim, gdzie nie występuje sieć gazowa, ani ciepłownicza. Dlatego domy ogrzewane są przy użyciu indywidualnych instalacji grzewczych. Ponadto świadek zeznał, że wszyscy okoliczni mieszkańcy palą w piecach metodą tradycyjną, a z każdego z kominów wydobywa się dym. W zależności od kierunku wiatru, jest on rozwiewany  w rożne strony. Świadek nie zauważył jednak szczególnego zadymiania z żadnej ze stron. Burmistrz uzyskał też dowód z opinii biegłego. Stwierdził on, że Alina Nowak o nie wymaga  uzyskania pozwolenia na korzystaniem z kotła.  Uznał też, że proces tzw. dymienia powstaje zawsze przy rozruchu każdego kotła i w prawidłowo funkcjonującym piecu trwa bardzo krótko. Biegły nie stwierdził nadmiernego dymienia z komina w trakcie pracy kotła grzewczego. Natomiast proces spalania ekogroszku w badanej instalacji nie powoduje przekroczenia granicznych dopuszczalnych wartości emisji tlenku węgla. Mając powyższe na względzie, burmistrz wydał decyzję, w której stwierdził brak negatywnego oddziaływania na środowisko. Bożena Kowalska złożyła odwołanie do samorządowego kolegium odwoławczego, w którym domagała się uchylenia decyzji burmistrza.

Dobrze, że powołano biegłego

SKO uznało, że przeprowadzone przez burmistrza oględziny nie pozwoliły jednoznacznie określić wpływu kotłowni na środowisko. Pierwsze przeprowadzono, gdy w piecu nie było napalone. Natomiast zarówno pierwsze, jak i drugie oględziny zostały przeprowadzone przez pracowników, którzy nie posiadają wiadomości specjalnych. Dzięki opinii biegłego, burmistrz dysponował jednak takimi informacjami, które ułatwiły mu należytą ocenę zebranego materiału dowodowego i  wydane przez niego rozstrzygnięcie należy uznać za prawidłowe. Kolegium zaznaczyło, że organ wykonawczy gminy wszczyna z urzędu postępowanie w sprawie negatywnego oddziaływania na środowisko.  Tym samym SKO zdecydowało się uchylić zaskarżoną decyzję i wydać rozstrzygnięcie merytoryczne, które polegało na umorzeniu postępowania w całości. Natomiast w przypadku uznania, że do niego nie doszło, organ powinien umorzyć podstępowanie. Bożena Kowalska podtrzymywała jednak swoje zarzuty i zaskarżyła decyzję.
 

 


 

Spalanie nie musi prowadzić do zadymienia

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu uznał jej skarga za bezzasadną. Z opinii biegłego  jednoznacznie bowiem wynika, że kotłownia znajdująca się na posesji Aliny Nowak jest zwykłym korzystaniem ze środowiska, co do którego przepisy prawa nie wymagają uzyskania pozwolenia, a opisane zjawisko zadymiania nie znalazło potwierdzenia w zebranym materiale dowodowym. Biegły ocenił, że z komina wypływa niewielka ilość spalin, a proces tzw. dymienia prawie nie występuje. WSA stwierdził, że zebrany w sprawie materiał dowodowy m.in. przeprowadzone oględziny kotła, spalanie odpowiedniego paliwa, analizy spalin oraz analiza danych meteorologicznych, jednoznacznie wykluczył negatywne oddziaływanie przedmiotowej kotłowni na środowisko. Biegły wskazał, że analizując otrzymane wyniki należało uznać, że proces spalania w kotle grzewczym osiąga parametry, które świadczą pozytywnie o jego efektywności i czystości.  W świetle powyższego, Wojewódzki Sąd Administracyjny oddalił skargę. Zgodnie bowiem z art. 363 ust. 1  Prawa ochrony środowiska wójt, burmistrz lub prezydent miasta może, w drodze decyzji, nakazać osobie fizycznej wykonanie w określonym czasie czynności, ale tylko gdy jej  działanie negatywnie oddziałuje na środowisko.

Wyrok WSA w Poznaniu z 22 lutego 2018 r., sygn. akt II SA/Po 801/17