Tego typu sprawy często kończą się ugodami, bo pokrzywdzonym zależy na ich wyciszeniu i jak najszybszym usunięciu kompromitujących zdjęć. Jednak materiały, które trafiają do zdradzanych małżonków, są często wykorzystywane podczas rozwodu do udowodnienia winy. I jak przyznają prawnicy sądy w większości biorą je pod uwagę oceniając, że większe znaczenie niż prawo do prywatności, mają w tym przypadku wartości związane z małżeństwem.   

 

 


 

Za nagie zdjęcie w sieci nawet ...więzienie 

Konsekwencje może ponieść też udostępniający zdjęcie kochanek lub kochanka - i to zarówno na gruncie prawa cywilnego jak i prawa karnego. Tym bardziej jeśli kompromitujące materiały nie tylko zostaną przesłane do małżonka osoby, z którą byli w nieformalnym związku, ale też zostaną upublicznione np. w sieci. 

Jak mówią serwisowi Prawo.pl prawnicy, takie działanie może stanowić naruszenie dóbr osobistych i być podstawą wystąpienia o zadośćuczynienie. - Załóżmy, że ktoś dopuścił się zdrady i wysyła roznegliżowane zdjęcia  osoby, z którą pozostaje w związku nieformalnym. Jeśli one zostaną rozpowszechnione, udostępnianie w internecie, nieograniczonej liczbie osób, to na pewno jest to naruszenie dóbr osobistych, ale również może być przestępstwem, np. z art. 191a § 1 k.k. - zgodnie z nim  kto rozpowszechnia wizerunek nagiej osoby lub osoby w trakcie czynności seksualnej bez jej zgody, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5 lat - mówi adwokat Barbara Szopa, która na co dzień specjalizuje się w sprawach dotyczących stalkingu.

Czytaj w LEX: Witczak Karolina, O rozpowszechnianiu wizerunku jako znamieniu przestępstwa z art. 191a k.k. Glosa do wyroku SN z dnia 13 kwietnia 2016 г., II KK 304/15  >

Sprawa może również zostać potraktowana jako groźby karalne. Chodzi o sytuacje kiedy ktoś grozi, że ujawni takie zdjęcia i np. oczekuje gratyfikacji za to, że tego nie zrobi. 

Czytaj: 
Od walentynki po program szpiegujący - stalkerów więcej i bardziej wyrafinowani>>

Stalker i na uczuciach zagra, by mieć kontakt z ofiarą​>>

 

Artykuł 191a § 1 k.k nie bardzo pomoże osobie, której nagie zdjęcia - w ramach zemsty - wysłano jednej lub kilku osobom. Jak mówi adw. Barbara Szopa, istotne jest, czy zdjęcia trafiły do ograniczonej, czy nieograniczonej liczby odbiorców.

– Jeśli przesłano je na maile do kilku osób, to wtedy nie możemy mówić o środku masowego przekazu. Inaczej jest jeśli trafiło na profil na Facebooku, w trybie publicznym i ktokolwiek ma dostęp do internetu i do Facebooka je widział – mówi Szopa. 

Wtóruje jej adwokat Gabriela Mierzwiak, z kancelarii Kuba, Franusz, Mierzwiak, która tłumaczy, że w rozumieniu tego przepisu rozpowszechnianie wizerunku osoby trzeciej polega na umożliwieniu zapoznania się z nim przez szerszą, bliżej nieokreśloną grupę osób.
- Współcześnie dzieje się to właśnie tylko za pomocą portali społecznościowych. Zjawisko to oczywiście traktuje się także jako wyjątkowo szkodliwe społecznie. Niemniej Sąd Najwyższy (SN z 16.02.1987 r., WR 28/87) zajął stanowisko, że nie stanowi rozpowszechniania wspomnianych treści udostępnienie ich wąskiej, ścisłe określonej grupie osób. Tym bardziej zatem nie stanowi przestępstwa z art. 191a § 1 k.k  przedstawienie treści jednej osobie - mówi prawniczka. 

 

Motyw zemsty zwiększa szkodliwość

Osoba, której zdjęcie są rozpowszechniane może też np. złożyć wniosek o zabezpieczenie i usunięcie ich z sieci lub zgłosić się do portalu z taką prośbą. Jak przyznają prawnicy, zazwyczaj jest to pozytywnie rozpatrywane, a kompromitujące materiały usuwane albo blokowane. 

Jeśli jednak nie dojdzie do rozpowszechniania i upublicznia - to w ocenie adwokat Joanny Parafianowicz - można rozważać jedynie ewentualnie naruszenia tajemnicy korespondencji.  - Naruszenie dóbr osobistych, prawa do prywatności, do intymności można by rozważać gdyby doszło do upublicznienia takich materiałów, np. poprzez opublikowanie intymnych zdjęć w miejscu publicznym, czy zamieszczenie w mediach społecznościowych. Wprowadzenie określonych materiałów do postępowania, niezależnie od ich charakteru, nawet jeśli mogłyby być oceniona jako znieważające, nie stanowi przestępstwa, bowiem sprawy rozwodowe rozpoznawane są z wyłączeniem jawności. Do zgromadzonych dowodów nie odnosi się zatem pojęcie „publiczności”, czy „upublicznienia” - dodaje mecenas.

