Jak przypomina NIK, adopcja stanowi zadanie administracji rządowej, którego realizacja jest zlecana samorządom. Za monitorowanie procesu odpowiadają marszałkowie województw. Z kolei ośrodki adopcyjne w 95 proc. finansowane są z budżetu państwa. W okresie objętym kontrolą czyli od 2015 do końca pierwszego półrocza 2017 r. wydatki na realizację zadań związanych z organizacją i prowadzeniem ośrodków adopcyjnych były na zbliżonym poziomie, ok. 30 mln zł rocznie. NIK skontrolowała 15 ośrodków adopcyjnych. 

Czytaj: RPD: Sprawy rodzinne - adwokat dla dziecka i mediacje>>

Ośrodki adopcyjne z własnymi kryteriami

Z raportu NIK wynika, że liczba adopcji w Polsce od lat utrzymuje się na stałym poziomie. W okresie objętym kontrolą zakwalifikowano do adopcji krajowej ok. 2,5 tys. dzieci, a dodatkowo ok. 300 skierowano do adopcji zagranicznej.
- Problemem jest brak jednolitych, dla całego kraju, wymogów i  kryteriów stosowanych podczas adopcji. Praktyka w poszczególnych ośrodkach jest różna. Ustalają własne zasady np. w kwestii dokumentacji wymaganej od kandydatów. Brakuje także mechanizmów zapobiegających korupcji podczas procedur adopcyjnych, które w Polsce nie są całkowicie przejrzyste - podkreślają kontrolerzy.

Przypominają, że po reformie w 2012 r. liczba liczba ośrodków zmalała o ponad 30 proc.  - Obecnie jest  ich ok. 65, z czego 40 proc. stanowią jednostki niepubliczne. Liderem jest województwo śląskie - gdzie ośrodków jest aż 10, zdarza się, że w niektórych województwach są jeden lub dwa - czytamy w raporcie.

Wymogi wykraczające poza ustawę

Z raportu wynika też, że ośrodki wielokrotnie ustalają własne zasady, wykraczające poza uregulowania ustawowe, np. w kwestii dokumentacji wymaganej od kandydatów, uznawalności szkoleń, kryteriów kwalifikacyjnych.

- Część ośrodków adopcyjnych żądało zaświadczeń o stanie zdrowia wykraczających poza przepisowe wymogi. Przykładowo w niektórych wymagane były zaświadczenia lekarskie dotyczące przyczyn bezdzietności, czy od psychiatrów i z poradni leczenia uzależnień. W kilku kandydaci na rodziców musieli przedstawić dane pochodzące z wyroków rozwodowych - w przypadku drugiego małżeństwa. W dwóch katolickich ośrodkach gromadzono także dane dotyczące kandydatów na rodziców adopcyjnych pochodzące z opinii parafii i świadectwa ślubu kościelnego. Natomiast w trzech innych wprowadzono dodatkowo kryteria określające preferowany wiek kandydatów starających się o adopcję dziecka - wynika z opracowania.

Nie ma też jednolitych zasad kojarzenia dzieci z kandydatami na rodziców. Część ośrodków bierze pod uwagę staż małżeński, inne akceptują samotnych rodziców.

Chętnych więcej niż dzieci

W kontrolowanym okresie, w badanych ośrodkach, prawie wszystkie dzieci - 98 proc. z zakwalifikowanych do adopcji - znalazły nowych rodziców. Zdaniem NIK wysoka skuteczność działań ośrodków wynika jednak przede wszystkim z faktu, że liczba potencjalnych rodziców znacznie przewyższa liczbę dzieci z uregulowaną sytuacją prawną, umożliwiającą skierowanie ich do adopcji.

Mało dzieci - jak wynika z raportu - opuszcza pieczę zastępczą, czyli domy dziecka i rodziny zastępcze. W latach 2015 - 2017 z ok. 75  tys. dzieci w pieczy zastępczej tylko ok. 6 tys. zostało zakwalifikowanych do adopcji.

Dla przyszyłych rodziców właśnie kwestia braku uregulowanej sytuacji prawnej dzieci jest jedna z największych barier. - Z tego powodu rodziny adopcyjne czekają coraz dłużej, a dzieci mają coraz mniejsze szanse na znalezienie nowych rodziców. Wina nie leży przy tym po stronie sądów, bo prawie połowa postępowań w sprawach opiekuńczych jest rozpatrywana w terminie do trzech miesięcy, a ponad 80 proc. spraw do pół roku. Sedno problemu leży w zbyt długim okresie przebywania dzieci z nieuregulowaną sytuacją prawną w domach dziecka i rodzinach zastępczych - wynika z raportu.

Adopcja nawet po kilku latach

Uciążliwa jest też procedura przygotowawcza, która zdaniem przyszłych rodziców adopcyjnych jest zbyt długa. Przeciętnie trwa ona dwa lata.
- Przepisy nie określają czasu oczekiwania kandydatów na rozpoczęcie szkolenia od momentu zgłoszenia do ośrodka. W skontrolowanych ośrodkach było to średnio 221 dni, co zdaniem osób ubiegających się o adopcję - wymaga skrócenia. Z kolei same szkolenie nie są jednolite, jest też problem z uznawaniem świadectw z ukończonych szkoleń przez różne ośrodki adopcyjne - zaznaczają kontrolerzy.

Odmowa? Nie ma procedur odwoławczych

NIK zwraca też uwagę, że dla tych chętnych, którym odmówiono adopcji dziecka nie ma procedur odwoławczych. We wszystkich skontrolowanych ośrodkach adopcyjnych weryfikacją kandydatów na rodziców zajmowały się komisje kwalifikacyjne złożone wyłącznie z ich pracowników, a zdaniem NIK przewodniczącym takiej komisji powinna być osoba spoza ośrodk - przedstawiciel podmiotu nadzorującego jego działalność lub urzędu marszałkowskiego.

- Brakuje także mechanizmów, które ograniczałyby  dowolność w podejmowaniu decyzji przez pracowników ośrodków. Należy wypracować przejrzyste standardy ich pracy, które zapewnią jednolite podejście do czynności wykonywanych w trakcie postępowań adopcyjnych - dodano w raporcie.