Renata A. (personalia zmienione) wybrała się ze znajomymi na lodowisko prowadzone przez Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Łodzi. W pewnym momencie młody mężczyzna, który jeździł agresywnie (przodem, tyłem, wymijał inne osoby) zajechał jej drogę. W wyniku tego Renata A. musiała odbić w bok, płoza łyżwy wjechała w dziurę w lodzie, a ona sama przewróciła się na lód i uderzyła głową w taflę. Okazało się, że doznała urazu głowy z objawami wstrząśnienia mózgu, rany brody i złamania 5 zębów trzonowych szczęki i żuchwy. Następstwem zdarzenia jest blizna w obrębie podbródka oraz trwałe uszkodzenie zębów, pomimo prób ich rekonstrukcji. Łączny uszczerbek na zdrowiu biegli ocenili na 12 procent.

Kobieta odpowiedzialnością za szkodę obwiniła organizatora lodowiska zarzucając mu, że nikt z obsługi lodowiska nie zwracał uwagi osobom, które jeździły agresywnie i zakłócały jazdę innym osobom. Towarzystwo ubezpieczeniowie w którym organizator lodowiska miał wykupioną polisę OC odmówiło uznania odpowiedzialności za zdarzenie.

Czytaj: SA: Miasto zapłaci bo szkoła tolerowała dziką ślizgawkę>>
 

Obsługa lodowiska powinna zareagować

Sąd Rejonowy dla Łodzi Śródmieście w Łodzi stwierdził, że organizator lodowiska odpowiada za szkodę, a podstawą prawną odpowiedzialności jest art. 415 kc.- kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę obowiązany jest do jej naprawienia. Ową winą było zaniechanie w postaci braku właściwego nadzoru nad korzystającymi ze ślizgawki. Sąd nie dopatrzył się natomiast winy w utrzymaniu tafli lodowiska w nienależytym stanie.

Sąd wskazał, że do zdarzenia doszło ponieważ na lodowisku były osoby, które popisywały się przed innymi, jeździły bardzo szybko, hamowały tuż przed inną osobą, zajeżdżały drogę innym. Tak też zachowywał się młody mężczyzna, który jeździł w agresywny sposób i zajechał drogę Renacie A. powodując jej upadek i związane z tym obrażenia. Przy czym sama poszkodowana jeździła powoli i spokojnie.

Sąd podkreślił, że nikt z obsługi lodowiska nie zwracał uwagi osobom, które jeździły agresywnie i zakłócały jazdę innym osobom. Organizator lodowiska powinien zadbać o bezpieczeństwo jazdy wszystkich uczestników ślizgawki, czego zaniechał. Sąd wskazał, że zachodzi adekwatny związek przyczynowy pomiędzy zaniechaniem organizatora lodowiska a zaistnieniem szkody.

Ubezpieczyciel: Wyprzedzanie się łyżwiarzy to nic nadzwyczajnego

W apelacji ubezpieczyciel domagał się zmiany wyroku i oddalenia powództwa. Upierał się, że przyczyną wypadku mogła być utrata równowagi bądź potrącenie poszkodowanej przez innego użytkowania lodowiska. Podnosił, że wzajemne wymijanie i wyprzedzanie łyżwiarzy poruszających się „po kole", po zewnętrznej stronie lodowiska jest zachowaniem zwyczajnym i niewymagającym interwencji pracowników lodowiska. W dacie wypadku powódki pracownik wpuszczający łyżwiarzy na lód stał przy tafli lodowiska i nadzorował bezpieczeństwo użytkowników, a gdy zaistniała potrzeba upominał tych stwarzających swym zachowaniem zagrożenie dla osób trzecich.

Brawurowego łyżwiarza trzeba powstrzymać

Sąd Okręgowy w Łodzi nie podzielił tych argumentów. Utrzymał ustalenia sądu pierwszej instancji o adekwatnym związku przyczynowym pomiędzy zaniechaniem organizatora lodowiska, polegającym na braku wyeliminowaniu jazdy agresywnej i bardzo szybkiej zagrażającej użytkownikom lodowiska a wypadkiem powódki. Wskazał, że to młody mężczyzna poruszający się w sposób zagrażający bezpieczeństwu pozostałych łyżwiarzy spowodował wypadek powódki, a nikt z obsługi lodowiska nie poczynił działań, aby powstrzymać go od brawurowej jazdy.

Towarzystwo ubezpieczeniowe ma więc zapłacić poszkodowanej 14 tys. zł zadośćuczynienia oraz 630 zł odszkodowania.

Wyrok Sądu Okręgowego w Łodzi z 5 grudnia 2018 r. sygn. akt III Ca 1407/18