Jak zaznacza dotyczy to też pośrednika - czyli osoby udostępniającej, do której zdjęcia trafiły i która przesłała je dalej. - Gdyby pokrzywdzona lub pokrzywdzony złożyli zawiadomienie o popełnieniu wskazanego przez siebie przestępstwa przypuszczam, że doszłoby do umorzenia - ze względu na niską społeczną szkodliwość - dodaje.

Prawnicy przypominają równocześnie, że  szkodliwość takiego czynu nie jest analizowana jedynie z punktu widzenia rozpowszechnienia fotografii. Sąd oceniając ją bierze pod uwagę wiele i to różnych czynników.  - Przede wszystkim rodzaj naruszonego dobra, czy ta osoba jest rozpoznawana z twarzy, czy po innych elementach, jak długo trwa to przestępstwo (rozpowszechnianie), czy to jest jednorazowe czy powtarzalne - mówi adwokat Szopa.

Dodaje, że ważna jest też motywacja osoby, która dopuszcza się takiego działania. - Wyższym stopniem jest to, że ktoś jest motywowany chęcią zemsty, odwetu. Biorąc pod uwagę choćby te kilka składników nie powinno być takie postępowanie umarzane – uważa. 

Broń w ręku zdradzonego małżonka

Adwokaci przyznają, że zdjęcia niewiernych małżonków przesyłane przez osoby, z którymi byli w nieformalnych związkach, są często  dowodami w sprawach rozwodowych. I przez sądy są uwzględniane.

Czytaj w LEX: Skutki majątkowe separacji i rozwodu >

- Mam tu na myśli nie tylko zdjęcia przekazane przez tzw. kochankę czy kochanka wprost małżonkowi ale też przez osoby trzecie. Niekiedy zdjęcia, nagrania dostarczają detektywi. Skład sędziowski każdorazowo musi ocenić czy wejście przez stronę w posiadanie materiałów dla niej nieprzeznaczonych traktować należy jako działania wbrew prawu (co zwykle twierdzi strona przeciwna), czy też zgodnie z nim i istotą sprawy o rozwód. I zwykle są dopuszczane w charakterze dowodu. Co więcej sądy stają na stanowisku, iż tego rodzaju materiały jak zdjęcia, czy nagrania audio lub video, co do których zgromadzenia osoba rejestrowana z oczywistych przyczyn nie wyrażała zgody, mogą stanowić jedyny dowód pozwalający na ustalenie winy współmałżonka w rozpadzie małżeństwa- mówi adwokat Parafianowicz. 

Od kary ważniejsze "wyciszenie" sprawy

Znamienne jest też to, że osobom pokrzywdzonym zazwyczaj zależy głównie na jak najszybszym zaprzestaniu upubliczniania zdjęć lub nagrań. Dlatego często tego typu sprawy są załatwiane na zasadzie ugody, także kosztem mniejszego zadośćuczynienia. 

Czytaj w LEX: Odszkodowania i zadośćuczynienia dla osób fizycznych na przykładach >

- Nie chcą składać zawiadomień, bo boją się, że zdjęcia trafią do akt – mówi adwokat Szopa. I dodaje, że pociągnięcie do odpowiedzialności karnej sprawcy jest często dla pokrzywdzonych kwestią drugorzędną. - Procesy trwają często latami. Satysfakcja po latach może być nikła, a konsekwencje mogą być nieprzyjemne i co ważne, rodzina i znajomi mogą się dowiedzieć. Miałam przypadek,kiedy kobieta wysyłała zdjęcia pana o określonych preferencjach seksualnych jego rodzicom. Nikogo nie krzywdził, ale chciał to utrzymać w tajemnicy – zaznaczyła adwokat.

Prawnicy przyznają, że nawet jeśli sprawa trafiła już do prokuratury zdarza się, że wniosek o ściganie zostaje cofnięty. Warunkiem jest zapłacenie zadośćuczynienia i powstrzymanie się przez sprawcę od dalszych działań. Efektem jest umorzenie postępowania na wniosek pokrzywdzonego.

Z kolei samo zadośćuczynienie to kwoty od kilku do kilkudziesięciu tysięcy zł. - Zależy to od sytuacji materialnej, statusu społecznego i zawodu wykonywanego przez sprawcę. Pamiętam sprawę lekarza, który się dopuścił takiego nękania.  Dla niego ważniejsze od pieniędzy jakie musi zapłacić, było to by nie dowiedział się o tym rzecznik odpowiedzialności lekarskiej i pacjenci - mówi Szopa.